Rozdział 19 Krew

833 61 6
                                    

W tym rozdziale jest taki przysmaczek dla fanów mej książki,)

Te wydarzenia były doprawdę ciekawym przeżyciem dla mnie wampira...

Vex

-Uaaa- przeciągnęłam się, ziewając.
Popatrzyłam na złoty zegarek z srebrnymi ,wyrytymi kształtami, który stał na typowej dla tych czasów sosnowej komudce, obok mojego łòżka.
-19:17?- zdziwiłam się, był wieczór.
To znaczy ,że spalam ledwie 8 marnych godzin?! Ale przynajmniej jak typowy bajkowy wampir, spałam w dzień. A teraz jestem pełna energii.
Co nie jest dobre, bo nie mam za bardzo co robić! Ciel śpi, bo człowiek.
Słòżba też, bo ludzie. Sebastian...hmm to ciekawy przypadek ,bo demon. Jednak godziny nocne, to jedyne godziny ,w których biedaczek może się zrelaksować i odpocząć od tyranich rozkazów Ciela.
Wstałam, poszłam się wykompać. Woda była przyjemnie ciepła, popatrzyłam na płyny do kompieli.
Liliowy,różany,waniliowy itp. Jednak po chwili wybrałam płyn z kwiatów miłości i namiętności, czyli różany.
Wlałam go poczym, po całej łazience rozniòsł się jego zapach. Moczyłam się owinięta zapachem swoich oraz Ciela ulubionych kwiatòw, tyle że ich czerwoną odmianą.
Para wodna unosiła się nad całą łazienką, a z nią zapach róż. Można było nawet zobaczyć ,że nieco para przybrała lekko czerwony kolor. Co było naprawdę ślicznym widokiem.
Mimo wszystko po kilku minutach woda zrobiła się zimna i siedzenie w niej nie dawało już takiej satysfakcji.
Wyszłam z wanny, z westchnieciem, a ona tak jakby w odpowiedzi skrzypła.
Była już trochę stara, przynajmniej takie odnosiłam wrażenie. Owinęłam się bawełnianym ręcznikiem, który był niesamowicie miękki. Mogę powiedzieć ,że poczułam się jakbym się owinęła umytą i ładnie pachnąca owcą. Tak to jest znakowite porównanie.  Wytarłam się porządnie i zawinięta w sam ręcznik wyszłam z pokoju. Szczerze nie miałam ochoty wciskać się w gorset. To było naprawdę potworne, a zwłaszcza że w moich czasach już dawno udowodniono ,że gorset jest szkodliwy dla ciała kobiety. Dlatego więc skierowałam się do łóżka i usiadłam na nim. Dopiero jak usiadłam i oparłam skrzydła o posłanie, zoriętowałam się jak ciężkie są ,gdy mają w sobie znaczące ilości wody. Oddetchnęłam z ulgą ,gdyż ich ciężar spoczywał na drewnianym meblu, służącym do spania. Wpatrywałam się w sufit, jednakże jak bym długo na niego nie patrzyła i obleciała po kilka razy wzrokiem nie mogłam znaleść w nim nic interesującego. Jednym słowem - nudziło mi się. Wstałam energicznie ,podeszłam do drzwi ,gdyż właśnie przy nich znajdowała się miotła i z czystych nudów zaczęłam zamiatać podłogę. Nie dość ,że w sypialni to jeszcze w łazience. A gdy wszystko było pozamiatane to zabrałam się za mycie. I tak mi czas mijał, gdy wesoło podśpiewując, sprzątałam okolice mego najczestrzego bytu.
Jednak wszystko ma koniec, brud też.
-Czysto tu jakbyś, miała gościć są teściową- odezwał się głos za mną.
Odwròciłam się napięcie, w drewnianych drzwiach z wydłubanybi, zawijasowymi zdobieniami stał nie kto inny jak właściciel rezydencji.
-Nie śpisz Cielu?- zapytałam łagodnie.
-Jak widać na załączonym obrazku- powiedział pokazując ruchem łukowym na siebie.
Uśmiechnęłam się do niego.
-Widzę ,że nie tylko ja zarywam nockę- powiedział wskazując ręką na mnie.
-Wyspałam się w dzień, a teraz mnie roznosi energia.- wytłumaczyłam wzdychając.
-Widać!- rzekł gromko ,wskazując na czystą podłogę- Można w niej się przejrzeć!- dodał ,udając teatralnie przejęcie.
Zachichotałam cicho.
-To są deski ,w nich się nie da przejrzeć jakby nie były ,czyste.- odparłam z słodkim uśmiechem.
Niebieskooki zamknął drzwi i usiadł na łóżku. Poklepał miejsce ,po drugiej stronie łóżka. Usiadłam w tamtym miejscu.
-Tak się zastanawiałem, Vex jak często musisz pić krew?- zdziwiłam się ,ale nie widziałam też sensu ,żeby o tym nie wiedział. Obym tego potem nie żałowała, że mu to powiedziałam.
-Co dwa-trzy tygodnie- odparłam z ziarenkiem lęku.
-Hmm...od śmierci tamtego grzybiarza minął odrobinę ponad miesiąc.- stwierdził Ciel, ale tak jakby się nad czymś zastanawiał.
-I co z tym?- zapytałam niepewnie, coraz bardziej myślałam ,że ma jakiś szatański plan.
-To z tym ,że pewnie jesteś głodna- otworzyłam mimowolnie usta w osłupieniu, powoli domyślałam się o co mu chodzi. Lecz chciałam się najpierw upewnić.
-To nie tak, że jestem głodna. Ja tak to nazywam. Jednak to nie jest twój ludzki głòd- odparłam.
-W takim razie na czym to polega?- widziałam w jego oczach prawdziwe zainteresowanie.
-Moje pragnienie jest non stop, nie da się go ugasić. Mogę go ewentualnie zepchnąć na drugi plan. To tak ,że jak poczuje zapach krwi ,albo nawet o nim pomyśle to mam wrażenie jakby do gardła włożono mi rozgrzany do czerwoności pręt. I czym mocniej czuje zapach krwi i czym mocniej opieram się, tym mocniej ,mam wrażenie ,że ktoś przyciska mi go jeszcze bardziej i bardziej to ścian gardła- wytłumaczyłam na jednym wdechu.
Ciel był lekko zaskoczony moją wypowiedzią.
-Skoro nie piłaś już od dłuższego czasu i teraz mówisz o krwi to musi cię niesamowicie palić!- zauważył z przestrachem w oczach. Ale nie bał się o siebie tylko o mnie. On jest naprawdę dziwny.
-Masz racje- odparłam smutno i spòściłam głowe, wzdychając.
Trwaliśmy tak kilka minut w ciszy potem Ciel się odezwał.
-W takim razie mam pomysł- uniosłam głowę i zobaczyłam jego demoniczny uśmieszek. Teraz wiem na 100% co chce zrobić.
Podniusł rękę i odpioł dwa guziki ,po czym zdjął z jednego ramienia , obojczyka i szyi koszule nocną. Po czym pogłębił swój uśmiech.- Mòwiłaś ,że ślicznie pachnę, w takim razie mi powiedz ,czy równie dobrze smakuje.- wskazał palcem na miejsce, w którym obojczyk i szyja łączyły się.
-Z -zwariowałeś!- oburzyłam się cicho, moje serce galopował niesamowicie.
Jak on może być taki głupi. A jak wypije za dużo ,a on się wykrwawi? A co jak nie zahamuje przepływu jadu w zębach i przez przypadek zamienie go w wampira. Co wtedy?- pytałam samą siebie w myślach, lecz wiadomo, nikt w mojej głowie nie udzielił mi odpowiedzi, więc sama to zrobiłam- śmierć ,albo wampiryzm.
-Bo się zestarzeje!- westchnął niebieskooki.
-Nie mogę tego zrobić!- cicho krzykłam.
-A jeżeli powiem ,że robisz to dla mnie?- zapytał, a ja się zawachałam.
-Nie bąd...- przerwał mi.
-Proszę?- jego prośba. Jego ton głosu był tak szczery, tak czysty. Nie mogłam sobie pozwolić na chwile wachania, przecież ja mogę go zabić.
Popatrzyłam w jego oczy. Mòwiły ,że nie może znieść myśli mojego bólu.
Uklęknęłam przed nim,przejechałam dłonią po rysach szczęki i wbiłam kły w łącznik między szyją,a obojczykiem. Ciel cicho jęknął, po czym dodał:
-Kocham Cię Vex...

-------------------------------------------------------------

Ciąg Dalszy Nastąpi.
Do zobaczenia,)

Kuroshitsuji.CielxReader,,Ni bóg, ni Szatan''Where stories live. Discover now