-Nowa osoba-nowe zmartwienie-

897 43 16
                                    

Matthew { Chamski brunet}:

Stałem na środku korytarza z moimi jakże prawdziwymi znajomymi w sumie przyjaźniłem się z nimi tylko dlatego, bo rzekomo pasowałem do ich grona. Z wyglądu może i tak.. a charakteru poprostu się starałem dopasować. Chodzi o to, że nie lubiłem gdy ktoś mną pomiatał i się mi sprzeciwiał- tyle. A, że przez to zyskałem wiele przywilejów, że dziewczyny z akadamika się same do mnie kleiły, no cóż, przecież nie będę na to narzekał. Wracając do korytarza, stała koło mnie Rose, ruda dziewczyna. O ile dziewczyną można nazwać kurwę, która oddaje się każdemu aby być sławna w akademiku. Chociaż, skoro pragnęła takiej sławy to osiągnęła już jej szczyt, powinni jej za to dać jakąś nagrodę. A, że się do mnie przykleiła, na to nic nie poradzę, nie przeszkadza mi to. Jak zwykle gadaliśmy swoją ekipą o bardzo ,,mądrych,, sprawach. Nagle..w sumie to nie jakaś nowość. Przy klasie przeciwnego rocznika usiadła dziewczyna, z początku w ogólnie nie wiedziałem jak wgląda bo zasłaniała się swoimi włosami, które były roztrzepane na każdą stronę, wyglądało to uroczo. Sama dziewczyna była ubrana tak w moim stylu, i ta czarna szeroka bluza z kapturem. Widząc jej nogi i drobną budowę miałam ochotę zerwać z niej tę bluzę i zobaczyć jej ciało. Nawet nie wiem dlaczego nowa zrobiła na mnie takie wrażenie, przecież tutaj conajmniej raz w tygodniu pojawiała się nowa osoba, to duży akademik. Chciałem zobaczyć jej twarz, którą cały czas zasłaniała swoimi włosami, lecz nie odwracała się w moją stronę. Pod klasę przyszła z Jace'm czyli klasowym kujonem, kiedyś się z nim przyjaźniłem, ale to było kiedyś. Sukinsyn serio przesadził a ja jestem nieopanowany w emocjach, więc nie ciekawie się to skończyło.

Do dziewczyny podeszła jakaś laska, widziałem, że gdy rozmawiały spojrzały się w moją stronę. Zapewne już opowiedziała jej moją charakterystykę szkolną, super odrazu zjebała moją postać, muszę jej podziękować. { chociaż sam sobie na to zapracowałem} Poprostu taki byłem i tyle.Nie zamierzałem tego zmieniać.

Po jakiś piętnastu minutach do dziewczyny szczerzył się Jace,widziałem to w jej oczach, to nie był szczery uśmiech. Nie dość, że go nienawidziłem naturalnie to teraz jego morda jeszcze bardziej mnie zdenerwowała. Wzięliśmy go z kolegami do naszej grupy i zaczęliśmy nim pomiatać, był on takim prawie typowym nastolatkiem, więc nie było go trudno utrzymać. Zdziwiłem się gdy nowa podbiła pode mnie i zaczęła coś tam gadać, w sumie nawet nie wiedziałem o co chodzi, ale zaczęła mnie wyzywać, a na to przy kolegach nie mogłem pozwolić. Przyparłem ją do ściany, aby lepiej zobaczyć jej twarz, teraz miałem okazję, próbowała się wyrwać, ale co ona mogła zdziałać. Nawet nie pamiętam co wtedy do niej powiedziałem, ale to napewno nie było miłe. Widziałem jak dziewczyna rumieni się a zarazem blednie na twarzy, bała się mnie, widziałem to. Nagle przygryzła wargę i spojrzała w moje oczy. 

Jej ciemno granatowe oczy, były takie inne od wszystkich, wyjątkowe, gdy na mnie spojrzała jakby weszły w moją duszę i żłobiły coś w niej. A do tego ta warga, naprawdę poczułem jakbym zrobił coś okropnego, ale miałem ochotę ją dobrze stłuc, aby czuła ból po mnie. Nie wiem dlaczego to lubiłem, ale już wtedy wiedziałem, że z dziewczyną raczej się nie polubimy.


----------


Było już po lekcjach, byłem pod prysznicem w szatni. Miałem indywidualny trening siatkówki, gdyż jestem przewodniczącym zespołu. Wychodząc spojrzałem i moje oczy ujrzały nietypowy widok. Ta.. nowa? co ona tu robi?  - pomyślałem. Ale moja dzika natura wzięła swoje i zrobiłem coś głupiego, nawet nie będę tego komentował. Nie możecie sobie wyobrazić jak się ucieszyłem gdy zobaczyłem jej książkę na ławce. Nawet nie wiedziałem skąd się tam wzięła, ale widziałem ją w czasie przerwy, gdy dziewczyna ją trzymała, miała charakterystyczną okładkę. Ubrałem się i otworzyłem ją odziwo w środku był jakiś numer na karteczce, musiał być jej skoro był w jej książce, nawet nie dopuściłem myśli, że mógł być kogo innego

Napisałem do niej gdy wracałem do domu, odpisała mi miło, chyba nie wiedziała z kim piszę. Czyli napewno zgodzi się aby się spotkać i żebym oddał jej tę książkę. Akurat była nad jeziorem, więc nie musiałem zaginać dodatkowo do jej domu, bo było mi po drodze. Gdy zobaczyłem ją odrazu wyciągnąłem książkę, miałem zamiar chociaż spróbować ją przeprosić. Nie chciałem zostać jakimś jej przyjacielem najlepszym, tylko poprostu jakoś tak wyzerować mój wizerunek u dziewczyny.

I co? Oczywiście odmówiła. Bardzo się zdenerwowałem, czczułem, że musiałem się szybko oddalić, ponieważ zrobiłbym coś głupiego, niczym w szatni. Po cholerę ona za mną biegła?, sumienie ruszyło- sory już za późno. Na chwilę się zatrzymałem ale emocje zaraz by wybuchły, popchnąłem ją lekko, usłyszałem tylko uderzenie jej o piasek. Nie miałem zamiaru jej przewracać, ale stało się. Może już się więcej do mnie nie zbliży bo wywołuje u mnie dwuznaczne uczucia, mam ochotę jednocześnie ją rozebrać jak i pokazać jej kto tu jest królem. 

Wróciłem się do domu i zamknąłem w pokoju- w sumie jak zwykle. Całą resztę dnia, a w sumie wieczoru myślałem o tym dlaczego ona wywołuje we mnie takie coś. Byłem na siebie mega wkurwiony, boże nawet nie mam u niej szans. A tym bardziej, że jestem mega chamem i tylko bym ją skrzywdził. W ogóle o czym ja myślałem, przecież ona nie jest mnie warta. Matko, poprostu nadal zostanę z nią na linii wróg- wróg.

-Miłość zabija-Where stories live. Discover now