❤ #20 2sezon ❤

874 82 5
                                    

... David. No tak, mieliśmy pogadać, chociaż w tej chwili nie za bardzo miałam na to ochotę. Zaraz mama miała przyjść, a on się tutaj tak wpakował.

- Mogę wejść? - spytał.

- Tak, no wejdź.

Zrobił kilka kroków po czym stanął i patrzył centralnie na mnie.

- Muszę ci coś powiedzieć, ale musisz obiecać, że nigdy nie wyjdzie to poza ten dom. - oznajmił chłopak.

- No dobra.. mów! - poganiałam go.

- Gdy wyjechałaś.. skupić się kompletnie nie mogłem. Patrzyłem cały czas na twoją pustą ławkę i dużo o tobie rozmyślałem.. przyjaźń z tobą była czymś wielkim dla mnie, lecz z czasem zacząłem czuć do ciebie coś wielkiego. Raz to było silne, a raz słabe.. wtedy postanowiłem o tobie zapomnieć.. zacząłem wtedy chodzić z Dianą.. pomogła mi..

- Wyjdź z mojego domu! - rozkazałam.

- Ale.. posłuchaj jeszcze chwilkę..

- WYJDŹ Z MOJEGO DOMU! - krzyknęłam głośniej.

Chłopak miał już wychodzić...

- Kocham cię, Vanessa!

- Wynoś się! - zakryłam usta dłońmi, a łzy zaczęły lecieć niczym z kranu.

Jak ktoś, kogo znam od dzieciństwa może zrobić coś tak okropnego? Jeszcze był z moją przyjaciółką tak jakby dla zabawy? Nic do niej nie czuł? Co za dupek! Jak mogłam się z nim przyjaźnić przez prawie całe moje życie?! Nie chcę go znać!! Jestem taka wściekła, a jednocześnie bezsilna, bo nie mogę na to nic poradzić. Nie będę dzwoniła teraz do Diany i jej o tym wszystkim tłumaczyła, ponieważ pewnie chce sobie odpocząć.

Usiadłam na krześle w kuchni i zerkałam na okno czy mama nie wraca do domu. Długo nie czekałam. Przyjechała po dziesięciu minutach.

- Cześć!!! W końcu jesteś w domu. - przywitała się, mocno ściskając w objęciach.

- Też się cieszę.. - odparłam.

- Jak tam było na tym wyjeździe?

- Suuuper! - krzyknęłam z entuzjazmem. - Bardzo piękne miejsca zwiedziłam w tak krótkim czasie.

- A jak tam z Marcusem? Kiedy przyjdzie?

- No jest wszystko w porządku. Jak się zgodzisz to przyjdzie. - uśmiechnęłam się.

- Przecież on tu zawsze może przyjść. - powiedziała ze zdezorientowaną miną.

- No i dlatego przychodzi bez względu na ciebie, bo wiem że ty i tak się zgodzisz. - roześmiałam się.

Gdy już rozpakowałyśmy zakupy, miałam ochotę na jabłko, no więc sobie je wzięłam.

Chciałam już iść na górę, ale znów zadzwonił dzwonek do drzwi. Miałam iść otworzyć, ale mama mnie wyprzedziła. Poszłam na górę i rzuciłam się na łóżko, głową do poduszki. Leżałam tak, dopóki nie przeszkodziła mi kobieta wchodząca do mojego pokoju.

- Przyszedł Marcus. Wpuścić go?

- Nie. - sapnęłam spod poduszki.

- No trudno. Już go wpuściłam.

- No skoro już jest to niech sobie będzie. - odezwałam się.

- Co ci? - powiedział Mac, siadając na łóżku.
Nadal miałam głowę schowaną w poduszki.

- David się stał.
- Ta? A co zrobił? - spytał obojętny.

W tym momencie pomyślałam, żeby go nabrać:

- Mówił o tobie i o Sky.. Podobno piszecie ze sobą dniami i nocami.

- Wierzysz mu tak? - zmarszczył brwi.

- No najwidoczniej tak. - udałam zezłoszczoną.

- Coś jeszcze mówił? - wyluzował się.

- Nie no widzę, że się nie nabierzesz. - zaśmiałam się.

- No, mnie nie nabierzesz.

- Ale jest coś co mówił na poważnie.. - zaczęłam.

- Że cię kocha tak?

- Jezuu! Co ty jakiś jasnowidz jesteś?! - chłopak wyszczerzył te swoje ząbki.

- Po prostu wiedziałem to już bardzo dawno. Martinus mi mówił..

- Skąd on to wiedział? - zaciekawiłam się.

- Od Diany. Nie mówiła ci nic?

- Ym.. nie przypominam sobie.

- No to już trudno.

- Nie jesteś zły na niego?

- Jakoś nie za bardzo. - odparł Mac.

- Jak to? Nie jesteś o mnie zazdrosny? - zdziwiłam się.

- Taki idiota to nawet u ciebie marnych szans nie ma. - pocałował mnie, pochylając tak żebym się położyła.

Całowaliśmy się i nie chcieliśmy przestać.

- Niedługo święta.. Cieszysz się? - wyszeptał mi prosto w usta.

- Jeszcze miesiąc, a ty o świętach już myślisz? - uśmiechnęłam się.

- Oczywiście. Uwielbiam prezenty, a teraz mam w życiu taką fajną osóbkę, dla której mogę kupić coś wyjątkowego.

- Ach tak? To pewnie ja..- splotłam dłonie na jego karku.

- No chyba nie myślisz, że mój brat.. - zirytował się lekko. - Uwielbiam okres świąteczny. To jest taki magiczny czas. Rodzina spędza miło czas ze sobą i jest bardzo fajnie, a jeszcze najlepsze jest to, że należysz do mojej rodziny.

- Racja, też lubię ten czas.. a co ty chcesz na święta?

- Jejku! Ja nie wiem.. kotku.. - zawstydził się blondyn. - Wszystko co kupisz będzie wspaniałe.

- Oj tak! Na pewno! Wiesz.. butów za 700$ to ci nie kupię, ale kupię coś wspaniałego!! Zobaczysz..

- Gucci'iego to ja już miałem i więcej nie chcę.. właśnie, tylko też nie przesadzaj z tym prezentem..

- Spokojnie. Nie obawiaj się! - zapewniłam. - Jak coś to ja idę się umyć i zaraz idę spać, a ty jak chcesz tu siedzieć to siedź, tylko że jutro jest szkoła.

- A no tak, ja już lecę. Papa. Do jutra. - pocałował mnie w usta na pożegnanie.

Wzięłam pidżamę z szafy i poszłam się odprężyć w gorącej wodzie.

Następnie poszłam spać i to tyle jak na razie..

**Gwiazdeczki mile widziane** ❤😘

✓ Make You Believe In Love | M&MTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang