Rozdział 19

2.7K 161 13
                                    

Od momentu wyjścia drużyny z jaskini dwojga kochanków minęło parę dni. Coś się przez ten czas zmieniło. Mowa tu o relacjach Aanga i Katary. Są one... inne.

Przed chwilą przyjaciele wylecieli z Omashu. Nie spodziewali się, że naród ognia je podbił. Najgorzej jednak wspominają walkę z trzema dziewczynami. Jedna z nich potrafiła zablokować moce Katary. To niesamowite, a zarazem straszne.

- Co ci powiedział Bumi? - przerywa milczenie Ilaj.

- Powiedział, że nie może mnie uczyć, bo musi zostać i czekać na odpowiedni moment do ataku.

- To akurat zauważyłam tylko co dalej? Co z twoją nauką magii ziemi?

- Mam znaleźć nauczyciela, który czeka i słucha nim uderzy. - odpowiada Aang.

[~]

- Ej dlaczego tu lądujemy? - pyta Sokka kończąc piłować swój bumerang.

Avatar nic nie odpowiada. Wpatruje się tępo w bagno ku, któremu zmierza Appa. Jest jak w transie, z którego ciężko się wybudzić.

- Aang dlaczego zniżamy lot?

Chłopak na ponowne pytanie Sokki nerwowo kręci głową, po czym budzi się z dziwnej hipnozy.

- Co? Nie zauważyłem. - mówi.

- A teraz zauważasz?

- Wiem, że to zabrzmi dziwnie ale te bagna chyba mnie wzywają.

Nagle na niebie pojawia się ogromne tornado. Zbliża się coraz bardziej w kierunku bizona. Aang tworzy kulę powietrzną wokół Appy. Stara się ochronić przyjaciół przed niebezpieczeństwem. Niestety nie idzie po jego myśli. Cała czwórka łącznie z Appą i Momo spada na sam dół. Lądują w brudnej wodzie, która jest pełna nietypowych roślin.

Po chwili Avatar orientuje się, że ich zwierzęcych kompanów wyrzuciło gdzie indziej. Wspina się na szczyt drzewa szukając wzrokiem Appy i Momo. Nie znajduje ich. Zrezygnowany schodzi do przyjaciół.

- I jak? - martwi się Ilaj.

- Nie znalazłem ich, ale to tornado całkowicie zniknęło.

Zdesperowany Sokka zaczyna ciąć liany oraz inną roślinność. Próbuje się stąd wydostać ale bezskutecznie.

- Powinniśmy być milsi dla bagien. - radzi Avatar.

- Aang to tylko rośliny. Czy za każdym machnięciem maczetą mam mówić proszę i dziękuję? - prycha najstarszy.

- Lepiej posłuchaj Aanga. Te moczary wydają mi się... żywe. - szepcze Katara.

- Musimy jak najszybciej odnaleźć Appę. - omija uwagę siostry.

[~]

Aang, Sokka, Katara i Ilaj ze zmęczenia zasnęli oparci o siebie. Nie znaleźli ani lemura ani bizona.

Nagle nogę każdego z osobna owija liana. Wszyscy natychmiastowo się budzą, a rośliny ciągną ich w różne strony.

- Puszczajcie mnie! - krzyczy Ilaj.

Liany nie słuchają polecenia dziewczyny. Robią jej na złość i owijają całe ciało szatynki. Na ten gest Ilaj opuszkami palców wyciąga zza pasa wachlarz po czym rozcina zieleninę. Ucieka przed kolejnymi pnączami wspinając się na gałąź.

Drugie oblicze || Awatar Legenda AangaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz