Laska #10🏑EPILOG

58 7 0
                                    

Perspektywa Allison:

Ja, Mida, Oli i te dwa małe chopki byliśmy uwięzieni w zielonej kuli przypominającej szkielet w kształcie okręgu (w końcu to kula).
Ta brzydka Dorothy ciągnela nas wszystkich do sali o nazwie 644. Nie mogłam się ruszyć, lecz numer i samą sale zauważyłam.
Ona była ogromna! Pełno przycisków i bajerów, świecidełek oraz miejsce na kulę, czyli tak jakby cały czas bylìsmy w swym więzieniu tylko ono się unosiło... a tak z innej beczki, to przed tym co chcieli nam zrobić, zaczęłam pogawędke z dziewczynami:

- No i jak dziewczęta? Jak się wam żyje?
- Zaraz prawdopodobnie zostaniemy zmiecione z tego świata...
- No wiesz, PLAGI EGIPSKIE BY MNIE TAK NIE ZASKOCZYŁY! - Rzekła Mida.
- Wow Midziu - udałam zaskoczenie - nie wiedziałam, że potrafisz być taka jak ja.
- Takie tam żarciki przed bólem - odpowiedziała mi ciemnowłosa kumpela.

Kula osadzona została na swym miejscu i zaczęlła się powoli kręcić.

- I tak się kończą wielkie przygody wielkiej Allison i jej koleżanek... - wypowiadała się Dorothy - was chłopcy może bym oszczedziła, ale wiecie za dużo no i ten... baj baj.
Ta klatka będzie tak długo się kręciła aż zbierze energie i zmiecie was wszystkich jednym strzałem. Nie lubię bólu i wam też go nie zadam, ot taki mały wyraz dobroci z mojej strony.
- DOROTHY! Ty stara spruchniała babo! - wrzeszczał Jeff - Ja dla ciebie handlowałem różnymi nielegalnymi rzeczami, koksem czy marychą..
- Cukier puder - wysedziła cicho także zła Olivier, lecz nie wiadomo z jakiego powodu.

- A na końcu zdradziłeś mnie i pomogłeś uciec moim więźniom! - odparła szorstko babka w czarnym stroju z dużym D na... klatce piersiowej - ty jesteś głupi tak samo jak ten twój kochaś.

- NIE właczaj do tej dyskusji Scotty'iego, zawsze tyle mówiłaś o kulturze języka i inne chujostwa, a tera mi nagle wyjeżdzasz z tekstem o kimś KOGO Z NAMI NIE MA i nie może się bronić.

- Tak ci się tylko wydaje - odparła babka w czerni.

Jak się teraz dogłębnie zastanowiłam, to najprawdopodobniej Dorothy chciała nas wszystkim skłócić itp. Żebyśmy nie umarli jako ładna i zgrabna paczka niedawno poznanych przyjaciół... sprytnie ale coś mi tu zaczeło śmierdzieć i to nie były te naklejki z Korwinem, którymi zamierzałam obkleić cały samochód tego pajaca ( i tak potem okazało się, że to do mnie nie przyjeżdża ten polityk tylko gość o podobnym imieniu i nazwisku... od tamtego czasu nigdy nie wyjełam ich z kieszeni tych rajtuz).

- EKHHH EKHHH - zakaszlaliśmy wszyscy.

- Fuj, co do cholery!!?? - Nasza "strażnik" zaczęła sprawdzać coś na swym małym tablecie.

- POWIEDZCIE CO ZROBIŁYŚCIE! GŁUPIE BABY!

- NIBY co mieliśmy zrobić skoro tutaj jesteśmy? - odparłam z ciutką nadziei w głosie, ale ona tego nie usłyszała.

- WSZĘDZIE SĄ TAPCZANY, KANAPY I SOFY Z LOGIEM BERET'u!! ONE UWIĘZIŁY POD SOBĄ PRAWIE WSZYSTKICH MOICH PRACOWNIKÓW!
Po czym na ścianie naszej sali pojawił się obraz z kilku kamer gdzie widniały kanapy w kolorze czerwonym, fioletowym i chabrowym.

- Odsiecz? - spytała Olinka.
- Nie mogą wiedzieć o tej lokacji i naszym pobycie tutaj - odparła  Midzia.
- To może jakaś inna akcja...

BUMMMMMMM

- AAAAAA - krzyknęła dorothy po tym ja drzwi do salki wybuchły a sama dyrektorka utknęła pod kilkoma kanapami... panel kontrolny został zaś zniszczony i zostaliśmy uwolnieni

- NARESZCIE ZEMŚCIŁAM SIĘ NA CAŁYM ŹLE CZASÓW OSTATNICH!!

- Głos jakby znajomy - rzekła Middletown.

,,A" jak anihilacja, czyli Babka Allison w akcji!!Where stories live. Discover now