#Special 4

327 23 9
                                    

W końcu wyszliśmy z tego autobusu i udaliśmy się do hotelu. W pokoju była nas czwórka ja, Kris, Mira i jakaś różowowłosa dziewczyna. Chyba Ruri Asani. Zaczęły rozmawiać o wszystkich tematach. Ubrałam pelerynę i kaptur zabrałam telefon i portfel i wyszłam z pokoju. Udałam się do Ayaty-sensei, by zapytać o pozwolenie na oddalenie się by kupić pamiątki. Chociaż na naprawdę chciałam skoczyć z klifu... Na szczęście Ayata-san udzieliła mi zgody pod warunkiem, że podam jej mój numer telefonu. Wyciągnęłam specjalny i podałam go jej. Opuściłam hotel i poszłam nad klif. Stanęłam nad krawędzią i patrzyłam w wodę i skały. Przyłożyłam rękę do piersi w miejscu serca, odwróciłam się i zaczęłam spadać. Miałam dobry widok na niebo. Piękny niebieski kolor, który potrafi zmieniać się w ciemny, prawie czarny. Uśmiechnęłam się psychopatycznie. Kocham samotność i ciemność, ale równocześnie boję się, że mnie pochłonie i wyniszczy od środka. Użyłam daru Chuuyi i zatrzymałam się 8 cm nad ostrą skałą. Przeleciałam na plażę i od razu dostałam po głowie i to jeszcze podwójnie. Podniosłam trochę wzrok. Osoby, które mnie uderzyły to Kris i Mira. Zapytałam czemu to zrobiły. Odpowiedziały mi tylko jak to one się o mnie nie martwiły, gdzie prawda jest taka, że zagadały się z Ruri. Chciały zabrać mnie siłą do hotelu, ale wyraźnie i głośno wykrzyknęłam im w twarz, że miały mnie w dupie i zaprzyjaźniły się z tą Asani, zapominając o mnie. Zostawiły mnie mimo, iż wiedziały jak bardzo nie lubię być zignorowana. W przypływie złości krzyknęłam "Nienawidzę was", wyrwałam rękę z uścisku Miry i pędem ruszyłam na bazar. Byłam cała zapłakana, ale szłam dalej oglądając zamglonym wzrokiem przedmioty. W oczy rzuciła mi się 5 cm buteleczka wypełniona żywicą i czymś jeszcze. Napisałam w telefonie do sprzedawcy co to takiego. Odpowiedział mi, że to czarna róża kwitnąca raz na 10 lat. Kupiłam ją oraz dwa wisiorki gdzie na jednym napis był "Forever", a druga połówka to Together". Jeden dla mnie, a drugi dla Daza. Jeszcze tylko prezent dla Chuuyi. Kręciłam się po bazarze, aż w końcu znalazłam czarno-fioletowy kapelusz. Kupiłam go i zadowolona szłam w kierunku kawiarenki, kiedy wiatr porwał mi kapelusz i rzucił 7 metrów dalej. Truchtem zbliżałam się do niego. Wtem jakiś blondyn wziął do ręki moją rzecz. Zbliżyłam się jak mogłam i przyjrzałam facetowi. Blond włosy, niebieskie oczy i ciepły uśmiech.

(Ja) K-Kiba?

Mężczyzna popatrzył na mnie i obdarował mnie szerokim uśmiechem. Zbliżył się trochę i wręczył mi kapelusz. Moje oczy zaszkliły się.

(Ja) Tak bardzo tęskniłam.

Rzuciłam mu się na szyję. Nie obchodzi mnie, że w poprzednim życiu był moim sługą, doradcą był też moim najlepszym przyjacielem. Płakałam chwilę, a on gładził mnie po plecach. Odsunęłam się od niego i powiedziałam, by wrócił do rezydencji. Obiecałam, że przez 3 lata liceum będę tam mieszkać, tylko na weekend będę wybywać do mojego drugiego domu. Zgodził się i zniknął w cieniach ludzi. Popatrzyłam na telefon była 17:49. Powinnam wracać do hotelu. Westchnęłam głęboko. To idziemy...

Moja przygoda w Bungou Stray DogsWhere stories live. Discover now