54. Elaine Faris (17 lat; Atlin; Trójka)

332 24 2
                                    

Dni mijały, a kandydatek było coraz mniej. Dziwne, jak pałac opustoszał bez tych kilkunastu dziewczy. Zostało nas tylko już tylko trzy. Nawet nie wiedziałam, kiedy to wszystko minęło. Czas płynął nieubłaganie szybko i być może niedługo przyjdzie i moja kolej. Ciekawe było, że zostały dwie trójki i jedna szóstka, żadnej dwójki. Nawet nie zauważyłam, kiedy Valerie wyjechała. Zostały tylko Raine i Raven, osoby z którymi byłam blisko od początku. Już czułam, że to będzie ciężkie, ale którakolwiek wygra, nie będę jej zazdrościć.

Tak postanowiłam.

Zazdrość tu niczego by nie zdziałała, w końcu to nie nasza decyzja, a księcia, na nią raczej nie miałyśmy żadnego wpływu. Owszem, lubiłam księcia, nie zamierzałam też ukrywać, że chciałabym wygrać, ale jeśli bym nie wygrała, to cóż, świat się kończył, prawda? Zamierzałam się cieszyć szczęściem osoby, którą wybierze.

Gdy przechodziłam korytarzami, w stronę komnaty dam, to naprawdę było strasznie pusto. Tam gdzie niegdyś było słychać gwar kandydatek, rozmów i śmiechów, teraz była absolutna cisza i puste pokoje.

Po chwili już siedziałam obok Raven, w rzeczonej Komnacie Dam. Dziewczyna odrabiała jakieś zadanie i chyba nawet zbytnio nie zwracała na mnie uwagi, patrząc to raz za okno, a raz a mnie. Nagle ciszę między nami przerwało wielkie wejście Raine, aż drzwi się zatrzęsły.

Wreszcie nadchodził koniec tej nieszczęsnej ciszy i spokoju, przy tej dziewczynie te dwie rzeczy były wykluczone.

- Jesteście tu! Siedziałam sobie spokojnie w pokoju, słuchając muzyki i dostałam olśnienia! No mówię wam, mam idealny pomysł!

Podeszła do nas, z tym swoim dziwnym uśmiechem. Oho, coś się szykuje.

- Yyy, mamy się... obawiać? - spytała zaciekawiona i z lekka zaniepokojona Raven, po czym zerknęła mnie.

- Oo, hej Raine. - Uśmiechnęłam się do niej. - Jaki pomysł? Tylko bez wysadzenia rzeczy, błagam. - Zachichotałam, nieco rozbawiona. Z Raine można było się spodziewać wszystkiego, ale jedno nie było pewne, nie zamierzała nam zaproponować spokojnej popołudniowej herbatki.

Dziewczyna zmarszczyła brew.

- Ale ja nigdy nic nie wysadziłam. - Machnęła ręką. - Dobra! Wiecie, tutaj jest tak spokojnie... A zostałyśmy we trzy. Co wy na to, żeby zrobić piżama party? - W tym momencie już prawie cała chodziła z podekscytowania. - Nigdy nie byłam na piżama party!

Musiałam przyznać, byłam pozytywnie zaskoczona. Piżama party wydawało się być w miarę normalnym pomysłem, jak na Raine.

- Cudowny pomysł! Musimy rozruszać ten pałac. I ja w sumie też nigdy nie byłam na takim prawdziwym - odparłam z szerokim uśmiechem.

- Ooo, to całkiem niezły pomysł. Możemy spytać się w kuchni czy pozwolą nam coś przygotować. - Uśmiechnęła się Raven i zamknęła zeszyt. - Będzie więcej zabawy gdy zrobimy to same. Ogólnie piżama party brzmi bezpiecznie... - Zmrużyła oczy. - No prawie. Chyba nic z twoich ust nie jest w stu procentach bezpieczne.

Zaśmiała się rozbawiona.

Raine uśmiechnęła się przebiegle. Oho, ten uśmiech nie wróżył niczego dobrego...

- Dobrze, że już o tym wiesz, Lady Raven! Mogę załatwić muzykę, o jedzeniu pogada się z pokojówkami i... - Zachichotała. - Cóż, zostawię parę niespodzianek na potem.

Parę niespodzianek? Zaczynało brzmieć coraz lepiej. Ale będzie zabawa!

- A u kogo w pokoju zrobimy piżama party? Może u mnie, albo Raven? Mamy pokoje na końcu korytarza, mniej będzie słychać? - zapytałam coraz bardziej podekscytowana.

Książę do wzięciaWhere stories live. Discover now