Od momentu wyjścia drużyny z jaskini dwojga kochanków minęło parę dni. Coś się przez ten czas zmieniło. Mowa tu o relacjach Aanga i Katary. Są one... inne.
Przed chwilą przyjaciele wylecieli z Omashu. Nie spodziewali się, że naród ognia je podbił. Najgorzej jednak wspominają walkę z trzema dziewczynami. Jedna z nich potrafiła zablokować moce Katary. To niesamowite, a zarazem straszne.
- Co ci powiedział Bumi? - przerywa milczenie Ilaj.
- Powiedział, że nie może mnie uczyć, bo musi zostać i czekać na odpowiedni moment do ataku.
- To akurat zauważyłam tylko co dalej? Co z twoją nauką magii ziemi?
- Mam znaleźć nauczyciela, który czeka i słucha nim uderzy. - odpowiada Aang.
[~]
- Ej dlaczego tu lądujemy? - pyta Sokka kończąc piłować swój bumerang.
Avatar nic nie odpowiada. Wpatruje się tępo w bagno ku, któremu zmierza Appa. Jest jak w transie, z którego ciężko się wybudzić.
- Aang dlaczego zniżamy lot?
Chłopak na ponowne pytanie Sokki nerwowo kręci głową, po czym budzi się z dziwnej hipnozy.
- Co? Nie zauważyłem. - mówi.
- A teraz zauważasz?
- Wiem, że to zabrzmi dziwnie ale te bagna chyba mnie wzywają.
Nagle na niebie pojawia się ogromne tornado. Zbliża się coraz bardziej w kierunku bizona. Aang tworzy kulę powietrzną wokół Appy. Stara się ochronić przyjaciół przed niebezpieczeństwem. Niestety nie idzie po jego myśli. Cała czwórka łącznie z Appą i Momo spada na sam dół. Lądują w brudnej wodzie, która jest pełna nietypowych roślin.
Po chwili Avatar orientuje się, że ich zwierzęcych kompanów wyrzuciło gdzie indziej. Wspina się na szczyt drzewa szukając wzrokiem Appy i Momo. Nie znajduje ich. Zrezygnowany schodzi do przyjaciół.
- I jak? - martwi się Ilaj.
- Nie znalazłem ich, ale to tornado całkowicie zniknęło.
Zdesperowany Sokka zaczyna ciąć liany oraz inną roślinność. Próbuje się stąd wydostać ale bezskutecznie.
- Powinniśmy być milsi dla bagien. - radzi Avatar.
- Aang to tylko rośliny. Czy za każdym machnięciem maczetą mam mówić proszę i dziękuję? - prycha najstarszy.
- Lepiej posłuchaj Aanga. Te moczary wydają mi się... żywe. - szepcze Katara.
- Musimy jak najszybciej odnaleźć Appę. - omija uwagę siostry.
[~]
Aang, Sokka, Katara i Ilaj ze zmęczenia zasnęli oparci o siebie. Nie znaleźli ani lemura ani bizona.
Nagle nogę każdego z osobna owija liana. Wszyscy natychmiastowo się budzą, a rośliny ciągną ich w różne strony.
- Puszczajcie mnie! - krzyczy Ilaj.
Liany nie słuchają polecenia dziewczyny. Robią jej na złość i owijają całe ciało szatynki. Na ten gest Ilaj opuszkami palców wyciąga zza pasa wachlarz po czym rozcina zieleninę. Ucieka przed kolejnymi pnączami wspinając się na gałąź.
CZYTASZ
Drugie oblicze || Awatar Legenda Aanga
FanfictionOPOWIADANIE JEST W TRAKCIE KOREKTY Na podstawie serialu ,,Awatar Legenda Aanga". ❗️Fanart, użyty do wykonania okładki, nie jest mój❗️ 14.04.2019r. ~ #3 in Avatar 17.02.2019r. ~ #1 in Avatar