*15*

335 36 4
                                    

Byłem zdezorientowany. Ja i Tiberius podobni? Tacy sami? Wayzz kocha Plagga? Tiberius zabił Tikki? Kto to Tikki? Co się wtedy stało? Ktoś jeszcze zginął? Mam moce? Jakie? Dlaczego teraz? Co tu się dzieje, do cholery?

Nie wiedziałem nic. Zapomniałem o szkole, o Marinette, o przyjaciołach, o rodzinie. Po prostu się wyłączyłem od problemów, że tak powiem, przyziemnych.  Siedziałem na szczycie wieży Eiffla i wpatrywałem się w gwiazdy. 

Byłem trochę pod wrażeniem moich umiejętności, bo przeteleportowałem się tu. Plagg  był roztrzęsiony wyznaniem Wayzza. Weji był roztrzęsiony swoim wyznaniem, a Mistrz Fu po prostu wyszedł z pokoju. Nie rozumiałem zachowania staruszka, ale na pewno miał powód. Skoro dobrze rozumiem, to żyje on od setek lat. Nie wiem, jak to możliwe, ale jeśli tak jest, to jest jakiś sposób. 

Co tu się dzieje? 

Co tu się dzieje? 

Co tu się dzieje?

Wybuch. 

Wstałem szybko i rozejrzałem się wokół. Widziałem chmurę dymu niedaleko mojego miejsca zamieszkania. 

///

- Plagg! Plagg! - wpadłem do mieszkania Mistrza, wołając kwami, które wyłoniło się zza sterty ksiąg. - Wybuch. Mód dom. Wysuwaj pazury! - krzyknąłem, a po chwili stałem w stroju Czarnego Kota. 

W mgnieniu oka znalazłem się na mojej ulicy, pośród dymu. Zacząłem się krztusić. Przyłożyłem rękę do ust. Czołgaj się po ziemi  - usłyszałem i wykonałem polecenie Plagga.

- Pomocy! - ruszyłem za dźwiękiem. 

Za drewnianymi belkami stała kobieta z dzieckiem na rękach. Szybko odgarnąłem przeszkodę i złapałem kobietę w pasie. Chwyciłem jo-jo i zarzuciłem nim w stronę najbliższego dachu. Zabrałem ich do parku, zostawiając tam. Wróciłem do dymu. 

- Halo! Jest tu ktoś? Halo! - krzyczałem. 

Zza auta wyszła czarna postać. 

- Halo! Wszystko w porządku?

- Pomocy! - krzyczał  facet. 

Podbiegłem do niego i chwyciłem za rękę. Przeteleportowałem się na otwartą przestrzeń. Dym za nami zniknął, a przede mną stał potwór. Wysoki, z mackami i ostrymi zębami. Zaułek. 

Nieznajomy uśmiechnął się tylko pogardliwie, ukazując swoje wielkie, ostre zęby.

-Masz rację. - odezwał się, a jego głos był zniekształcony.

and how many degrees are there in winter

-O kurka wodna. - mruknąłem przerażony, a demon warknął, przybliżając się do mnie.

Wzmocniłem uścisk na broni i zacząłem okładać potwora. Ten jednak nie robił sobie z tego nic. Bronił się swoimi mackami i rękami, które, również, zakończone były szpikulcami. Potwór, co chwilę, krzyczał, warczał, syczał, a ja opadałem z sił. Chwyciłem w lewą dłoń jo-jo i zrobiłem z niego tarczę.

Kreatura syknęła, kiedy linka mojej broni przecięła jej ciemną skórę na ramieniu.

-To cię mam. - szepnąłem do siebie.

Chwyciłem mocniej swoje jo-jo. Adrien, boli - wyszeptał Plagg.

- Spokojnie. - uspokoiłem go. 

Słyszałem ciężki oddech ciemnowłosego. Cierpiał przez tego demona. Rzuciłem jo-jo i uciąłem jedną z jego macek. Potem kolejną. Na końcu owinąłem bronią jego okropną gębę. Pociągnąłem, a wszędzie rozlała się czarna, śmierdząca krew. 

- Czarny Kocie? - odwróciłem się. - Za mną stała Marinette. 

- Tak? 

- Mój ojciec. O-on jest ranny. - wychrypiała. 

Poszedłem w jej stronę. 

- Gdzie on jest? 

- W piekarni. Zaprowadzę cię. - dopiero wtedy przypomniałem sobie, jak bardzo kocham jej głos. 



Tajemnicza / MIRACULUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz