Ściągnął okulary i przetarł zmęczone oczy. Oprócz niego, siedzącego w konfesjonale i kilku staruszek, przychodzących się spowiadać raz na tydzień nie było nikogo.
Wysłuchał ostatniej z nich i mógł skończyć.Obserwował go wychodzącego z kościoła. Skryty w cieniu drzew obserwował mężczyznę w sutannie. Czekał na dogodny moment aby się do niego zbliżyć. Poprawił ciemny garnitur.
Siedział pochylony nad biurkiem. W ręku trzymał Biblię. Miał zamiar zaraz skończyć czytanie i odpocząć.
- Dawno się nie wiedzieliśmy Obi - Wan. - usłyszał cichy, kuszący głos.
Usiadł prosto i spiął się lekko.
- Zapewne za mną tęskniłeś. - oparty o niego mężczyzna nadal szeptał mu do ucha.
- Nie. Proszę odejdź.
- Dlaczego? Już ci na mnie nie zależy?
Kenobi wstał gwałtownie.
- Co tu robisz Anakin?- Ja? - spytał Skywalker - Wróciłem zobaczyć się ze starym przyjacielem.
- My już chyba nie jesteśmy przyjaciółmi.
- I tu masz rację. - jego gość otworzył zamknięte do tej pory oczy.
Były złote i nieludzkie.
- Demon. - wyszeptał ksiądz.
- To twoja zasługa.
- Moja.
- Ty mi nie potrafiłeś pomóc a on tak.
- Oddałeś duszę diabłu?!
- Musiałem.- Więc po co tu przyszedłeś?
Demon zamilkł i zbliżył się do niego. Pogładził jego brodę i uśmiechał się chytrze.
- Po ciebie. - dotknął zawieszonego na jego szyi krzyża i to był błąd.
Nieznana siła otrzuciła go w tył. Upadł na ziemię.- Anakin. - wystraszony Kenobi nachylił się nad nim.
- Zostaw! - zawarczał obnażając kły.
Teraz dopiero zauważałne były jego rogi zdobiące głowę i czarne, poszarpane skrzydła.
- Chcę ci pomóc.
- Nie potrzebuję łaski od klechy.
- To czego.
- Już mówiłem. Ciebie.Obi - Wan odsunął się od niego. Bał się go. Nie mógł uwierzyć jak jego dawny przyjaciel dał się uwieść szatanowi. Pamiętał dzień w którym Anakin odszedł. Nie potrafił mu pomóc. Zawiódł go. Nie raz nie dwa modlił się o niego.
Demon śledził jego ruchy. Pan obiecał mu nagrodę za duszę Kenobiego. Dzięki temu miał znów stać się wolny i odzyskać to co stracił. Wstał powoli.
- Chcę abyś wysłuchał mojej propozycji. Jeśli się zgodzisz wiele zyskasz. Zyskamy oboje.- Nie zrobię tego. - Obi - Wan odwrócił od niego wzrok.
- Zastanów się. Twoim powołaniem jest pomoc ludziom a ja o to proszę.
- Jesteś demonem.
- Z twojej winy! Wystarczyło mi pomóc a bym jej nie stracił!
- Chciałeś dokonać mordu!
- Nie zrobiłbym tego ale ty się odwróciłeś!
- Musiałem.
- Zdradziłeś mnie! - wykrzyczał mu to w twarz Skywalker.Zostawił go samego. Kenobi nie mógł spać. Ściskał ręku różaniec. Nadal o nim myślał. Po tym co usłyszał czuł się winny. Mówił prawdę. To przez jego odtrącenie Anakin musiał szukać pomocy gdzie indziej. Młody i zdesperowany znalazł go u pana piekieł. Został przez niego oszukany i zniewolony. Przystanie na propozycję dawnego przyjciela mogło go uratować i odkupić winy Obi - Wana.
Dał mu czas do pełni księżyca na podjęcie decyzji.Anakin nękał go. Zjawiał się kiedy chciał i robił co chciał. Zaprzątał nawet jedo myśli. Użuywając swych mocy zadawał ból Kenobiemu. Zawsze tpearzyszył mu demoniczny rechot. Skywalker wiedział, że jego metody działają. Ksiądz był zmęczony jego działaniami i ciągłymi wyrzutami sumienia.
Siedział pod drzewem bawiąc się skradzionym różańcem. Miał na dłoniach rękawiczki. Przedmiot należący do duchownego palił jego skórę. Był z siebie dumny. Była pełnia. Nie spieszyło mu się. Miał czas do świtu. Albo Kenobi sam przyjdzie albo zabierze go siłą do piekła.
- Jednak nie potrafisz mi odmawiać.
- Nie robię tego dlatego, że mnie nękasz. Robię to bo chcę ci dać drugą szansę.
- Trzymam za ciebie kciuki. - szydził demon.
- Zróbmy to tu i teraz.
- Tak ci się spieszy? - Anakin nadal z niego drwił.
- Skończ to i rób co musisz!
- Spokojnie ojczulku. Najpierw zdejmij wisziorek i kiecke.- Robisz to celowo aby mnie upokorzyć?
- Tak i sprawia mi to przyjemność.
Złotymi oczami i bezwstydnie wpatrywał się jak duchowny rozpina sutanne.
- Szybciej. Nie chce mi się tu stać w nieskończoność. - marudził Skywalker.
- Już! - odparł zniecierpliwiony Kenobi.- Tam na dole nie będzie ci zimno.
- Szybciej.
- Aż taki niecierpliwy? To chyba nie przystoi księdzu?
- Zadawanie się z takimi jak ty też.
- Daj rękę.
Obi - Wan zrobił co kazał. Skywalker złapał go za rękę i zaczął coś szeptać w nieznanym mu języku.Po chwili ich ciała zajeły się ogniem. Tak szybko jak zapłoneli tak szybko zgaśli przenosząc się do piekła. Kenobi oddał duszę diabłu za tą Anakina.
YOU ARE READING
Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy ❤
RandomW mojej książce znajdziesz różnego rodzaju one - shoty ze świata Gwiezdnych Wojen. Wiem że to nic orginalnego lecz wejdź i oceń moją pracę. Życzę miłego czytania.