☬14☬

18 6 0
                                    

Dwa dni później Solesław siedział w swojej ruderze (w sumie to nie ruszał się z niej od czasu incydentu z Leszkiem). Opuszczał swoje mieszkanie tylko w celu zakupienia jakichś produktów i był raz... zakopać Edgarę. Jak kiedyś spotkacie Grzesiuka, to pod żadnym pozorem nie pytajcie, gdzie. Jest drażliwy, jeśli chodzi o ten temat.
Wracając, Solesław leżał rozciągnięty na kanapie, oglądając jakieś ,,Boku no Pico Academia" czy coś w ten deseń, w telewizji. Nie miał ochoty wstawać, jednak był do tego zmuszony, bo ktoś zadzwonił do drzwi.
- Wejść! - zawołał, nie mając dość pokładów energii, by opuścić kanapę. Wrota do jego wspaniałego mieszkania się otworzyły i do budynku wkroczyła zapłakana... Herbacianka?!
- Czego chcesz? - warknął od razu na jej widok chłopak. Może chciała wykorzystać chwilę jego słabości i go po prostu zabić? Chociaż z drugiej strony dlaczego by płakała? Eh, kto zrozumie dzisiejsze kobiety?
- J-j-ja-a c-c-chcę pomocyyyy! - zawołała, bełkocząc. Upadła na fotel i dalej płakała.
- Ej, nie becz mi w salonie. Dopiero co myłem podłogę - rzekł Grzesiuk, choć robił to dwa miesiące temu. W sumie to nawet nie on to robił, tylko Edgara. Edgara...
Beata po kilku minutach się ogarnęła.
Powiedziała w miarę spokojnym głosem:
- Chcę, byś mnie tutaj ukrył.
- Coo? Chyba Cię pochromoliło. Nie cierpię twej osoby ani tego Brokolovića przeklętego, więc możesz zapomnieć - odparł jej na to Solesław. Co ona sobie wyobrażała?!
- A-le Solesław! Pomóż mi! Mój szef nie może mnie znaleźć!
- Ach, tak? A co przeskrobałaś?
- No... Dał mi propozycję, żebym za niego wyszła, przez co będę mogła zostać w rosyjskiej mafii.
Na te słowa Grzesiuk strzelił facepalma.
- Ty serio jesteś głupia. Odmów mu i tyle - odparł i wrócił do oglądania telewizji.
- Ale ty nic nie rozumiesz! Ja chcę za niego wyjść, ale za żadne skarby nie chcę byc już w rosyjskiej mafii, a tracić języka też nie chcę!
- O jejku! - przejął się na niby Grzesiuk. - To nie mój problem. Wynocha.
- A właśnie... Skoro odszedłeś z mafii, to dlaczego dalej masz wszystkie kończyny i zdolność mówienia?
- Ty serio uważasz, że Ci to powiem? Cóż, odpowiedź brzmi: nie. Nawet nie mam ochoty na Ciebie patrzeć.
- Ale dokąd ja mam pójść? Nie mam nikogo w okolicy...
Po tych słowach Solesław się wściekł i
wrzasnął:
- Po prostu z nim porozmawiaj!! A teraz wynoś się stąd!
Herbacianka chyba uznała, że to nie najgorszy pomysł, więc wybiegła z domu Grzesiuka. Ciekawe, czy ona w ogóle miała odwagę, by to zrobić?

***dwa tygodnie później***

Maryna siedziała z Patryną w salonie. Oglądały telewizję. W sumie to tylko Świerzbowska, bo Fistaszek tym razem czytała uważnie gazetę. Były same w domu, bo rodzice Maryny i jej siostra poszły do kościoła, na ślub jakiegoś gościa z córką ich wspólnej znajomej. Świerzbowska nie mogła sobie przypomnieć, jak nazywała się żeniąca para, więc spojrzała na Patrynę i zapytała:
- Ej, a jak nazywali Ci się goście, co się hajtają dzisiaj?
- Jakiś Dejwid Samczyk i Beata Herbacianka. Idiotyczne nazwiska, co nie? - odparła Fistaszek, sama nie mając jakiegoś super imienia. Marynę zmroziło. To ta towarzyszka Bartlomieja Brokolovića i właściciel posesji, do której uprowadzili Ridera! Przypadek - prawdopodobne, ale raczej mało możliwe. Może Samczyk też należał do rosyjskiej mafii?
- Tak, tak, masz rację... - odparła zatopiona w myślach Maryna. Wstała z kanapy i ruszyła bez słowa do swojego pokoju. Uznała, że ma dziś zły humor i tylko spotkanie z Riderem go poprawi, więc napisała do niego w tym celu smsa. Jednak chłopak odpisał, że nie ma czasu na spotkanie, bo właśnie są z Malwiną w zoo. Znowu Malinowousza! ,,Czy oni spędzają ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę?!" ~ złościła się w myślach Świerzbowska, mimo, że nie miała ku temu sensownego powodu. W końcu oni są parą, więc to chyba normalne, że się często spotykają?
Jednak dziewczyna nie mogła przebolec tego, że jej miłość ma już swoją drugą połówkę i podświadomie zaczynała coraz bardziej nienawidzić Malwiny.

Malinowa Zemsta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz