sekretny wywiad #2 (21)

22.8K 2.7K 1.4K
                                    

Wywiad specjalny z Jungkookiem, część druga ✨

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wywiad specjalny z Jungkookiem, część druga

Q: Już wszystko okej? – zapytał z troską, kiedy uczestnik z zaczerwienionymi oczami wszedł z powrotem do pomieszczenia. Uwadze psychologa nie umknęły listki ręcznika papierowego, które blondyn wcisnął w kieszeń. Tak w razie czego.

– Nie wiem, o co ci chodzi – fuknął, udając głupiego, na co mężczyzna mruknął pod nosem niewyraźne "mhm" i spojrzał do notesu.

Q: Skończyło się na pocałunku. Czyli oficjalnie staliście się parą?

– Nie, no coś ty. Taehyung zlewał mnie całe święta, nie odpisywał na życzenia, nie odbierał... To było przykre, ale ja nadal żyłem tą spontaniczną chwilą uniesienia, więc nie płakałem do poduszki, czy coś. Odezwał się dopiero w sylwestra. Zadzwonił do mnie kilka minut przed północą, a że impreza, na jakiej byłem, była mocno średnia, to zamiast oglądać ze znajomymi fajerwerki z ulicy, stałem sam jak palec na tarasie kolegi. Nie rozmawialiśmy o pocałunku, ani o tym, czemu mnie ignorował. To było przyjemne, kiedy życzyliśmy sobie szczęśliwego nowego roku i potem w milczeniu wsłuchiwaliśmy się w swoje przyspieszone oddechy, patrząc na to samo niebo z różnych miejsc w kraju. Wtedy przestałem czuć się samotny i Taehyung nawet nie musiał nic mówić, bo sam napis na wyświetlaczu telefonu, że połączenie nadal trwa, było dla mnie czymś wspaniałym. Może i nie było romantycznego całusa o północy, ale przynajmniej byliśmy razem, będąc jednocześnie tak daleko od siebie. Czy to ma jakikolwiek sens?

Q: Oczywiście. Pojęcie "bycia z kimś" nie odnosi się wyłącznie do przestrzeni fizycznej czy zasięgu wzroku.

– To dobrze. Już się bałem, że z tej miłości zacząłem fantazjować i wyobrażać sobie niestworzone rzeczy. Choć potem, kiedy fajerwerków na niebie rozbłyskiwało coraz mniej, ta cisza zaczęła mnie drażnić. Nawet nie pytałem co robi, czy jest u znajomych, czy z rodziną, bo tak bardzo ekscytował mnie sam fakt, że jednak o mnie myśli. I to w tak ważnej chwili. Ze mną spędził te minuty, ten bezpowrotny koniec starego roku i początek czegoś nowego, a nie z jakimiś koleżankami czy ciotkami. To było... po prostu magiczne, wiesz? Miałem wrażenie, że w tym momencie, mimo tego, jak bardzo się różniliśmy, czuliśmy dokładnie to samo – powiedział z przejęciem, wyciągając z kieszeni pierwszy kawałek ukradzionego z łazienki ręcznika. Przetarł kąciki oczu i wziął głęboki oddech.

Q: Domyślam się, że po tym wasza relacja szybko rozkwitła? Albo ujmę to inaczej... że Taehyung przestał być aż tak niedostępny?

– W sumie to nie wiem. Być może był dla mnie nieco milszy, ale niespecjalnie zwracałem na to uwagę. Tak długo, jak mi odpisywał, zgadzał się na randki czy nawet sam je proponował, byłem najszczęśliwszym człowiekiem świata. Mógł mnie obrażać albo iść przy moim boku przez pół godziny z naburmuszoną miną, a ja i tak szczerzyłem się jak debil, bo czułem jego zgrabne palce między swoimi i tylko to miało znaczenie. Mógł puszczać te nudne jak flaki z olejem filmy na laptopie, kiedy zapraszałem go do siebie do akademika, bo ja i tak patrzyłem się na niego i zwyczajnie odpływałem, kiedy kładł głowę na mojej klatce piersiowej, albo w połowie filmu szukał pod kocem mojej dłoni i kładł ją sobie na kark, coś tam mamrocząc, że mam go miziać. Mógł siedzieć w uczelnianej bibliotece z toną książek, co kilka minut każąc mi spierdalać, bo go niby rozpraszam, a ja i tak się uśmiechałem, bo gdy faktycznie chciałem dać mu spokój do nauki i już zaczynałem zbierać manatki, Taehyung łapał mnie za koszulkę i bez słowa sadzał z powrotem na dupie. Nawet jak darł się na mnie, że jestem baranem, bo z nudów celowo go drażniłem i wpychałem mu ołówek do nosa, śmiałem się jak dziecko i moje serce szalało. I szczerze mówiąc, nie jestem w stanie wskazać jednego momentu, w którym wiedziałem, że ja po prostu kocham go całym sobą. I może za to co powiem powinni mnie spalić na stosie, ale dziękuję Hitlerowi, bo gdyby nie on, nie napisałbym tego artykułu, a Taehyung by się do mnie nie uśmiechnął. I prawdopodobnie mijalibyśmy się przez te dwa lata na korytarzu, nie wiedząc, że jesteśmy sobie pisani. A przynajmniej byliśmy na jakiś czas – opowiadał, nie zwracając uwagi na kamerzystę, na psychologa, na nic. Był zbyt zatracony w tym, co mówił, a łzy spływały mu po policzkach. Jungkook chyba nawet nie wiedział, że płacze, albo zwyczajnie nie miał siły marnować kolejnego kawałka papieru.

i hate u express ﻬ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz