10/epilog

1.8K 77 46
                                    

/Karolina

Ubrałam się w zwiewną zielona sukienkę i założyłam zielone szpilki. Kocham ten kolor nad życie. Przejechałam ręka po mojej talii i poczułam ręce Borysa na swoich biodrach. Oparłam się o jego ramie. Był ubrany w jeansy ciemnego koloru i biała koszule.

- Wyglądasz ślicznie. - szepnął mi do ucha a mnie przeszły ciarki.

- Według ciebie zawsze wyglądam ładnie. - zaśmiałam się cicho.

- Ładnemu we wszytkim ładnie.

- Stara nudna gatka. - szepnęłam obracając się do wyjścia.

- Karolina. - obruciłam się w jego stronę. Ten podszedł do mnie i delikatnie ucałował. - Kocham cię.

- Ja ciebie tez. Chodz musimy jechać.

   Weszłam do sklepu i od razu ruszyłam do alkoholu. Wzięłam trzy wódki i jedno wino. Muszę wyglądać komicznie. Wzięłam kartę, telefon i cztery butelki alkoholu. Podeszłam do kasy i położyłam zakupy na taśmie.

- Zapija pani smutki? - jakiś mężczyzna za mną lekko się zaśmiał.

- Nie. - uśmiechnęłam się miło. - Jadę na poprawiny.

- I dopiero teraz pani kupuje alkohol? - pokazał mi na swoim zegarku godzinę. Była siódma! Kurwa!

- Kurwa. - szepnęłam. - Dobry. - powiedziałam do sprzedawczyni.

- Reklamoweczka? - spytała patrząc na alkohol.

- Tak. - powiedziałam i szybko zapłaciłam. Biegiem, takim szybkim na jaki pozwoliły mi szpilki, wbiegłam do auta. - Jedz kochanie. - Borys cofnął i w coś uderzyliśmy. Był to mężczyzna od zapijania smutków. Wyskoczyłam z auta i podeszłam do niego. Siedział na ziemi. - Nic panu nie jest!? - złapałam go za twarz patrząc na obrażenia.

- Nie. To moja nieuwaga. - Borys pomógł wstać facetowi. Otrzepałam go z brudu i oglądnęłam dokładniej.

- Sorry facet. - powiedział Borys. Dałam mu kuksańca w ramie. - Znaczy... Przepraszam.

- Spoko. - podniósł foliówke i ruszył do auta. Popatrzyłam na Borysa z zrezygnowaniem. Ten uśmiechnął się i podrapał po głowie.

- Wsiadj już lepiej do tego auta. - usiadłam i się zapiełam. Gdy byliśmy pod domem Agaty i Karasia było już po ósmej. Super!

- A wy co tak późno!? - Agata była już lekko podpita.

- Borys potrącił człowieka. - powiedziłam podjąc jej trzy czyste i jedno wino.

- Macie. - podła nam jedna czysta. - To dla was. Na pół. - zaśmiałam się i upiłam dużego łyka. - Mamy alkohol!!! - Agata wydarła się na cały głos. Na stole stały jeszcze trzy wina i pięć czystych.

- Nie będę miała krwi. - szepnąłem do mojego chłopaka. Ten był lekko zdziwiony. - Będę miała alkohol. - wybuchł donośnym śmiechem.

~~~cztery godziny później~~~

- Robię wrrrrm jak RS7!!! - krzykełam lekko się zataczając. Szłam przez park z wódka w ręku. - Wrmmm jak RS7! - upiłam dużego łyka. Jedyną podpora był Borys, inni żyli w swoich światach ale śpiewali ze mną. - Lepiej żyło się na Motorolach! Moi ludzie nie śpią nocą w domach!!! - mój brat rapował dalej. - Zmiana muzyki!

- UA! - Agata zaśmiała się głośno upadając. Wyśmiałam ja.

- Odwiedzam najebany most! Rozpalam gibona by nie walić w nos... UA! Ona pisze czy przyjdę ja! Odpisuje jej ze paliw stuff! - śpiewałam z Igorem.

- Ej! - krzyknęłam i stanęłam na prostych nogach. - Psy idą! - zrobiłam zwrot i szłam na prawdę prosto. - Borys! - krzykełam mu do ucha.

- Co tam kochana. - powiedział biorąc łyka alkoholu.

- Boje się.

- Czego?

- A jak nas złapią? - powiedziałam lekko przerażona.

- Jesteśmy pijani a nie nacpani. - upił kolejnego łyka. Gdy weszłam do mieszkania ogarnelam ze jesteśmy sami.

- Gdzie reszta? - spytałam siadając na kanapie.

- Nie szli za nami? - spojrzałam z nim na stół. Jedna wódka i jedno wino zostało. Spojrzałam na Borysa i pokiwalam głową na tak.

- Będziemy żałować? - spytałam lekko zdenerwowana.

- Oj tak. Ale raz się żyje. - zaśmiał się głośno i rzucił mi wódkę.

~~~koło dziesiątej kolejnego dnia~~~

   Obudziłam się koło Borysa. Byłam w sukience a sama śmierdziałam alkoholem. Popatrzyłam na stół i butelka wina i wódki była totalnie opróżniona, ale nikogo z naszych znajomych nie było. Co się stało? A no tak. Ja wtedy z Borysem zrobiliśmy w tył zwrot a oni poszli prosto. Co za idioci. Pewnie są na izbie wytrzeźwień. Super. Wstałam i ruszyłam do kuchni robiąc nam herbatę wtedy zadzwonił telefon.

- Halo? - szepnęłam cicho.

- Dzień do ty tu starszy aspirant Wojciech Malinowski. Czy pani to Karolina Szczęśniak?

- Tak. Dzień dobry. Co się stało?

- Pani znajomi zostali zatrzymani w nocy i trafili na izbę wytrzeźwień. Przyjedzie pani po nich?

- Jasne. Jasne. Jaka to komenda?

- Przy Kwiatowej.

- Okej dziękuje. Będę tam za maksymalnie piec godzin. Może być?

- Tak jasne. Do zobaczenia.

- Do zobaczenia.

   Podeszłam do Borysa i usiadłam na skraju łóżka głaszcząc go po policzku. Wstałam i poszłam się jako tako ogarnąć. Gdy umylam zęby, uczesałam włosy, poprawiłam makijaż i przebrałam się w bluzę Borysa, która kiedyś tu zostawił, i spodnie Agaty ruszyłam w stronę mojego chłopaka. Zalałam nam herbatę i go obudziłam gdy ta lekko wystygła. Popatrzył się na mnie spod swoich pijackich powiek i uśmiechnął szeroko. W takim uśmiechu mu najlepiej.

- Hej kochanie. - szepnął i ucałował mnie w policzek.

- Hejka. Jak tam?

- A dobrze. Gdzie reszta?

- Na komendzie. Złapali ich wtedy w parku.

- O nie! Będzie trzeba po nich jechać! - zaśmiał się głośno. Zrobiłam to samo co on.

- No trzeba będzie.

   Dwie godziny później wszyscy byliśmy razem i ruszaliśmy do swoich domów. Było pięknie ale nie było pisane nam by było tak pięknie jak wtedy...

~~~
Przepraszam ale to koniec części drugiej! Już się pisze trzecia wiec spokojnie 💖

WOW /// BedoesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz