[1]Rozdział Pierwszy.

2.4K 163 12
                                    

Kiedy była małą dziewczynką, mama powtarzała jej często, iż każdy człowiek przychodzi na świat w jakimś celu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Kiedy była małą dziewczynką, mama powtarzała jej często, iż każdy człowiek przychodzi na świat w jakimś celu. Nie wierzyła w to, aż do wczorajszego wieczoru. To wtedy spotkała tajemniczego chłopaka, a ich spotkanie wywołało lawinę niezwykłych wydarzeń.

Gdyby potraktować słowa mamy literalnie, mogłaby uznać, że to ktoś u góry działał przeciwko niej, więc samochód zepsuł się akurat na zaciszu. Nie byłoby źle, gdyby nie fakt, że był środek stycznia, a właśnie w tym okresie zima bywała najmroźniejsza.

Było osiem stopni na minusie, śnieg sypał tak mocno, iż nie było nic widać w zasięgu wzroku, a ona stała przy ulicy, dygocząc z zimna i pocierając dłonie odziane w wełniane rękawiczki. Przy każdym oddechu z jej ust wydobywały się unoszące obłoki pary, a policzki z każdą chwilą były coraz bardziej zaróżowione.

Wyjęła komórkę z kieszeni, próbując złapać zasięg, ale nic z tego. Jak na złość znalazła się na poboczu lasu, a wokół niej panował kompletny mrok. Właśnie dlatego nienawidziła nieznanych skrótów, a poświęciła się tylko dlatego, by szybciej dojechać na miejsce. Uświadomiła sobie, że nigdy więcej nie zaufa nawigacji.

- Niech to szlag - zaklęła pod nosem i westchnęła bezradnie. Kompletnie nie wiedziała, co może zrobić. Nie znała się na samochodach, więc gdyby zajrzała pod maskę to i tak do niczego by nie doszła, więc to nie miało żadnego sensu.

Rozejrzała się po okolicy i jęknęła płaczliwie. Dookoła niej panował przerażający mrok, a śnieżyca zupełnie uniemożliwiała dziewczynie dostrzeżenie czegokolwiek w zasięgu wzroku. Była w pułapce.

Czekała na jakikolwiek samochód, ale jak na złość nikt tamtędy nie przejeżdżał. Ludzie wybierali dłuższą, lecz bezpieczniejszą drogę niż skrót, który na pewno skrywał tajemnicę. Bo dlaczego akurat tutaj zepsuł jej się samochód? Jeśliby bowiem stało się to trochę wcześniej lub odrobinę później, to ta cała historia nigdy by się nie wydarzyła.

Zamarła, gdy do jej uszu dotarł niepokojący hałas, dobiegający z głębi lasu.

To tylko moja wyobraźnia, pomyślała. To wszystko wina mrozu i niesprzyjającej pogody.

Nerwowo potarła ramiona i postanowiła przeczekać w samochodzie.

Zablokowała wszystkie zamki i opatuliła się kocem, który zawsze trzymała na tylnym siedzeniu. Ponownie spróbowała odpalić samochód, ale on wydał tylko cichy pomruk i zgasł.

Nie mając innego wyboru, zaczęła się modlić. To było jedyne rozwiązanie w tej sytuacji. I na całe szczęście ktoś u góry jej wysłuchał, bo w lusterku wstecznym ujrzała światła samochodu. Wybiegła z auta, by zwrócić na siebie uwagę, lecz kierowca przejechał obok niej, totalnie ją lekceważąc, jakby w ogóle nie istniała.

W tym momencie zupełnie się załamała. Była na skraju rozpaczy. Nie wiedziała, co jeszcze mogłaby zrobić.

Rozejrzała się i lekko spanikowała, gdy przy jednym z drzew ujrzała ludzką sylwetkę. Zmrużyła oczy i mimo śnieżycy, próbowała przyjrzeć się temu miejscu. Mogłaby przysiąść, że ktoś tam był.

I wtedy wydarzyło się coś, co kompletnie nią wstrząsnęło. Na ramieniu poczuła dłoń. Jej serce na chwilę przestało bić. Zamknęła oczy, czekając na to, co się wydarzy. Była przerażona.

- Potrzebujesz pomocy? - Usłyszała ciepły głos. Otworzyła powieki i odwróciła się do nieznajomego. Jej oczom ukazał się młody chłopak. Jego ciemne kosmyki wystawały spod dużego kaptura kurtki, a brązowe oczy spoglądały na nią z wyraźną troską. - Wszystko w porządku?

- Jak ty...

Rozejrzała się dookoła, zdając sobie sprawę, że w tym miejscu nie znajdował się żaden inny samochód oprócz jej rzęcha.

- Spacerowałem - oznajmił, widząc zmieszanie na jej twarzy. - Mieszkam niedaleko.

Yoonsoo przyjrzała się mu podejrzliwie, ponieważ nie potrafiła zrozumieć, kto normalny wychodził z domu w taką śnieżycę? 

- Długo tutaj stoisz? Pewnie przemarzłaś - dodał, nie spuszczając z niej wzroku. Zdziwiona pokiwała głową, a on uśmiechnął się przyjaźnie. - Niewiele samochodów tędy przejeżdża. Gratuluję odwagi. Ludzie boją się tej trasy, twierdząc, że jest przeklęta. Niejedni nawet mówili, że pojawiają się tu samochody widmo. To ciekawe, bo jeszcze nie miałem okazji tego zobaczyć.

- Przeklęta? Samochody widmo? - powtórzyła, na co on skinął głową. - Dlaczego tak twierdzą?

- Sam nie wiem, ale spójrz na twój samochód. Dlaczego zepsuł się akurat tutaj? - Przyjrzała się mu uważnie, po czym przeniosła wzrok na gruchota. - Trochę znam się na silnikach, więc mogę zerknąć.

Niepewnie skinęła głową, wciąż będąc w lekkim szoku, więc chłopak podszedł do samochodu i otworzył maskę.

- Pewnie nie możesz go odpalić? - Dziewczyna przytaknęła. - Zaraz coś temu zaradzimy.

Zdziwiona podrapała się po głowie, a jej wzrok ponownie przykuł cień, znajdujący się przy drzewie. Wciąż odnosiła wrażenie, że jest obserwowana.

- Dasz sobie radę przy takiej śnieżycy?

- Oczywiście. Nawet narzędzi nie potrzebuję. - Po chwili zatrzasnął maskę. - Kluczyki są w środku?

- Tak. - Chłopak wsiadł do samochodu i bezproblemowo odpalił silnik.

- Powinnaś bezpiecznie dojechać do celu. - Skinęła głową i podziękowała nieznajomemu za pomoc.

- Nie wiem, jak to zrobiłeś, ale uratowałeś mi życie. Gdyby nie ty, pewnie zamarzłabym tu na śmierć.

- Cała przyjemność po mojej stronie - rzekł i spojrzał w kierunku drzewa, które wcześniej przykuło uwagę Yoonsoo. Zauważyła, że jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił. - Pogoda robi się coraz bardziej niekorzystna, więc myślę, iż powinnaś już wracać - stwierdził, odwracając twarz w jej stronę. - Bezpiecznej drogi - dodał. Dziewczyna skinęła głową i ostatni raz mu podziękowała. Przemarznięta do szpiku kości, wsiadła do samochodu i odpaliła silnik. Zerknęła na chłopaka i zauważyła, że wciąż wpatrywał się w jedno miejsce. Na ciele poczuła dziwne dreszcze. To było przerażające doświadczenie.

Zerknęła w lusterko, ale chłopak zniknął jej z zasięgu wzroku. Wciąż przytłoczona całą tą sytuacją próbowała skupić się na prowadzeniu samochodu. W taką pogodę było to znacznie trudniejsze. Wycieraczki toczyły nierówną walkę ze śniegiem zalepiającym przednią szybę, a głowę dziewczyny zakłócały myśli na temat chłopaka, który jej pomógł. Czy on naprawdę tam mieszkał? Skąd tak nagle się wziął i co skrywało się w tym lesie? Jednego była pewna: 

Już nigdy tam nie wróci...

Revenge Of The Fallen ✓Where stories live. Discover now