~2~

111 10 14
                                    

Delikatny puch leniwie opadał na brukowany deptak, dodając magicznego klimatu przystrojonej świątecznymi ozdobami ulicy. Migoczące światełka zdawały się ocieplać atmosferę, pomimo obniżającej się wciąż temperatury. Gdzieniegdzie, w popłochu przemykały ściśnięte grupki ludzi, którzy zapewne poszukiwali prezentów na ostatnią chwilę. Spośród nich, wyróżniała się para niespiesznie zmierzających w sobie tylko znanym kierunku postaci.

- Tak w ogóle dobrze cię znów widzieć - powiedział z uśmiechem brunet.

- Ciebie również. Na początku cię nie rozpoznałam, wiesz? Wyglądasz tak... doroślej.

- Zajęło mi to trzy lata. - Równocześnie wybuchnęli krótkim, nerwowym śmiechem. - Pasuje ci ten kolor, choć w czerni też ci do twarzy.- Chłopak zawiesił swój wzrok na blondynce, jednak gdy wyczuła jego spojrzenie na sobie, speszony odwrócił głowę. Kąciki jej ust uniosły się nieznacznie.

- Na ile przyjechałeś? - W jej głosie dało się usłyszeć nutkę niepokoju.

- Cóż, wychodzi na to, że długo tu nie zagrzeję.

Nagle słodki karmel wydał się gorzki niczym mała czarna.

Szczerze mówiąc, sami nie wiedzieli, dlaczego ich kontakt się urwał. Za czasów szkolnych byli ze sobą naprawdę blisko, znali się wręcz jak łyse konie.

Wszystko zaczęło się dokładnie szóstego grudnia, gdy w ostatniej klasie gimnazjum, w ich placówce zorganizowano ,,Charytatywny Koncert Mikołajkowy". Hoseok nazywał później ten dzień ,,dniem swojego debiutu" - to wtedy pierwszy raz odważył się pokazać ze swoimi umiejętnościami tanecznymi, przed takim ogromem ludzi.

Los chciał, żeby to akurat Anh zaoferowała swoją pomoc w przygotowaniach do wydarzenia i służyła jako helper. Ten sam los sprawił, że w dniu koncertu, niosąc herbatę dla nauczyciela kierującego całym przedsięwzięciem, pod nogi napatoczył jej się znany ze swojego promiennego charakteru, właśnie Jung Hoseok. Niezdarność najwyraźniej była wpisana w kwas deoksyrybonukleinowy dziewczyny, nie wspominając o szczególnym braku szczęścia do gorących napojów.

Herbata, pachnąca cytryną i miętą, wylądowała na grubych dresach przerażonego nagłym atakiem chłopaka, który jeszcze przed chwilą był pochłonięty powtarzaniem układu. Z racji, że Anh należała do jednych z najbardziej nieprzewidywalnych osób, ignorując zrezygnowane spojrzenie bruneta i jego wrzask, porównała ich wzrost i zaproponowała mu - uwaga - swoje spodnie. Oniemiały chłopak przystał na tę propozycję; wachlarz opcji w tym wypadku nie był szeroki.

Nietypowy incydent sprawił, że zaczęli zagadawyć do siebie na korytarzu. Szybko nawiązali ze sobą nić porozumienia, gdyż nadawali na podobnych falach.

To dzięki Hoseokowi Anh pokochała taniec. Widok chłopaka, poruszającego się z niesamowitą pasją, emocje, które emanowały z każdego jego ruchu i kierowały jego mimiką, hipnotyzowały - wszystko to trafiało prosto w serce dziewczyny, wywoływało dreszcze.

Gdyby miała wybrać, co mogłaby podziwiać w wiecznym śnie, byłby to właśnie jej najlepszy przyjaciel. Wiedziała, że nigdy nie dorówna jego umiejętnościom; mimo to taniec sprawiał jej radość i była wdzięczna Hobiemu za każdą chwilę, którą poświęcał tylko dla niej.

Szczęście lubiło się z parą przyjaciół - po gimnazjum trafili do tego samego liceum, więc mogli dalej wspólnie podążać krętymi ścieżkami młodości. Niezliczone wypady do McDonalda, spacery alejkami pobliskiego parku, czy dające upust emocjom wspólne piątkowe treningi, przynosiły im wytchnienie w trudach nastoletniego życia i brały udział w tworzeniu wspomnień.

W ostatniej klasie po pewnym incydencie, Anh poczuła, że jednak coś między nimi się zmieniło. Nie oddalili się od siebie, nie poróżnili się, mimo to coś wisiało w powietrzu. Dziewczyna nie wiedziała, czy to tylko jej osobiste wrażenie, czy Hoseok też to zauważył. W pewnym momencie zmienił się sposób, w jaki na niego patrzyła. Przyłapywała się na mimowolnym wpatrywaniu się w jego postać, czerpała przyjemność z obserwowania go, gdy był na czymś skupiony, bądź zamyślony. Jego ekspresywny styl bycia wciąż wydawał jej się zabawny i pocieszny, ale z czasem stał się... uroczy. Nie potrafiła tego logicznie wytłumaczyć. Tak nagle widok jej przyjaciela, zachowującego jak rozczulający dzieciak, oprócz uśmiechu na twarzy, zaczął wywoływać przyjemnie rozlewające się po ciele ciepło.

☆ Stay the night ☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz