Rozdział 16

2.2K 111 3
                                    

Szłam z Sam'em do chatki w lesie. Tam powinien być w miarę bezpieczny i będzie miał do mnie dość blisko. Ciekawe jak szybko umie się przemierzać? Zapytam się go o to później.

Po piętnastu minutach stanęliśmy przed domem porośniętym bluszczem. Słońce chyliło się ku zachodowi. Spojrzałam jeszcze raz na Sam'a i weszłam do środka, chłopak poszedł za moim przykładem. Dziwnie się czułam po naszym niedoszłym pocałunku, może powinnam mu pozwolić? Nie czułam, potrzeby go całować, wręcz przeciwnie nie chciałam dopuścić do tej sytuacji.

Weszłam do małego saloniku, za sobą słyszałam kroki przypominające mi o obecności chłopaka. Cóż trzeba przygotować mu miejsce do spania, ale niestety są tylko dwie opcje fotel lub spanie na podłodze. O ile dla mnie spanie na fotelu jest całkiem przyjemne, lecz dla Sama mógłby okazać się ciut, lub dużo więcej niż ciut za mały. Wyjełam koce i zaczęłam przygotowywać mu posłanie, no to powtórka z rozrywki.

Sam stał obok i się przyglądał. Miałam wrażenie jakby przeszywał mnie wzrokiem, niezbyt przyjemne uczucie. Gdy skończyłam pokazałam Sam'owi gdzie może znaleźć coś do przegryzienia gdyby dopadł go głód, a on cały czas milczał, jak zakęty.

Spojrzałam przez okno, zrobiło się ciemno.
-Będę musiała juz iść- powiedziałam cicho.

- Jesteś przekonana, że nie możesz ze mną zostać?- spytał z ledwie dostrzegalną nadzieją w głosie.

- Nie, rodzice by się martwili i pewnie dostałabym szlaban, czyli nie mógłbyś widzieć mnie dłużej.

-Rozumiem.

Podszedł do mnie i uśmiechnął się delikatnie. Zrobił jeszcze jeden krok i prawie stykalismy się klatkami. Położył dłoń na moim biodrze, poczułam się skrępowana. Miałam tylko nadzieje, że nie będzie chciał mnie pocałować, wystarczy mi niezręcznych sytuacji jak na dzisiaj.

Spojrzałam w jego oczy, tak piękne i pełne dobra, mogłabym zatopić się w jego oczach, lecz nie w ustach, a on chyba tego mocno pragnął. Pochylił się w moją stronę i myślałam, że spróbuje zawładnąć moimi ustami, lecz pozostawił mi tylko delikatnego buziaka na czole. Słodki i niewinny gest.

Uśmiechnęłam się do niego najbardziej pogodnie jak umiałam. Pożegnałam się grzecznie i powiedziałam, że jeśli będzie chciał to może przyjść od samego rana, tylko musi wejść przez okno tak by rodzice go nie zauważyli, zadowolił go ten pomysł.

Wyszłam z chatki i ruszyłam w stronę domu, zostało mi już niewiele do przejścia, może maks pięć minut, ale to przy bardzo wolnym tempie.

Szłam spokojnie, gdy zauważyłam postać idącą nagle przy mnie. To nic zamyśliłaś się i nie zauważyłaś. Mężczyzna miał kaptur na głowie, w sumie faktycznie ochłodziło się.

-Czyli co maleńka nie masz dzisiaj ochrony?- powiedział lekko zaczerpniętym głosem. - To niedobrze, cholernie niedobrze.

Gdy skończył mówić nagle zniknął, lecz nie to mnie najbardziej zaskoczyło, to był Damnum. Szedł przy mnie i zniknął, poznałam go, czułam, że to on. Teraz pytanie czy powiedzieć Sam'owi o Dam'ie, czy lepiej poczekać, aż ułoże sobie to wszystko w głowie?

_______________
_______
JEŚLI ZAUWAŻYCIE BŁĘDY TO PROSZĘ O POPRAWIENIE MNIE.
DOBRANOC 😚🌟🌟

Mój Anioł✓Where stories live. Discover now