JM: paper notes

980 133 23
                                    

Na lustrze w moim akademickim pokoju wisiały samoprzylepne karteczki.

Niebieskie, różowe i żółte. Ale głównie niebieskie – to był mój ulubiony kolor. Przypominał mi o bezkresnym i czystym niebie, w które tak często się gapiłem, wylegując się latem na trawie. Obok mnie zawsze leżał przewrócony rower, którym uciekałem z domu, gdy kłótnie rodziców zagłuszały moje myśli jak stado natarczywych pszczół.

Na karteczkach było widać różne daty i miejsca zapisane starannie czarnym długopisem. Dzięki temu lustro pełniło też dla mnie rolę kalendarza. Być może powinienem sobie w końcu jakiś kupić i nosić go zawsze przy sobie, ale nie miałem serca tego zrobić.

Przez te niepozorne kwadratowe kawałki papieru porozumiewałem się z moim współlokatorem, pisząc na nich na przykład, że nie ma już masła w lodówce albo że trzeba zadzwonić do elektryka, bo coś się zepsuło.

Pomysł z tym wyszedł dość spontaniczne – byłem na pierwszym roku, nie umiałem złożyć poprawnie jednego przeklętego zdania bez zająknięcia się, a Namjoon był starszy i fajny. Nie dość że przystojny, to do tego cholernie inteligentny. Ze stypendium naukowym i dołeczkami. Każdy go lubił.

Nic dziwnego, że przez całe pół roku nie byłem w stanie odezwać się do niego nawet słowem. Gdy próbowałem, po prostu coś wielkiego rosło mi w gardle, aż chciało mi się płakać z bezsilności i zażenowania.

A to był spory problem. Ciężko było żyć pod jednym dachem z kimś, kogo nie byłeś w stanie poprosić o zgaszenie światła późno w nocy. Nawet gdy następnego dnia miałem mieć zajęcia od wczesnej godziny, a Namjoon uczył się o nienormalnych porach nad ranem, nie odzywałem się.

Szczerze? To nawet nie miałem do niego o to pretensji.

Bo Namjoon był równie mądry, co nieogarnięty. Zawsze chodził z głową wysoko w chmurach i byłem pewien, że przez myśl mu nie przyszło, że mogłoby mi to przeszkadzać. Bo gdyby wiedział, to naprawdę nie robiłby mi problemu i przeniósłby się z zeszytami gdzieś indziej.

Był miłym chłopakiem. Pieprzonym pacyfistą. Strasznie to podziwiałem.

A mimo to nie miałem odwagi go wtedy poprosić o coś tak prostego i zrozumiałego jak zgaszenie światła po ciszy nocnej.

Tak jak zawsze siedziałem cicho, gdy kelner pomylił moje zamówienie, a kasjerka źle wydawała mi resztę w sklepie. Chyba zawsze wierzyłem, że to najprostsza i najmniej problematyczna droga, szczególnie że nie radziłem sobie z ludźmi, jakby byli najbardziej skomplikowaną kostką rubika.

Więc wymyśliłem ten sposób z kartkami, by komunikować się z Namjoonem bez konieczności spojrzenia mu w twarz, odezwania się słowem czy próby połączenia wszystkich kosteczek tak, by z każdej strony był tylko jeden kolor.

Pamiętam jak stresowałem się, co o tym pomyśli. Czy weźmie mnie za totalnego dziwaka albo antyspołeczną sierotę?

Nie chciałem by tak o mnie myślał, bo, cóż... podziwiałem go. Bo nie chciałem być tym gościem, o którym opowiada się śmieszne historie w towarzystwie, by rozluźnić atmosferę. Nie chciałem być tylko czyimś żartem.

Ale Namjoon, jak wspominałem, był miły. I to tak naprawdę. Myślę że na świecie zostało niewielu miłych ludzi, a w telewizji za ciekawsze uważa się te wredne i sarkastyczne postacie. Doszło do momentu, gdy tacy bohaterowie są nawet uważani za fajniejszych od tych porządnych.

Ale to Namjoon był fajny.

Od kiedy zacząłem przyczepiać te karteczki, nic się nie zmieniło. Namjoon nawet czasem od siebie coś na nich rysował, brzydko i krzywo, jak to on.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 16, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝘄𝗵𝗶𝘁𝗲 𝘁𝗶𝗴𝗲𝗿
 ➳ minjoon, taekook, sopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz