Epilog

42.4K 1.2K 266
                                    

Rachel

Od: Skarbie
Dzis 8 p.m ubierz się ładnie. Ps. Colin będzie u mojej mamy 😉

Zmarszczyłam brwi, patrząc na wiadomość. Co też mój Blaise znowu wymyślił.

Do: Blaise
Okey ale czy tys zwariował?! Mam się wciskać w ładna kieckę będąc z 6 miesiącu ciąży?!?

Od: Blaise
Yess

Przewróciłam zirytowana oczami, blokując telefon. Mimowolnie pogłaskałam się po dużym brzuchu idąc przez przedpokój. Przez ciążę moje chumorki zmieniały się średnio trzydzieści razy dziennie, ale Blaise wszystko dzielnie znosił. Jednak najwyraźniej dziś mu coś odwaliło. Jakim cudem, ten cep chce abym spacerowała sobie po słonecznej Californi z brzuchem ogromnym jak balon?! Przecież teraz nawet może dzieciom zagrażać.

Kręcę poirytowana głową, podchodząc ociężale do przestronnej szafy. Ze znudzeniem przeglądam jej zawartość, co chwilę przewracając oczami. Przecież w nic seksownego się nie zmieszczę!

W końcu decyduję się na ciążowa bluzkę a krótki rękaw, parę czarnych dżinsów i niezbyt wysokie botki. Przecież bluzę to da mi ten cienias.

Wzruszam ramionami kierując się w stronę łazienki ociężałym krokiem. W pomieszczeniu, rozbieram się i wskakuje do białej wanny pełnej cieplutkiej wody. Colin bawi się u siebie w pokoju, więc jak na razie na szczęścia mam czas dla siebie.

***

- Nie! - krzyczy na cały głos Colin, mrużąc w moją stronę oczy. - Nie! - powtarza, zaciskając usta w wąska kreskę.

- Nie? - pytam ironiczne, na co brunet kiwa hardo głową. - Ja ci zaraz dam nie! - upominam, biorąc z jego rąk wóz strażacki.

- Mamo! Oddaj! - krzyczy za mną, biegnąc wokol mnie. - Będę już grzeczny, przeplasam! - mówi, gdy zatrzymuje się obok niego. Prawie czterolatek ma łzy w oczach, a jego malutka bródka trzęsie się niekontrolowanie.

Rozczulona patrzę na niego i z westchnieniem oddaję mu zabawkę od dziadka.

- Jeszcze raz będziesz wyzywać swoje nienarodzone rodzeństwo, a zabiorę ci wszystkie twoje zabawki! Marsz do pokoju, jedziesz na kilka godzinek do dziadka - podsumowuję, wbijając w niego swój wzrok.

Colin uśmiecha się do mnie szeroko i obejmuje mój wielki brzuch swoimi malutkimi dłońmi.

- Dziękuję, dziękuję! - rzuca w moją stronę i radośnie odchodzi do swojego pokoju.

Rozbawiona kręcę głową na boki, udając się w kierunku kuchni aby przygotować jakiś szybki obiadek dla syna. Przelotnie zerkam na zegarek, a widząc godzinę 6:57 p.m rozszerzam momentalnie oczy.

- Cholera - mówię pod nosem, głośno przełykając ślinę i oblizując od środka zęby. - Colin, zaraz idziemy, pospiesznie się!

***

- Ale gdzie ty mnie wieziesz? - pytam, chichocząc pod nosem, uparcie próbując wyciągnąć coś od Blaise'a. Ten kretyn postanowił sobie wsadzić mnie do auta z zawiązanymi oczami jakaś tania chustą. No normalnie, kiedyś go zabiję, słowo daje.

- Spokojnie, kochanie. Jeszcze tylko troszkę, obiecuję - mówi, a co przewracam oczami. Tak z zamkniętymi powiekami, jakoś tam sobie przewracam oczami.

Mom, do you love daddy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz