10. Zabierz mnie do kresu walki

461 44 10
                                    

James krążył po pomieszczeniu, w którym on i Natasha czekali na Coulsona, nie wiedząc, czego powinien się spodziewać.

Jego wiadomość nie brzmiała złowrogo, ale znając agenta, który im ją przekazał, mogła ona oznaczać niemal wszystko. Podczas gdy on nie mógł usiedzieć w miejscu, Natasha w zamyśleniu wyglądała przez okno.

Widział jej zmartwione spojrzenie, bo po tym, co zaszło w bazie Hydry, był wyjątkowo nerwowy i nie miał w zwyczaju okazywać tego w ten sposób. Jednak coś w tej całej sytuacji sprawiało, że czuł się bardzo niespokojnie.

- Przestań krążyć, bo powoli zaczynasz mnie stresować - powiedziała Natasha.

Jego partnerka odwróciła wzrok od okna i w końcu skupiła na nim wzrok.

James prychnął i skrzyżował ręce na piersi.

- Coulson z pewnością się nie śpieszy - mruknął z niezadowoleniem.

- Albo chce wyprowadzić cię z równowagi.

- Zabawne.

Natasha pokręciła głową z rozbawionym wyrazem twarzy i odpychając się od ściany, zrobiła kilka kroków w jego kierunku. Stając przed nim, złapała go za ramiona, co w końcu zmusiło go do zatrzymania się.

- Chodzi o coś więcej niż tylko o to, co wydarzyło się w tamtej bazie. To do ciebie niepodobne. Chcesz mi powiedzieć, o co chodzi?

James czuł, jak jego ramiona opadają w zrezygnowaniu i w końcu spojrzał jej w oczy.

Nie mógł jej okłamywać, a co ważniejsze nie chciał tego robić. Szczerość była czymś, na co zawsze mogli u siebie liczyć i znaczyło to dla niego więcej, niż umiał wyrazić słowami.

- To tylko... - zaczął, kręcąc głową. - Mam dziwne przeczucie.

- Jakby miało wydarzyć się coś złego?

- O dziwo, nie. Nie umiem tego wytłumaczyć. Jasna cholera, co się ze mną dzieje?

James westchnął ciężko i potarł twarz dłońmi, nim Natasha ujęła je lekko w swoje i ściągnęła je z jego twarzy.

- Dzisiejszy dzień był wystarczająco ciężki, bez dodatkowego oczekiwania na dalsze wiadomości. Jesteś wykończony psychicznie i fizycznie, więc nie powiedziałabym, że dzieje się z tobą coś dziwnego. Miejmy tylko nadzieję, że twoje przeczucie tym razem nie okaże się czymś katastrofalnym - powiedziała z lekkim uśmiechem.

James odwzajemnił słabo jej uśmiech i lekko uścisnął jej dłonie.

- Po tym wszystkim zasługujemy na pizzę i cały wieczór nic nie robienia, co ty na to? - powiedziała, z uniesioną brwią.

- To najlepszy pomysł tego dnia.

- Obawiam się, że wasz wypoczynek będzie musiał jeszcze nieco poczekać.

James i Natasha odwrócili się w stronę drzwi, z których doszedł ich nowy głos.

Coulson zamknął za sobą drzwi z lekkim uśmiechem na twarzy i wykonał mały gest teczką, którą trzymał w dłoni.

- Wybaczcie to opóźnienie. Dyrektor Fury jest w Nowym Jorku, więc niestety nie może do nas dołączyć.

Coulson usiadł przy stole stojącym w rogu pokoju i otworzył teczkę.

- O co chodzi, Phil? Nie ściągałbyś nas tutaj tak nagle z błahego powodu - powiedziała Natasha.

- Oczywiście, że nie. Ta baza Hydry? To bałagan, który z radością zostawiliśmy w waszych rękach - powiedział z rozbawieniem.

How many seconds in eternityDonde viven las historias. Descúbrelo ahora