XIII

4.4K 563 1K
                                    

Taehyung miał wrażenie, że jego serce bije trzy razy szybciej, niż normalnie, a przecież z biologicznego punktu widzenia to jest w ogóle niemożliwe. Nic jednak nie mógł poradzić na to, że słowa młodszego wywarły na nim takie wrażenie, a narząd w klatce piersiowej wydawał się być przez nie równie głośny, co lekcyjny dzwonek. Na domiar złego wylądował z tym przerośniętym małolatą w autokarze, a jeszcze to jemu przypadło miejsce pod oknem. Nie żeby narzekał, miło jest sobie popatrzeć na przemijającą za szkłem naturę, lecz niekoniecznie w sytuacji, kiedy z chęcią by się schował i uciekł, teraz zaś ucieczka była ograniczona przez ciało młodszego. Kompletny niewypał.

- Nie możesz sobie usiąść gdzie indziej? - mruknął, opierając się czołem o zimną szybę. - Powinieneś chyba siedzieć z tą swoją koleżanką, nie ze mną.

- Lisa siedzi z Jiminem, ale jak chcesz, to możemy się zamienić. Wtedy będziesz siedział ze swoim ukochanym Parkiem, jeśli tak bardzo ci na tym zależy. - rzucił złośliwie.

- Dobra, jednak nie. Wszystko jest okej. - bąknął. - Już wolę twoje towarzystwo.

Na te słowa Jeon uśmiechnął się zwycięsko i wygodniej usadowił się na swoim siedzeniu. Czekała ich niecała godzina drogi i miał szczerą nadzieję, że uda mu się co nieco porozmawiać z osiemnastolatkiem, nawet jeśli ten nie wyglądał na szczególnie chętnego do rozmów.

- Podekscytowany? - zagadał.

- Ta, pewnie. Po prostu szczęście się ze mnie wylewa. - fuknął. - Serio, co to w ogóle za pytanie? Nawet nie chciałem tu jechać, a ty się mnie pytasz, czy nie mogę się doczekać?

- Staram się jakoś nawiązać kontakt. To chyba znacznie lepsze od oglądania drzewek, nie sądzisz?

- Nie wydaje mi się, ja tam lubię sobie popatrzeć na drzewka. Są zielone, nie gadają i nie wkurwiają mnie do granic możliwości, jak co poniektórzy. - warknął. - Mogłem się uczyć, poszerzać horyzonty, a przez pół dnia będę oglądać jakiś zmachanych gości na boisku. To mnie nie kręci, więc nie rozumiem, dlaczego muszę marnować tu swój czas. Mogłem robić więcej pożyteczniejszych rzeczy, niż kibicowanie ograniczone do znudzonego spojrzenia.

- Więc o to chodzi? - westchnął. - Boisz się, że zawalisz ten swój konkurs?Tae, proszę cię, zakuwasz na niego jak szalony, krótki odpoczynek dobrze ci zrobi. Twoje życie to nie tylko nauka, wiesz?

- Przez ten głupi wyjazd powtarzałem do trzeciej w nocy, żeby nie mieć wyrzutów sumienia. Dosłownie padam na twarz, jestem rozdrażniony, a spróbuj przekroczyć mój limit, a przysięgam, że sam wejdę na boisko i rzucę ci piłką w twarz. - mruknął, przecierając dłonią oczy.

A wtedy nagle czyjaś ręka oplotła jego ramię i przyciągnęła do nieznanego ciepła, na którym Kim się oparł, czerwieniąc na twarzy.

- C - Co ty robisz?!

- Jesteś niewyspany, prawda? Chyba jednak będę lepszą poduszką od szyby, nie sądzisz? - zapytał, a Kim niechętnie musiał się z tym zgodzić, lecz oczywiście tylko w myślach, na głos takie słowa nigdy by przeszły. Wygodniej usadowił się na ciele nastolatka i oparł o nie swoją główkę, wdychając zapach jakiegoś silnego dezodorantu.

I w taki sposób zasnął, zupełnie nieświadomy tego, że chwilę potem, jak jego powieki szczelnie się ze sobą skleiły, jego rączki objęły uśmiechniętego od ucha do ucha Jungkooka.

  °  

Wszyscy nastolatkowie ociężale wyszli z autokaru i stanęli przed opiekunami, którzy objaśnili im, gdzie poszczególne osoby mają się udać. Rzecz jasna zawodnicy mieli się udać do szatni, zaś kibice na trybuny, lecz oczywistym było, że przed rozgrywką dopingujący będą jeszcze chcieli trochę czasu spędzić z podekscytowanymi meczem chłopakami. Nawet Taehyung nie chciał jeszcze udawać się na miejsca dla widzów, tym bardziej, że będzie musiał tam siedzieć przez wiele najbliższych godzin, a z dwojga złego wolał już jednak trochę porozmawiać z Jungkookiem, niż  siedzieć na niewygodnym, plastikowym krzesełku.

U'll Be Mine | VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz