2. I przez ognie piekielne

208 9 2
                                    

Oddychać

Tyle muszę

Nic poza tym

Tylko oddychać

Nic więcej

Skup się. Licz oddechy. Wdechy i wydechy

Nic więcej

Opanuj się! To nie jest aż tak straszne! Czy złe! Dasz radę!

Tylko ten zapach

Dalej czuję go we włosach

Ten dotyk na skórze

Muszę go zmyć

Prędko!


Zimna woda chłosta skórę

Lecz nie dorównuje ona chłodowi w mym sercu

Choć płynie tam też gorąc złości

Życiodajna ciecz miesza się ze łzami śmierci

Strata. Tak bardzo boli

Nie mogę

Opadam na posadzkę

Brak mi sił

Za bardzo boli


Przyśpieszony oddech

Przyśpieszone bicie serca

Przyśpieszony potok łez

Przyśpieszone myśli


Wbijam paznokcie w ramiona

Głębiej i głębiej

Oddalam się od czucia emocji

Krew spływa po moich palcach


Zmarznięta wstaję na drżących nogach

Z trudem obmywam ciało, aż się pieni

I pamiętam jego dotyk

Te przemykające delikatnie dłonie

Te muśnięcia, a po nich uszczypnięcia

Słodkie głaskanie lub ciągnięcie i drapanie

A także każdy drobny pocałunek w szyję czy podgryzanie ucha


Albo proste obejmowanie


Muszę wyjść

Spłukuję mydliny ze słonymi wodami

I gryząc wargi wypadam spod prysznica

Kierunek : łóżko. Cel : bezgraniczne oddanie się niedoli i próba ignorowania pustki tam, gdzie powinno być serce

Nie czuć pragnę

Zapomnieć o bólu

O pięknych chwilach

O stracie możliwości

O stracie tego. Jego. Nas

O żalu do siebie

Bo mogłam tyle zrobić. Ale zabrakło sił, odwagi czy śmiałości


Ten pędzący pociąg... ukradł mi ciebie...

Proszę... niech to będzie nieprawda

To się nie mogło zdarzyć. Kłamstwo

Wielkie oszustwo. Zły sen

Bo takie rzeczy się nie dzieją... nie mi... nie

Koszmar. Bujda. Nie

Niech on żyje!

Proszę...

Pozwólcie cofnąć czas... tylko ten jeden raz... oddam wszystko... zrobię wszystko...

Tylko niech on wróci i będzie cały i zdrowy

Oddam swoje życie...


Szloch się niesie i od ścian odbija

Nie mam krwi w żyłach. Jedynie ogień

Poduszka przyjmuje ciosy cicho

Pukanie do drzwi... odpędzam krzykiem

I przestać nie mogę. Więcej krzyków. Więcej jęków. Więcej szeptów bezradności

Chcę uciec, zapaść się, zniknąć, odejść


Wymażcie mi pamięć...


Godzin bólu wiele

Rozważań wiele

Smutku wiele

Niemocy wiele

Pragnień wiele

Złości wiele

Samotności wiele


Tęsknoty najwięcej


Nadziei brak


Zabierzcie mnie daleko stąd...

Gdzie nie ma bólu...

Gdzie nikt już umrzeć nie może...

Bo wszyscy już tam nie żyją...

A gdzie znajdę go...


Albo sama się może zabiorę tam...

Życie nie smakuje już tak dobrze...

Wróć do mnie albo ja przyjdę do ciebie, kochany...

PseudowierszeWhere stories live. Discover now