Rozdział 1

124 13 12
                                    

Larissa

Wróciłam z jazdy na rolkach. Od razu zauważyłam idącą przez korytarz w moją stronę mamę. Jak zawsze była ubrana nienagannie.

Szara długa suknia spływająca na podłogę, wysokie szpilki oraz upięte włosy z pojedyńczymi kosmykami okalającymi jej twarz. Jej rude włosy, które po niej odziedziczyłam, dodawały jej życia.

No cóż... Musi wyglądać dobrze. W końcu jest projektantką. Podeszła do mnie i powiedziała:

- Kochanie jest jedna sprawa.

- Jaka? - spytałam zainteresowana.

Mama rzadko zaczynała w ten sposób rozmowę.

- Masz ochotę odwiedzić Alice? Pamiętasz...

- Tak! - krzyknęłam nie pozwalając jej dokończyć.

Uśmiechnęła się.

- Jutro masz zarezerwowany lot do Nowego Jorku. Leć się spakuj!

- Już lecę! - krzyknęłam biegnąc do mojego pokoju na piętrze.

Swoją drogą będzie mi go trochę brakować... Ale to tylko troszkę. Najgorsza będzie tęsknota za mamą. Ale z Alice może jakoś postaram się zapomnieć o smutkach.

Okej. Rozejrzałam sie po pokoju. Co by tu zabrać? Albo raczej na jak długo.

- Mamo! - krzyknęłam.

- Tak skarbie? - odkrzyknęła z dołu.

- Na jak długo jadę?

- Prawdopodobnie do końca roku!

Do końca roku?! Ale super!! Zaczęłam skakać, ze szczęścia po pokoju. Zaraz. Chwilka. Ale co z liceum? Alice mówiła kiedyś w liście, że uczy się w domu pod opieką Sensei Kory. Ona to ma fajnie.

Ale skoro mam przez ten czas być u niej, no to chyba też będę się uczyć w domu, co nie?

Zabrałam sie za pakowanie. Dwie walizki poszły na ubrania, chociaż to i tak mało. Ale no przecież, będą zakupy... Co to za spędzanie czasu w Nowym Jorku bez zakupów? Już nie raz robiłyśmy tam z Alice zakupy, zanim się przeprowadziłam. 

Do dwóch sporych toreb zapakowałam pełno rzeczy. Książki, laptop, i tak dalej... No przecież! Zapomniałabym o rolkach! Wepchnęłam je do torby.

Dobra chyba wszystko. Upadłam zmęczona na łóżko. Chwilkę mi to pakowanie zajęło.

Już to sobie wyobrażam... Zakupy z Alice... Tak dawno jej nie widziałam. Pewnie się bardzo zmieniła. Zresztą tak samo jak ja. Nie mogę się doczekać naszego spotkania.

Podskoczyłam na łóżku z oszołomienien. Ale skoro wracam do Nowego Jorku, nawet jeśli tylko na prawie cały rok, to czy Ninja powracają...? Znowu będę trenować na Ninje? Mam nadzieje.

Uśmiechnęłam się do siebie. Nie mogę się doczekać.

Alice

Leżała sobie na hamaku. Byłam zajęta moim zatapianiem się w marzeniach, kiedy do ogrodu weszła Sensei.

- Słuchaj, Alice. Pamiętasz Larisse?

Uśmiechnęłam się. Jak można o niej nie pamietać? Już myślałam, że jakiś dodatkowy trening Sensei wymyśliła, czy coś. A tu pytanie o najzabawniejszą kobitke na świecie.

- No jasne... Trudno zapomnieć. - zaśmiałam się lekko na kilka wspomnień związanych z Lari.

- Jutro wieczorem Larissa, przybędzie do nas. Zostaje do przynajmniej końca roku.

Prawie zleciałam z hamaka z oszołomienia. O kurczę! Ile czasu! Zapowiada się naprawdę ciekawy rok.

- Ale czemu tak nagle? Coś się stało? - spytałam.

- Narazie nie... - mruknęła Sensei sama do siebie, sądząc, że nie usłyszę. - Dowiecie się obydwie w swoim czasie.

Kiwnęłam głową i zeszłam z hamaka. Czy to ma przypadkiem związek z tymi ataki od jakiegoś czasu na Nowy Jork? Eh, prędzej z kamienia wodę wycisnę niż z Sensei odpowiedź.

- Na przeciwko twojego pokoju, jest takie pomieszczenie. Pusty pokój. Mam prośbę, żebyś przygotowała je dla swojej przyjaciółki. - ciągnęła moja Sensei.

- Oczywiście! Nie ma problemu! - zeskoczyłam z hamaka.

Sensei uśmiechnęła się ledwo dostrzegalnie. Pobiegłam w stronę domu. Kiedy już byłam w środku, wbiegłam na pierwsze piętro do pokoju, o którym mówiła Sensei.

W  środku znajdowało się jednoosobowe łóżko, biurko, dość spora szafa i regał. W skrócie trochę roboty jest. Dobra tam. Biorę się do pracy.

Przyniosłam parę potrzebnych rzeczy do sprzątania. Na początku zgarnęłam kurz z wszystkich półek. Następnie zajęłam się łóżkiem. Tutaj roboty za dużo nie było. Zmieniłam pościel z szarej, na błękitną. Umyłam podłogę i ułożyłam na niej szary wyczyszczony puchaty dywan, który znalazłam na strychu.

Na ścianie zawiesiłam lampki oraz nasze zdjęcie z dzieciństwa, na którym było pięknie uchwycona jak bawimy się we wróżki Winx. Ciekawe czy jak Lari przyjedzie to znowu się pobawimy...? Zachichotałam. Dwie szesnastolatki będą się bawić we wróżki. To musiałoby wyglądać zabawnie.

Na koniec otworzyłam okno, żeby się tu trochę przewietrzyło. Jak Lari będzie chciała coś zmienić to nie ma problemu. Stałam obecnie na środku pokoju podziwiając moje dzieło. Pięknie.

Spojrzałam na zegarek. 20:34. Wow. Pracowałam nad tym wszystkim prawie trzy godziny. No nieźle. Do pokoju weszła Sensei. Pokiwała głową z uśmiechem.

- Dobra robota, Alice.

- Dziękuje, Sensei. - skłoniłam się lekko.

Spojrzałam ostatni raz na pokój i wyszłam, idąc w stronę łazienki. Po kilkunastu minutach leżałam już w łóżku. Wtuliłam się w mojego misia. No tak... Mam misia. I wiem, że to dziecinne. Ale tylko on mi pozostał po rodzicach. No właśnie... Rodzicach...

Odrzuciłam smutne myśli o nich i zajęłam się rozmyślaniem jak będzie wyglądać ten rok. No i co z Lari. Zmieniła się? Pewnie tak. Strasznie dawno się nie widziałyśmy. Ale zaraz... Jeśli ona wraca... To czy bohaterskie Ninja też  wracają? Ale byłoby super...

Ja nadal trenuje na Mistrzynie Spinjitsu, ale już nie ratuje świata. Jednak Lari odkąd się wyprowadziła już nawet nie miała treningów. Ale skoro tu wraca, nawet na niecały rok to może będzie jak dawniej?

Z tą miłą myślą odpłynęłam do Krainy Snów.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nareszcie to przepisałam^^

Mam nadzieje, że cały ten rozdział, się wstawi... Bo z tym moim Watt na kompie to tak średnio. Chciałam pisać One Shota i mi skasowało kawałek ><

No ale trudno.

Papatki♥



Lost In Dreams || Ninjago || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz