Kiedy on wróci ?

284 36 22
                                    

Ciężkie, deszczowe chmury zasłaniały nocnie niebo. Żadna z gwiazd nie potrafiła wyjżeć zza tej zasłony obłoków. On jednak uparcie wpatrywał się w górę. Czekał na jakiś znak. Nie przeszkadzał mu nocny chłód i to, że jest w samej piżamie i na bosaka. Czekał na znak od niego. Znak, że już wraca. Robił to codziennie. Czekał na powrót ojca.

- Co ty tu robisz Luke?
Na wpół śpiący chłopiec spojrzał na swoją matkę.
- Czekam na tatę. - odpowiedział przecierając oczka.
Kobieta westchneła i wbiła wzrok w ziemię.
- Przecież wiesz, że on nie wróci. Musiał zostać jeszcze przez jakiś czas na froncie. - powiedziała odgarniejąc mu z oczy grzywkę.
Obojgu im było ciężko. Ciągła tęsknota i pustka spowodowana jego brakiem zaprzątała ich myśli. Strach i troska o jego losy były codziennością.
- Idźemy spać. - powiedziała biorąc syna na ręce i opuściła taras.

- Ale tata wróci? - zapytał zanim zamknął oczka.
- Jasne. Przecież ci to obiecał.
Luke uśmiechnął się do swojej mamy po raz ostatni i przewracając się na bok zasnął.
Poprawiła jego kołdrę i spojrzała na łóżeczko obok. Leii pogrążonej w głębokim śnie nie przeszkadzały rozmowy mamy i brata.
- Śpijcie słodko skarby. - powiedziała i wyszła z pokoju bliźniąt.

To była kolejna z nocy w których Padmé nie mogła spać. Rozmowy z dziećmi na temat powrotu Anakina zawsze były dla niej trudne. Nigdy nie było pewne czy to co mówi jest prawdą. Czekanie na choćby wiadomości od niego były dla nich wiecznością. Wszystkiemu winna była trwająca od lat wojna, której końca nie było widać.

Gdy w pewnym momencie Wojen Klonów Jedi udało się odkryć podwójną naturę Palpatine'a ten zdołał im uciec i stanąć na czele Separatystów. Zdawało się, że Republika po takim obrocie sprawy szybko upadnie. Jednak Jedi do tego nie dopuścili. Politycy wybrali nowego przywódcę a żołnierze dalej walczyli. Mimo licznych ofiar i strat żadna ze stron nie zdobywała przewagi.

Ciche pukanie oderwało ją od zajęć. Wstała od biurka i poszła sprawdzić które z dzieci jej potrzebuje.
Na progu stał zapłakany Luke.
Nachyliła się nad nim i otarła łzy z policzków.
- Znów pokłuciłeś się z Leią?
Chłopiec przytaknął ruchem głowy i pociągnął nosem.
- Bo ona mówi, że tata nas nie kocha i nie wróci.

- Leia zrozum to nie jest tak jak myślisz.
- A jak?!
Mimo drobnej postury i uroczego wyglądu dziewczynka miała temperament.
- Tata nas nie kocha i nie wróci! - krzykneła prosto w twarz swojem mamie i z płaczem uciekła do domu.
Bezsilna Padmé nadal siedziała na trawie w ogrodzie. Próbowała nie brać słów córki do serca ale jej też było coraz ciężej.
- Nie płacz mamo. - przypatrujący się ich rozmowie chłopiec przytulił ją.
- Nie płaczę Luke. Po prostu jest mi ciężko. - przytuliła go, unikając jego wzroku.

Leżała skulona na łóżku. Zapłakaną twarzyczkę ukrywała w poduszce.
Żałowała tego co powiedziała ale nie mogła tego trzymać w sobie. Wiedziała, że rani tym swoich bliskich ale tak właśnie myślała.
- Ja tego nie chciałam. - powiedziała czując jak ktoś siada obok.
- Wiem skarbie. Boisz się, że tak się może stać dlatego tak myślisz.
- Ale tak się nie stanie? - zapytała a w jej głosie było słychać strach jak i obawę.
- Tata do nas wróci. Zrobi to najszybciej jak to możliwe.
Leia spojrzała na nią pełna nadzieji.

*

Z podziwen wpatrywał się w swoją dłoń. Prostował palce, poruszał nadgarstkami. Znów czuł się jak kiedyś. Proteza jego prawej ręki został pokryta sztuczną skórą. Naszło go wspomnienie Leii, która bała się go bo myślała, że jest droidem. Radość szybko mineła. Tęsknił za bliskimi.
Obiecał szybki powrót. Zawiódł ich.
Teraz jednak mógł to naprawić.
Ucierpiał ostatnio w walce. Zamiast walczyć miał odpoczywać. Przebywał w placówce medycznej. Czuł się tam więziony mając świadomość, że ktoś tęskni i czeka na niego.

- Nie powinien pan tego robić generale.
- Nic mi nie będzie. - powiedział Anakin próbując wstać.
Najmniejsza próba poruszenia się kosztowała go odczuciem przeszywającego bólu. Opadł bezsilnie na łóżko.
- I miałam rację. - odparła młoda kaminoanka z lekkim poczuciem wyższości.
- Nie ciesz się. Nie zostanę tutaj. Obiecałem bliskim, że wrócę.
- Kosztem własnego zdrowia?
- Nic mi się nie stanie.
- Ale powinien pan leżeć. Żebra jak i pęknięta kość w nodze powinny się zrosnąć.
- I się zrosną ale w domu. - ponowił próbę stanięcia na własych nogach.
Nie obeszło sie bez nażekań i przekleństw.
- Daleko pan tak nie zajdzie.
- I tu masz rację. Ty mi pomożesz.
- Ja?! Ja jestem od tego aby zajmować się chorymi i nie pomagać im w ucieczce.
- Może cię do tego namówię po dobroci.
- Albo użyje pan na mnie tych sztuczek Jedi.
- Jeśli będę musiał.
Kamionoanka westchneła. Dotkneła swojej smukłej, długiej szyi.
Każdy jej ruch był pełen wdzięku. Skywalkera użekała w mieszkańcach Kamiono ich aparycja. Byli zawsze opaBylini a ich ruchy zdawały się być takie eleganckie.
- Jest pan najbardziej nieszablonowym Jedi jakiego spotkałan generale Skywalker.
Jeśli przez to, że panu pomogę stracę pracę winą obarcze pana.
- Umowa stoi a teraz idźmy. - po raz kolejny się skrzywił i razem z kamionanką poszli szukać transportu na Naboo.

*

Była to jedna z nielicznych nocy, gdy udało się jez zasnąć brz problemu. Zazwyczaj myślała o nim. Kiedy i czy wróci. Jednak coś ją obudziło. Dziwny szum, który brzmiał jak nisko lecący statek podchodzący do lądowania. Wstała i spojrzała przez okno. Jej przeczucie okazało się trafne.
Ktoś lądował niedaleko domu. Chwyciła szlafrok i poszła do pokoju dzieci. Nie obudziły się, więc mogła sprawdzić kto odwiedza ich w środku nocy.

Szedł chwiejnie kulejąc, jednak gdy zobaczył swój dom od razu poczuł się lepiej. Nie opuścił jeszcze statku a widział, że ona na niego czeka. Szedł jej na spotkanie najszybciej jak mógł. Mimo przerwźliwego bólu mocno ją przytulił, gdy przybiegła mu na spotkanie.
- Wróciłeś Annie. Wróciłeś. - szeptała rozradowana Padmé płacząc.
- Wiem, znów się spóźniłem. - zaśmiał się i zacisnął zęby aby ból zależał.
- Nic ci nie jest? - zapytała zatroskana czując jak się spina i syczy z bólu.
- Nic wielkiego. Zwyczajny wypadek. Na wojnie już tak bywa.
Spojrzał w stronę statku. Stała tam smukła, wysoka postać. Kobieta skineła jej głową w geście podziękowania a Anakin pomachał na pożegnanie. Kaminoanka też im pomachała i wróciła na pokład aby udać się w drogę powrotną.
- Mam nadzieję, że nie będzie miała przeze mnie problemów.

Zdarzenia za domem nie umkneły uwadze dzieci. Gdy tylko rodzice weszli do domu bliźnięta pobiegły na spotkanie ojcu. Anakin nachylił się i przytulił do siebię dwójkę swoich pociech.
- Przepraszam was. Powinienem był wrócić wcześniej.
- Nic się nie stało tato. - odpatł Luke.
- A kochasz nas jeszcze? - zapytała Leia.
- Najmocniej na świecie. I nigdy nie przestanę.

- Tego mi właśnie brakowało. - wyszeptał parząc na żonę.
- Mnie też. - powiedziała i ziewneła.
Rodzeństwo postanowiło, że tą noc spędzi w łóżku razem z rodzicami. Dzieci chciały jak najlepiej spędzić czas ze swoim tatą. Najostrożniej jak potrafił obrócił się na bok. Cieszył go widok śpiących obok dzieci i żony. Tak banalne rzeczy były dla niego spełnieniem marzeń. Zamienił by całe miesiące walki na polach bitew na choćby kilka godzin spędzonych z rodziną.


¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

To dla ciebie xISecretGirlxWszystkiego najlepszego mój Skrzacie 🎁🎂💐❤🎉🎊🎈

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

To dla ciebie xISecretGirlx
Wszystkiego najlepszego mój Skrzacie
🎁🎂💐❤🎉🎊🎈

Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy  ❤Where stories live. Discover now