3 - Dreams

3.5K 564 107
                                    

Rozciągający się w pokoju kuchenny blat powoli wypełniał się przeróżnymi rzeczami, które Taehyung wyciągał zarówno z lodówki, jak i ze znajdującej się obok spiżarki, wypełnionej po brzegi różnorakimi smakołykami, skrzętnie zakupowanych przez kucharkę Jungkooka – podstarzałą panią Kwon – kobietę o siwiejących włosach, delikatnych zmarszczkach i ciepłym spojrzeniu łagodnych, brązowych oczu.

Przemiłej pięćdziesięciolatce z całą pewnością nie można było zarzucić braku organizacji czy też nieudolności jak chodzi o poruszanie się w kuchni. Była świetną kucharką i sumienną pracownicą, więc blondyn nie był szczególnie zaskoczony, kiedy dowiedział się, że pani Kwon pracuje u Jungkooka już dobre trzy lata, gdyż ten nigdy nie miał powodu, by szukać na jej miejsce kogoś innego.

W ostatnim czasie jednak jej produktywność oraz sama obecność w pracy znacząco spadła, co było wynikiem choroby jej męża. Taehyung niejednokrotnie był świadkiem trzęsących się dłoni, odbierania telefonów z niekoniecznie dobrymi informacjami i szybkiego zakładania płaszcza na drżące z przejęcia i nerwów ciało, kiedy kobieta pośpiesznie wychodziła przez ogromne drzwi rezydencji, przepraszająco kiwając głową. Był też świadkiem współczującego uśmiechu Jeona, który uspokajającym ruchem dłoni zatrzymywał lawinę wytłumaczeń i przeprosin zestresowanej kucharki. A potem ze względu na sytuację, po prostu pozwalał jej wyjść, kiedy na stoliku w kuchni nadal znajdowała się deska z pokrojoną tylko do połowy papryką i kawałkiem surowego mięsa.

Jungkook tak naturalnie, nie obcinając kobiecie z wynagrodzenia, ze zmęczonym westchnieniem sięgał po telefon, zamawiając sobie cokolwiek do jedzenia lub też sięgając po kurtkę, by móc wyjść do najbliższego sklepu, skąd zazwyczaj wracał z mrożonkami, które przygotowywał w mikrofalówce, bowiem nie umiał nawet skorzystać z piekarnika.

Taehyung nie rozumiał. Najzwyczajniej w świecie nie rozumiał, jak ktoś może być tak sprzeczny. Ludzki, a zarazem pozbawiony człowieczeństwa. Czuły, dobry i łagodny, a równocześnie wypruty z uczuć, które według blondyna były podstawą zdrowego i szczęśliwego funkcjonowania. Kręcił głową, widząc tę najgorszą stronę Jeona – zarozumiałego posiadacza ogromnej fortuny, którą przepuszczał na najdroższego w Korei szampana i najtańszą flaszkę wódki. Na kolejną dziwną sprzeczność, bez której tak naprawdę mógłby się obejść.

Dwudziestoczterolatek za każdym razem, kiedy pani Kwon mówiła o chorobie swojego męża, potakiwał rozumiejącą głową. Jego mina przybierała prawdziwy wyraz współczucia, szczerego, nieudawanego, jak gdyby Jeon naprawdę znał uczucie kochania.

Taehyung prychnął pod nosem, skarcił się w myślach.

Jeon nie wie, czym jest miłość, czym jest opieka nad drugą osobą – pomyślał. – Bo i skąd ma wiedzieć, kiedy jedno z najbardziej intymnych wydarzeń, jakim jest seks, traktuje jak zwykłą codzienność, jak podanie sobie ręki?

Chłopak od momentu, w którym dowiedział się, jak zazwyczaj wyglądają weekendy biznesmena, czuł do niego pewnego rodzaju obrzydzenie, pełną wzgardy niechęć. Nigdy nie popierał zachowań mających na celu rozpowszechnianie własnej cielesności wśród osób, które zwyczajnie na to nie zasługują. Nie czuł pociągu do przygodnego seksu, do pijackich pocałunków, do atrapy nieistniejącego uczucia, które najwidoczniej w żadnym stopniu nie stanowiły dla Jeona problemu.

Pod nosem rzucał obraźliwymi epitetami w stronę swojego pracodawcy, nierzadko się przy tym grymasząc. Zamiatał ciemne podłogi, ścierał uporczywe kurze i otwierał ogromne okna, chcąc wywietrzyć stęchłe pomieszczenia, podczas gdy gdzieś w środku wyzywał tę iście nieodpowiedzialną postawę, można by powiedzieć, dorosłego i odpowiedzialnego mężczyzny, który przecież prowadził swoją własną działalność, posiadał przeogromną firmę o niewyobrażalnym zasięgu, zaś wyprodukowane przez niego samochody były chlebem powszednim na drogach w absolutnie każdym kraju.

Lovely Maid | VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz