XXVII

4K 492 256
                                    

Taehyung naprawdę długo zastanawiał się nad tym, jak powinien powiedzieć o zaistniałej sytuacji swojemu tacie. Bał się, że kiedy już w końcu zacznie nieśmiało dukać swoją przemowę, jego głos będzie niebezpiecznie drżał, zaś nogi zmienią się w niestabilną galaretkę. Nie mylił się zbyt wiele, bo słowa z trudem przechodziły przez jego gardło, podczas gdy wnętrze napełniało się niepokojem i stresem.

Jego ojciec cały czas go słuchał. Nie przerywał, nie wtrącał się przedwcześnie, aż usta jego syna w końcu same się zamknęły, gdy ten skończył swą formułkę.

– Bo chodzi o to, że... Że ja wcale nie chcę jechać do Japonii – zagryzł swoje malinowe wargi. – Boję się obcego państwa, obcego języka. Ale przede wszystkim boję się, że sobie nie poradzę – wydusił z siebie ciężko. – To nie jest tygodniowa wycieczka za granicę, gdzie po tygodniu wraca się z niewielką opalenizną i powierzchowną wiedzą dotyczącą innej kultury. To ma być kilka lat, dość znacząca część mojego życia. Część, której po prostu nie chcę spędzić w Tokio. Ja wiem, jak żałośnie to brzmi – w końcu włożyłem wiele trudu w zdobycie tego indeksu, tego pewnego miejsca na tę uczelnię, a teraz zachowuję się jak szczeniak, kiedy z podkulonym ogonem chcę się wycofać z samodzielnie podjętych decyzji. Ale ja zwyczajnie nie mogę i nie chcę tam studiować. Matury poszły mi bardzo dobrze – kontynuował. – I jestem pewien, że dostanę się na każdą najlepszą uczelnię w Seoulu. Wiem, że to nie to samo, że to nie jest równie wielki prestiż, ale wiem też, że nie jestem gotów na to, aby wyjechać gdziekolwiek na tak długo.

Po wypowiedzeniu wszystkich zaplanowanych wcześniej słów, z wyczekiwaniem spojrzał na milczącego ojca, który wkrótce westchnął ciężko, a następnie przetarł twarz swoją dużą dłonią.

– Spodziewałem się, że wcale nie chcesz tam studiować – odparł wreszcie.

– C – Co? – miauknął zestresowany szatyn.

– Ta cała sytuacja... Ach, Taehyung, gdybym tylko mógł cofnąć czas, nigdy bym do tego nie dopuścił. Niestety, zbyt późno dotarło do mnie, jak bardzo próbowałeś uciec od narzuconej ci przyszłości. Bagatelizowałem, posłusznie siedziałem cicho i nie dostrzegałem tego, że próbujesz po kryjomu zmienić zaplanowane dla ciebie życie. Niechciane życie.

– Tato...

– Złóż podanie na uczelnię, na którą naprawdę chcesz iść, Taehyungie – uśmiechnął się ciepło ciemnowłosy.

Ciało młodszego Kima zostało oblane błogim spokojem, kiedy usłyszał w pełni satysfakcjonującą odpowiedź. Czuł się tak, jak gdyby ugrzązł w słoiku z miodem, gdzie słodka, lepka substancja otoczyłaby całą jego osobę, przetrzymując go w tym jakże pięknym stanie.

– Nie gniewasz się? – zapytał nieśmiało.

– Oczywiście, że nie. Taeś, jestem twoim ojcem i chcę dla ciebie jak najlepiej. Nie mogę cię zmusić do spakowania walizek i osiedlenia na dłuższy czas w obcym kraju, jeśli faktycznie tego nie chcesz.

– J – Ja...

– Nic już nie mów, synku. Zamiast tłumaczyć mi oczywistości, lepiej zastanów się dokładniej nad swoją nową uczelnią – puścił mu oczko, na co Taehyung ochoczo przytaknął i zniknął z pokoju.

Mężczyzna odwrócił się do komputera i jeszcze raz spojrzał na wszystkie wyświetlone karty, zamykając każdą z nich, by następnie powrócić do strony głównej portalu.

Lokalizacja została zmieniona z Tokio na Seoul.

  °  

– Więc jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli i dostanę się na tę pieprzoną dietetykę, to mam już załatwiony pokój w akademiku – uśmiechnął się Jimin, przeczesując palcami burzę jaskrawych włosów. – Co prawda będę musiał mieć współlokatora, ale jestem pewien, że wszystko się ułoży. Cena jest przyzwoita, a lokalizacja to normalnie palce lizać!

U'll Be Mine | VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz