34

1.9K 123 0
                                    

Raven wraz z przyjaciółką wysiadły z auta, które zatrzymało się na parkingu pod akademikiem. Nie musiały długo szukać miejsca spotkań studentów. Ich głośne rozmowy i śmiechy było słychać z daleka.

Za budynkiem znajdował się niewielki plac z grillami i ławkami. Niektórzy przynieśli koce i rozłożyli je na trawie. Ciepły wieczór z pewnością sprzyjał imprezie w plenerze.

- O, już jesteście – odezwała się Lexa, widząc, że obie nadchodzą. – Miło się w końcu spotkać całą czwórką... w innych okolicznościach – ściszyła nieco głos, uśmiechając się złośliwie. – Przyjechałyście autem? – Spojrzała na blondynkę, która skinęła głową. – Czyli dobrze, że kupiłam też bezalkoholowe.

- Ja to wezmę. – Raven wyciągnęła rękę po butelkę. – Ostatnio mnie tu przywiozłaś, więc dziś ja mogę być kierowcą. – Mrugnęła do przyjaciółki. – Octi, mogłabyś przynieść Clarke piwo?

- Oczywiście – odparła, po czym odeszła w stronę grilla.

Stało przy nim kilka pełnych skrzynek, na których kupno złożyły się wszystkie osoby z jej kierunku. Raven specjalnie ją o to poprosiła. Musiała tylko zaczekać, aż oddali na tyle, by nie usłyszała ich rozmowy.

- Dobra, teraz mi pokaż, która to Ontari – odezwała się, biorąc łyka bezalkoholowego napoju.

- To ona. – Lexa wskazała brodą na dziewczynę stojącą nieopodal. – Od kiedy przyszła i ktoś kazał jej spadać, bo zaczęła się rzucać, nie spuszcza Octavii z oczu. Niby stoi na uboczu, ale mam wrażenie, że tylko czeka, aż będzie mogła do niej bezkarnie podejść. Tak, jak teraz – westchnęła.

Reyes widząc to, znacząco szturchnęła Clarke w ramię, po czym ruszyły w stronę grilla. Musiały jakoś zapobiec nadciągającej katastrofie.

- ... żałosne, Blake. – Zaśmiała się szyderczo, choć nagle spoważniała, kiedy znalazła się pomiędzy dwoma nieznajomymi. – Co jest? Kim jesteście? – Poczuła się niekomfortowo.

- Spójrz, jak się zestresowała – parsknęła młoda mechanik, spoglądając wymownie na przyjaciółkę. – Spokojnie, przecież nie podbijemy ci oka.

- Ostatnio na praktykach w szpitalu uczyliśmy się zszywać – odezwała się Clarke. – Może zaszyjemy jej tę wygadaną buźkę, to przestanie być taka bezczelna?

- Świetny pomysł! – ożywiła się Raven. – Tylko musimy uważać, wiesz, żeby nikt się nie dowiedział.

- A co, jeśli ktoś się dowie? Przestaniemy być bezkarne? – Blondynka starała się nie roześmiać, widząc niepokój na twarzy Ontari, która dobrze wiedziała, że to nawiązanie do niej. – Chyba powinnyśmy zacząć się wtedy obawiać i dać sobie spokój. – Wyciągnęła ze skrzynki butelkę piwa, po czym odeszła.

Octavia przyglądała się całej tej sytuacji z dużym uznaniem. Nie dość, że po raz pierwszy broni ją ktoś poza Lexą, to w dodatku jeszcze nigdy nie widziała, żeby Ontari aż tak bardzo nie wiedziała, co powiedzieć.

Raven podeszła do kochanki, stanęła obok i objęła ją w talii. Kątem oka zobaczyła jakichś studentów, którzy także im się przyglądali. Wnioskując po ich minach, byli zadowoleni, że w końcu ktoś dogadał Ontari.

- Jeśli Octi ci się podoba, to musisz zrozumieć, że nie poderwiesz jej poprzez znęcanie się – powiedziała na tyle głośno, by inni też to usłyszeli. – Zresztą, trochę się spóźniłaś. – Mrugnęła.

Pocałowała Blake w policzek, a następnie obie odeszły, pozostawiając osłupioną Ontari samą.

Puella || OctavenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz