12. Wojna czy nocne spotkanie?

9 0 0
                                    

Płonące prążki wzlatujące do nieba

Dym zatykający płuca

O chleb się ludzie kłócą

Syczące odgłosy

Wystrzały

Czerwona maź splamiła biel

Skóry i porcelany

Twarze rumieńców nabierają

Smród spalenizny wypełnia powietrze

Głośne głosy wszędzie wołają

Płonące węgle

Owczarka szczek

Podpalone meble

Stali szczęk

Po jednej stronie śmiech

Po drugiej cisza śmiertelna


Spokój nastał

Wynoszą resztki

Przejmują tereny

Pierwszych już nie ma

A drudzy – styrane twarze, posępne spojrzenia i małe uśmiechy


Bo w naszym świecie zawsze...

Nie.

Bo w naszym świecie...

Nie.

Bo w świecie...

Nie.

Bo...


Nie ma już świata. Został zamknięty.

Ciała wyniesiono.

Ale dla jednych, bo ci drudzy

Chociaż zmęczeni, to uradowani.

Świat się otwiera coraz bardziej.


Sąsiedzi spojrzeli

Ramionami wzruszyli

I spać poszli, zasłaniając uszy


Ludzie z odległego miasta nic nie zauważyli

Mało to ich i tak obchodzi

Niby coś się dzieje

Ale właściwie to jak jakiś słaby serial

Od czasu do czasu zerknie się na to

Skomentuje

I koniec


Następni krzyczą głośno na nich

Albo się dołączą i trochę pomogą

Choć nie wiadomo czy to na pewno pomoc jest


Ostatni w cieniu się przyglądają

Resztki zębami odbierają

Szukają słabości

By całe garści korzyści

Wyciągnąć na sam koniec


Kim jesteśmy my?

Którą stronę obejmiemy?

PseudowierszeWhere stories live. Discover now