Rozdział 15

15.3K 696 98
                                    

Wlepiłam wzrok w swoje stopy nerwowo bawiąc się dłońmi, gdy próbowałam zachować normalny oddech. Jego wzrok praktycznie mnie wypalał, kiedy powoli zamykał drzwi mojego biura. Zamknęłam oczy, czekając aż zacznie mówić.

Po chwili, doszłam do wniosku, że zamykanie oczu w obecności Harry’ego Stylesa to zły pomysł. Po pierwsze, ponieważ nie mogłam widzieć jego zniewalającej twarzy i po drugie, ponieważ on mógłby z tego skorzystać.

Powoli podniosłam swój wzrok, aby napotkać na jego i natychmiast tego pożałowałam. Zmrużył oczy i przechylił głowę na bok, powodując dreszcze, przebiegające wzdłuż mojego kręgosłupa. Obserwowałam jak jego palce przeczesują raz jeszcze włosy, nim dłonie opadły po obu stronach jego ciała. Wypuścił głęboki oddech i napiął szczękę.

- Dlaczego tu jesteś? –pisnęłam.

Po tych słowach, chłopak obszedł moje biurko, zmuszając mnie, abym wycofała się do momentu, aż nie zostałam zatrzymana przez ścianę, a jego ciało przycisnęło moje. Mogłam poczuć znajomy zapach jego perfum. Miał na sobie płaszcz, koszulkę i obcisłe jensy. Wszystko w kolorze czerni. Do tego wyblakłe, brązowe buty. To był zupełnie inny Harry Styles, taki jakiego nigdy nie widziałam.

- Dlaczego mi nie odpisywałaś? – warknął, umieszczając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Ton jego głosu i delikatne gesty były zupełnie sprzeczne.

Przygryzłam wargę, zanim zaczęłam mówić. Jedna z moich dłoni spoczywała przezornie na jego brzuchu. Jego mięśnie pod moimi palcami były napięte.

- Dlatego, że nie chciałam.

- Gówno prawda! – praktycznie krzyknął, uderzając jedną z dłoni w ścianę. Wzdrygnęłam się na ten gest i próbowałam zdusić w sobie mimowolny pisk. Wziął głęboki oddech i ponownie zaczął mówić, a jego głos był cichy i chrapliwy. – Wiem, że chciałaś mi odpisać, Norah.

- Nie do końca. – skłamałam.

- Jesteś okropnym kłamcą. – syknął. – A teraz powiedz mi, dlaczego ze mną nie rozmawiasz.

- Nie chcę się z tobą umawiać, czy coś. Widziałam cię z Carą i to jest.. po prostu nie w moim stylu. Nie zrobię tego.

- Nie zrobisz czego? –zaśmiał się gorzko, wycofując się o krok. – Umówisz się ze mną? Naprawdę myślałaś, że my kiedykolwiek byliśmy na randce? Jak naiwna jesteś?

Mój wzrok spoczął na ziemi, a ja pozwoliłam włosom opaść na moją twarz, zaplatając opiekuńczo ręce na piersiach.

- Nie.

- Myślałaś tak, prawda?

- To nie ma znaczenia. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.

- Przestań kłamać.

- To ty przestań być takim aroganckim skurwysynem! – krzyknęłam.- Myślisz, że możesz przychodzić tu, straszyć mnie i zmuszać mnie do kolejnej randki? Nie! Nie wytrzymam z tobą więcej. Jesteś złośliwy, władczy i nie wiem dlaczego kiedykolwiek zgodziłam się na wyjście z tobą.

- Nie mów do mnie w ten sposób nigdy więcej. – syknął.

Po tych słowach mnie pocałował. Jego wargi przywarły do moich z wielką złością i pasją, a moje usta zdawały się płonąć pod jego dotykiem. Jego dłonie wplątały się w moje brązowe loki, odchylając moją głowę, dla swojej wygody.

Jęknęłam, kiedy jego dłonie sunęły po moich plecach i tyłku, zatrzymując się tuż pod nim. Z figlarnym uśmiechem podniósł mnie do góry i przeniósł na biurko. Usadowił mnie na blacie i stanął między moimi nogami, natychmiast ponownie łącząc nasze usta.

Suit and Tie [PL]Where stories live. Discover now