-Śmieszne żarty-

1.1K 48 25
                                    


Pod koniec ostatniej lekcji dostałam sms'a od braciszka, poinformował mnie, iż nie zaszczyci dziś wcześnie swoją obecnością w domu, ponieważ wybiera się na jakieś ,, zajęcia ". I jak to na niego przystało, muszę poinformować o tym mamę, ponieważ mój brat nie jest do końca najwidoczniej sprawny i muszę mu pomagać. Oczywiścię jestem dobrą siostrzyczką i zamierzałam tak zrobić, on też nieraz mi pomagał. Minutę przed dzwonkiem widziałam jak jakiś blondyn z drugiego końca klasy rzuca mi uśmiech, ale uśmiech w stylu ,, zaraz coś wykombinuję". Spojrzałam na niego jeszcze raz gdy nareszcie usłyszałam dżwięk dzwonka szkolnego wybijającego koniec lekcji na dziś, czy to nie jest coś, co jest najszczęśliwszą chwilą każdego dnia w szkole?

Wszyscy zaczęli się pakować, ja oczywiście też, Lily, a właśnie, dowiedziałam się jak ma na imie moja nowa koleżanka. Widziałam jak wychodziła z klasy i pożegnała się ze mną wzrokiem. Wychodząc z klasy podszedł do mnie Chace i jeszcze raz podziękował za moją pomoc przy bandzie sław. Oczywiście powiedziałam mu, że to nie problem, choć wiedziałam, że nikt inny by tego raczej nie zrobił. Przecież pewnie robili tak od zawsze, a teraz ja im się nadstawiłam i pewnie czeka mnie za to ,,nagroda". Przeszłam z Chace'm może z 10 metrów gdy nagle przebiegł przede mną jakiś blondyn i szarpnął w mgnieniu oka plecak, który miałam zarzucony na prawe ramię. Zaczął gdzieś z nim biec.

-C..co! Hej, zostaw to! mam tam telefon.. -powiedziałam patrząc jak zanika mi z pola widzenia.

-Tsaa.. Zedd, klasowy komik. Robi ludziom głupie żarty i uważa, że to jest śmieszne. A co do telefonu, spokojnie nie ukradnie go. To standard dla nowych. Pewnie zaniósł twój plecak do męskiej szatni- powiedział spokojnie, jakby to było normalne.

-Super... już wiem dlaczego tak się gapił na lekcji, gdzie jest ta męska szatnia ? -odmrukałam z irytacją, ale wpadłam na pomysł.- O! przecież możesz tam wejść bez problemu, facet jesteś.

-Ajj, przepraszam ale ta szatnia jest na drugim końcu szkoły, a ja musze dziś być szybko w domu. Naprawdę już muszę lecieć, przepraszam. Szatnie pokazałem Ci wcześniej, więc dotrzesz- Powodzenia, powiedział odchodząc z szerokim uśmiechem. Super, powinnam mu podziękować z pomoc.

-No.. zajebiście -burknęłam pod nosem i zaczęłam powolnym krokiem iść w stronę szatni, tego mia teraz brakowało.

Po kilku minutach zauważyłam drzwi od szatni, była w nich małe okienko. W sumie zastanawiałam się do czego hahah, może do podglądania nagich mięśniaków. Dobra.. podeszłam do drzwi i zapukałam. Czekałam chwilę, lecz nikt się nie odezwał. Spojrzałam w okienko i zauważyłam gdzie niegdzie ubrania, ewidentnie męskie, oraz mój plecak na końcu szatni. Zaczęłam knuć plan niczym 007, jak go z tamtąd wydostać, aby nikt nie zauważył.

-Uwaga wchodzę! -krzyknęłam donośnie i ruszyłam w stronę plecaka, tak to był ten plan.

Rozejrzałam się i schyliłam po plecak, był lekko rozpięty, więc go zapięłam i założyłam na ramię, już ruszałam do wyjścia, gdy zamarłam. Ktoś otworzył drzwi od pryszniców, które były za mną. Usłyszałam chrząkanie. Uwaga, to był poradnik jak wpaść w tarapaty.

-Spokojnie, nie mam zamiaru się odwracać, byłam tylko po plecak, jakiś Zedd go tu przyniósł. Już wychodzę - zaczęłam mówić skrępowanym, miłym głosem.

-Ta, napewno, pewnie chciałaś sobie pooglądać gołych chłopców.. - usłyszałam sarkastyczny dość niski głos, który już znałam.

Nie, nie, nie- pomyślałam. Boże ale mi się trafiło. Ruszyłam szybko do wyjścia, gdy poczułam gorący uścisk dłoni na moim ramieniu. Po co on to robi? Nie może mnie poprostu wypuścić.

-Puść mnie, już wychodzę - powiedziałam stanowczo.

Chłopak prychnął i odwrócił mnie przodem do siebie. Spojrzałam mu w twarz, aby oderwać wzrok od jego nagiej klaty. Matko... ile on to ćwiczył. Naprawdę z wyglądu jest nie z tej ziemi, fu! co ja wygaduje w ogóle, popieprzyło mnie, aż mi się rzygać zachciało. Mimowolnie zaczerwieniłam się i speszyłam, a moje serce przyspieszyło. Nie miałam tam najmniejszej ochoty być a chłopak wywoływał we mnie zarazem jakby cheć patrzenia się na niego i odrazę.

Chłopak pchnął mnie na ścianę i przysunął się do mnie. Oparł palec na moim podbródku i uniósł twarz, która już opadła pełna zwątpienia i czerwona jak pomidor. Chciałam się wyrwać ale poskutkowało to tym, że zaczęłam się o niego ocierać a i tak nic nie wywalczyłam.

-Uspokój się mała, jesteśmy tu sami -powiedział uśmiechając się lekko, ale to nie był normalny uśmiech, bałam się tego, co zamierzał chłopak.

-Cholera, proszę, puść mnie. Nie jestem twoją własnością i nie jestem mała, zaraz zacznę krzyczeć serio.. -Powiedziałam z udawaną pewnością w głosie.

Chłopak cały czas oblepiał mnie wzrokiem, a mi zrobiło się tak bardzo gorąco, że nawet czułam, to, że on to czuje. Przygryzłam wargę ze zdenerwowania i lekko się uśmiechnęłam.

-Oprawca oparł się dłońmi o ścianę, która byłą za mną, zostawiając mi trochę przestrzeni i momentalnie opuściłam się na dół, uciekłam mu pod ręką i wystrzeliłam z tej cholernej szatni. Co on sobie myślał, wcześniej prawie mnie stłukł a teraz chciał się lizać.. albo nie chciał, sam nie wiem. Na same wyobrażenie tego zakręciło mi się w brzuchu. Zaczęłam biec, aby mieć pewnosć, że za mną nie pójdzie i w takim tempie wróciłam do domu w 10 minut. To chyba mój rekord, chociaż nie miałam zamiaru go osiągać.

Wchodząc do domu zobaczyłam obiad stojący na stole - odrazu zrobiło mi się ciepło na sercu, teraz tego pragnęłam, chciałam też zapomnieć o tym co się wydarzyło. Zostawiłam plecak w salonie i ruszyłam do kuchni w której była moja mama.

Przywitałam się z matką i zasiadłyśmy do obiadu z rozmowami w tle.

-Miłość zabija-Where stories live. Discover now