Burza .

368 32 43
                                    

Noc. W całym domu panowała cisza i spokój. Jedynymi dźwiękami jakie można było usłyszeć były spokojne oddechy spiących domowników. Co innego działo się na zewnątrz.

Wyglądało to na toczącą się walkę nieba i ziemi. Silny wiatr szarpał koronami drzew a niebo ciskało w ziemię piorunami. Wył wiatr a co chwila słychać było  dźwięki grzmotów. Ciemne, zasnute burzowymi obłokami niebo co jakiś czas rozświetlane było błyskawicami. Zjawisko dość niebezpieczne i przerażające a dla innych piękne i fascynujące.

Leia należała do tej pierwszej grupy. Najgłośniejszy do tej pory grzmot zbudził ją. Obudziła się wystraszona. Oślepił ją błysk. Wystraszona naciągneła na siebie kołdrę. Nie pomogło. Burza nadal trwała. Odczekała chwilę i sprawdziła czy nic jej nie grodzi.

Na ściany pokoju padały  cienie drzew z ogrodu. Zazwyczaj łagodne kształy gałęzi pokrytch liśćmi teraz wyglądały strasznie. Wiatr wyginał nimi na wszystkie strony jakby chciał je wyrwać z ziemi. Gałęzie zdawały się wdzierać do pokoju dziewczynki. Były niczym pazury dzikiej besti. Uczucie strachu potęgowała ciemność. Upiorne dzwięki zza okna wydawały się wdzierać do pokoju i kryć się w ciemności.

Przerażona wpatrywał się w okno. Strach ją sparaliżował. Bała się być teraz sama. Niespodziewanie silny podmuch wiatru otworzył okno. Wpuścił do pomieszczenia chłód. Łomotanie otwartego okna spowodował u Leii atak paniki. Krzykneła na cały głoś i wybiegła z pokoju.

Krzyk córki zbudził kobietę. Rozejrzała się. Za oknem szalała burza. Wiedziała już co się stało. Wstała z łóżka i podeszła do drzwi. Wiedziała że ktoś za nimi czeka. Ledwie je uchyliła a dziewczynka bez ceregieli wpadła jej w ramiona.

Były takie podobne. Obie w bieli o tym samym kolorze oczu i włosów. Wtulone w siebie. Jedna spokojna druga przerażona. Matka i córka. Leia szukała w matczynych ramionach ukojenia. Padmé przytuliła ją do siebie i kołysała.

Wzieła córkę na ręce i zaniosła do swojego łóżka. Położyła ją obok śpiącego męża. Przykryła ją i kazała czekać. Poszła do jej pokoju.

Burza nie ustawała a nawet przybierała na sile. Leia nadal się bała. Postanowiła obudzić śpiącego ojca.
- Tato. Obudź się.
Mężczyzna poruszył się i przewrócił na bok. Spojrzał na dziewczynkę zaspanym wzrokiem.
- Znów się boisz? - w odpowiedzi pokiwała główką.
Za oknem nastąpił kolejny błysk a po chwili grzmot. Zapiszczała zakopując się w pościeli.

Anakin uchylił kawałek kołdry i spojrzał w oczy córki, pełne strachu.
- Nie musisz sie chować. Tu nic ci nie grozi.
- Na pewno?
- Tak.
Dziewczynka zaufała tacie.
- Tato a ty też się bałeś?
- Burzy? - wbił wzrok w sufit.
- Tato!
- Nie pamiętam żebym bał się burzy.
- Nie?
- Nie wiedziałem czym jest.
Leia tak jak on położyła się na płasko i wlepiła wzrok w sufit.
- Jak pierwszy raz widziałem burzę to mnie zafascynowała. Wydawała się być piękna. Czułem wobec niej respekt.
- Byłeś dzielny.
- I ty też jesteś księżniczko tylko musisz to z siebie wydobyć. Nie masz się czego bać. Burza niedługo minie.

Padmé weszła do pokoju córki. Przez otwarte okno wichura naniosła liście i chłód. Drżąc z zimna zamkneła okno. Wszystko było porozrzucane. Schyliła się po zabawkę córki i odłożyła ją na miejsce. W jej ślad poszły inne zabawki.

Zastała ich pogrążonych w rozmowie. Nie chciała im przeszkadzać. Powoli podeszła do łóżka i położyła się obok. Nie miała za wiele miejsca.
- Pora spać.
Zaskoczona dwójka spojrzała na nią.
- Mogę zostać mamo?
- Możesz.
Leia przesuneła się trochę robią mamie miejsce.

Burza już przeszła. Miejsce wiatru, błyskawic i grzmotów zajął deszcz. Krople deszczu pukały w szybę. W dźwięki deszczu wsłuchiwała się Leia.  Nie mogła spać. Burza znikneła więc nie miała się czego bać. Nie wiedzieć czemu nie chciało się jej spać. Spojrzała na rodziców. Spali spokojnie. Tacie chyba było niezbyt wygodnie. Leżał na samym brzegu łóżka robiąc dla niej miejsce.

Pierwsze promienie słońca wpadały przez okno. Dziewczynka już nie spała. Zasneła zaledwie kilka godzin temu. Uśpiło ją długie wschłuchiwanie się w melodię graną przez krople uderzające o szybę. Próbowała wyjść z łóżka nie budząc mamy i taty. Udało jej się.

Wróciła do swojego pokoju. Mama musiała tu być. Wszystko było na miejscu.  Podeszła do okna. Była jednak za niska. Staneła na palcach ale to nie wiele dało. Wpadła na pomysł. Podeszła do fotela i próbowała przesunąć go pod okno. Narobiła przy tym dużo hałasu ale się udało.

Poranne słońce odbijało się w kałużach, malując je na złoto. Wszyskie drzewa i trawa skąpane były w blaku. W oczach dziewczynki wyglądały pięknie. Jak w bajce.
- I jak księżniczko? - głos ojca nie zmącił tej chwili piękna.
- Ślicznie.
- Więc będziesz już dzielna?
- Tak tato.

Wpatrywal się w widok za oknem jeszcze długo. Dołączył do nich Luke. Anakin wziął syna na ręce.
Podczas kolejnej burzy Leia już się nie bała. Leżała w łóżku wschłuchując się w jej dźwięki. Podziwiała siłę zjawiska. Któtkie, jasne błyski fascynowały ją.

************************************

Moi drodzy podobał wam się ten shot? Polecam wpaść do IlandaMalfoy . W swojej książce ma opowiadanie pt. " Bajka na dobranoc" ( wykorzystała do tego ten sam obrazek ) . Zapraszam do jej książki. Też pisze nie najgorzej 😘😄😍😎

Szach mat Iluś 😝
Masz za swoje. To twoje słodzenie mi kiedyś zaszkodzi.

Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy  ❤Where stories live. Discover now