11 ❤️ Ślub

3K 173 113
                                    

Miesiąc później

MARINETTE

Stoję przed lustrem i nie wytrzymuje. Moje serce biję jak oszalałe. Patrzę na swoje spięte włosy, delikatny makijaż oraz piękną, długą, białą suknię uszytą przez samego Gabriela Agresta...

Nie sądziłam, że aż tak będę przejęta tą całą sprawą. Zaraz mój ojciec przyjdzie po mnie, aby oddać moją rękę mojemu ,,ukochanemu".

Ja i Adrien... Bardzo się zbliżyliśmy przez ten miesiąc. Organizacja ślubu i wesela, wywiady, ale i też czas wolny.

Często razem coś w domu piekliśmy. Wiem teraz, że jego ulubionym daniem jest ciasto czekoladowe.
Nie wiem czemu, ale przy nim czuję się jakoś inaczej. Nie ukrywam, podoba mi się Adrien, ale to nic więcej...

Tak myślę przynajmniej...

Patrzę jeszcze chwilę na suknię. Jest piękna...

Mam... Szklane oczy?! Nie to nie możliwe! A jednak... Kurde wzruszyłam się. Ugh... Na własnym ślubie.

Do pomieszczenia wszedł mój tata. Zobaczyłam w lustrze, że się wzruszył... Szkoda tylko, że na nieprawdziwym ślubie się wzrusza...
Podszedł do mnie bliżej a ja się odwróciłam. Złapał mnie za rękę. Tata wygląda bardzo elegancko powiem.
Miał na sobie granatowy garnitur.

- Moja mała córeczka... Wychodzi za mąż...- powiedział udając, że wyciera łezkę.

- Tato.... Nie wzruszaj się.

- Dobra, dobra chodźmy...- powiedział razem ze mną wyszedł z pokoju.

---

Trzymałam ojca za ramię. Ściskałam je. Byłam zestresowana. Wszystkie pary oczu wylądowały na moją osobę czułam to, ale nie patrzyłam na nich, bo za to na swoje nogi. Szliśmy powolnym krokiem. Nie wiem czemu, ale popatrzyłam przed siebie. Ujrzałam przed sobą... Jego... Był cudowny. Włosy wyżelowane, czarny smoking i jego mucha tego samego koloru. Jego zielone jak dziki las oczy patrzyły na mnie i mnie mierzyły od dołu do góry. Moje serce przyspieszyło.

Tato oddał moją rękę Adrienowi i popatrzył na niego ostrzegawczo. Rozśmieszył Adriena. Uśmiechnęłam się i oboje stanęliśmy koło mężczyzny, który udzieli nam ślubu.

Nie bierzemy ślubu kościelnego, ale jest to ślub taki wystawny no bo Adrien jest gwiazdą i w ogóle. Adrien uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam.

- Zebraliśmy się tu, aby połączyć związkiem małżeńskim Adriena i Marinette.- powiedział wskazując na nas

Ślub był w ogrodzie pana Agresta. Jego rezydencja jest większa, niż Adriena.

- Adrien powtarzaj za mną- Adrien odwrócił ode mnie wzrok.- Ja Adrien Agreste.

- Ja Adrien Agreste.- spojrzał na mnie z powrotem.

- Biorę ciebie, Marinette Dupain-Cheng.

- Biorę ciebie, Marinette Dupain-Cheng.

- Za żonę.

- Za żonę.

- I obiecuję miłość, wierność i uczciwość małżeńską.

- I obiecuję miłość, wierność i uczciwość małżeńską.

- I że cię nie opuszczę aż do śmierci.

Adrien tutaj się lekko zaciął a ja lekko uniosłam kącik ust. Powinno być, że ,,i że cię nie opuszczę do roku czasu" haha.

- I że cię nie opuszczę... Aż do śmierci...

Po chwili tak samo powiedziałam przysięgę małżeńską.

Mężczyzna podał nam obrączki. Były one o dziwo srebrne, ale za to przepiękne. Adrien założył mi obrączkę a ja jemu. Trzymaliśmy się za ręce.

Jakie on ma cudne rączki....

- Jeśli jest ktoś ktoś kto twierdzi, że ta o to para nie powinna się złączyć w związku małżeńskim, niech powie teraz lub zamilknie na wieki.

Usłyszałam tylko ironiczne kaszlnięcie Lili... Jezu po co on ją zaprosił?!

- W takim razie... Ogłaszam was panią i panem Agreste... Ogłaszam was mężem i żoną... - zwrócił się do Adriena- Możesz pocałować pannę młodą.

Zapomniałam, że będę musiała go pocałować!
Adrien popatrzył na mnie wzrokiem, który pytał czy może to zrobić. Kiwnęłam lekko głową i się przybliżył.

Delikatnie i nie pewnie musnął moje usta, ale później zrobił to pewniej. W ogóle nimi nie ruszał, ale to było takie cudowne, piękne i... I podniecające.

Delikatnie i powoli oderwał się ode mnie. Uśmiechnął się. Serio?!
Złapał mnie za rękę i poszliśmy przed siebie słysząc oklaski i krzyki szczęścia.

---

Siedziałam na bardzo wystrojonym krześle. Obok mnie był Adrien i rozmawiał z Ninem, który siedział obok niego. Obok mnie siedziała także Alya.

Alya oraz Nino wiedzą, że te małżeństwo to kit. Powiedzieliśmy im jakieś 3 tygodnie temu. Oczywiście Alya twierdzi, że między nami coś będzie. Yyy zdecydowanie nie.

A może?

Adrien popatrzył na mnie i złapał mnie za rękę. Lekko drgnęłam bo nie wiedziałam czemu, ale szybko się zorientowałam, że wszyscy goście się na nas patrzą. Moja matka wstała i wzięła mikrofon do ręki.

- Córciu.... Pamiętasz jak byłaś mała to obiecałaś, że na swoim ślubie zaśpiewasz piosenkę?- zapytała a ja się zarumieniłam.

Kiwnęłam potwierdzająco głową. Mama na mnie popatrzyła i wiedziałam już o co chodzi. Spojrzałam na Adriena który przygląda mi się z ciekawością. Wstałam i poszła na środek. Wszyscy zaczęli klaskać. Wzięłam mikrofon do ręki i zacząłam śpiewać...

You shout it loud
But I can't hear a word you say
I'm talking loud, not saying much
I'm criticized
But all your bullets ricochet
You shoot me down
But I get up

I'm bulletproof, nothing to lose
Fire away, fire away
Ricochet, you take your aim
Fire away, fire away

Shoot me down
But I won't fall
I am titanium

You shoot me down
But I won't fall
I am titanium

Cut me down
But it's you who'll have further to fall
Ghost town and haunted love
Raise your voice, sticks and stones may break my bones
I'm talking loud, not saying much

I'm bulletproof, nothing to lose
Fire away, fire away
Ricochet, you take your aim
Fire away, fire away

You shoot me down
But I won't fall
I am titanium

You shoot me down
But I won't fall
I am titanium*

Wszyscy zaczęli klaskać a ja stałam i patrzyłam na piękne, zielone tęczówki...
Kurde boję się, strasznie się boję...

Boję się, że się zakocham....

                      ...................

Hejooo!

Mam nadzieję że okej i w ogóle heh.
Następna część będzie o ich nocy po ślubnej a później będą przeskoki czasowe.

* ,,Titanium"- Madilyn Bailey (cover)

Gwiazdka? Komentarz? Głos?

Kosiam 💗

Małżeństwo na rok /❤️ ADRIENETTE ❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz