-Koniec z emocjami-

847 44 4
                                    

Matthew:

Cały czas podczas przerw starałem się zobaczyć co robiła nowa. Generalnie  nie wiem dlaczego mnie to obchodziło, może dlatego, że wczoraj się za mną wróciła, nie wiem o co chodzi. Zauważyłem tylko, że gdy dziewczyna spostrzegła mnie już z daleka, jakoś starała się ,, ukryć,,. Nie miałem nawet zamiaru do niej podchodzić, no sory, potraktowała mnie jak dupka. { którym w sumie można mnie nazwać, ale nie zważam na to, bo tylko ja tak mogę siebie nazywać} Po szkole chciałem iść wypić kawę w mojej ulubionej kawiarni, ulubionej bo dają mi zniżki. Oczywiście gdy przechodziłem koło wejścia zobaczyłem przy stoliku mojego ulubionego.. kolegę z nową.. w sumie przydałoby się gdybym poznał jej imie... co?! po co mi ono w ogóle. Niech poprostu nie zawraca mi w głowie i tyle, może się nazywać jakkolwiek. Ale wracając, gdy zobaczyłem ich siedzących i śmiejących się coś w środku zaczęło napieprzać w moje serce, płuca, we wszystko. Dostałem takiej furii, naprawdę, ten widok był dla mnie conajmniej nie normalny i nie mogłem go znieść. Nie wszedłem więc do kawiarni, bo nie chciałem roznieść mojego lokalu. Ruszyłem dalej i postanowiłem odreagować w parku.

Siedziałem tam z godzinę, może trochę więcej, sam nie wiem. Straciłem rachubę czasu. Lecz nagle zaczął padać deszcz, więc wstałem z ławki i zacząłem się zbierać. Deszcz odrazu zaczął padać mocno, więc nawet nie chciałem biec, poprostu szedłem normalnym tempem po ścieżce. Nagle ktoś we mnie wbiegł, strasznie się zdziwiłem. Ogólnie widziałem, że ktoś biegnie, próbując się schować przed deszczem, ale wcześniej biegł po drugiej stronie ścieżki, a teraz wylądował na mnie. Spojrzałem w dół, ponieważ osoba była niższa i ujrzałem osobą, przez którą właśnie się tu znalazłem. Trochę mnie zatkało, chyba myślała, że jej nie poznam, albo wręcz przeciwnie, myślała, że jej coś zrobię. Nie ważne, aczkolwiek jak tylko spojrzała mi w twarz zaczęła biec dalej. Po tym spotkaniu szybko wróciłem do domu i poszedłem wcześnie spać, byłem taki wkurwiony, cały czas próbowałem się uspokoić. Ale nic nie wskazywało, aby miało się tak stać. Niech ta dziewczyna się wyniesie, bo psychicznie nie wytrzymam.

-------------

Obudziłem się w środku nocy, nawet nie wiem co mnie podkusiło, diabeł wrodzony- już wiem. Wziąłem do ręki mój telefon i otworzyłem wiadomości do dziewczyny. Myślałem co napisać bo poprostu na maksa wkurzała mnie relacja pomiędzy nami, patrzyła się na mnie inaczej niż na innych, widziałem to. Ale nie do końca wiedziałem o co chodzi, ja przy niej też nie byłem sobą, nigdy tak się nie czułem. Chciałem jakoś wyjaśnić moje wcześniejsze zachowania i tyle, wtedy to uczucie minie, co nie?

-Porozmawiajmy jutro po szkole w parku. - Wysłałem jednoznaczną wiadomość, niech tylko śmie odmówić to własnoręcznie ją tam wyniosę.

Gdy to napisałem puls mi przyspieszył a cały zbledłem, właśnie tego chciałem się pozbyć. Cholernie źle się czuję, gdy myślę jakim słabeuszem teraz jestem. Miałem jakąś chorą nadzieję, że dziewczyna odpisze mi o drugiej w nocy. Postanowiłem iść spać karcąc się w myślach za mój debilizm. Teraz odziwo spałem spokojnie.

Ashelynn:

Obudziłam się rano i wzięłam do ręki telefon, jak zawsze. Zobaczyłam wiadomosć, myślałam, że to moja przyjaciółka ze starych śmieci, która się do mnie długo nie odzywa- zdziwiłam się. Napisał do mnie Matthew, to imie nie kojarzy mi się z taką osobą jaką on jest. Raczej z kimś.. i na tym przerwałam głupie myślenie i dałam sobie w twarz mentalnego liścia. Po co on chce się spotkać? nie może znaleźć sobie innej ofiary.

-Chyba śnisz - odpisałam nie mając zamiaru nigdzie iść.

---------

Wstałam i powolnie wykonałam wszystkie dzienne czynności. Tym razem założyłam, coś co rzadko ubierałam. Wciągnęłam na szczupłe nogi boyfriendy z wysokim stanem a do tego ubrałam obcisłą, czarną bluzkę na długi rękaw, dobrze się tak czułam. Bluzka bardzo mnie opinała, przez co podkreślała mój wyćwiczony brzuch. Wyszłam do szkoły trochę wcześniej , jeszcze przed Josephem. Oczywiście droga zajęła mi 15 minut, jak zawsze.



Minęła ostatnia lekcja, już byłam ciekawa co chłopak zrobi, bo było jasne, że tak tego poprostu nie zostawi, to było pewne. Kierowałam się w kierunku wyjścia z uśmiechem na twarzy wspominając dzisiejsze miłe rozmowy z Lili i Jace'm. Naprawdę są świetni, mam plan zaprosić jutro Lily na nockę, może zrobimy coś fajnego i nie mam napewno na myśli siedzenia w domu- raczej. Byłam bardzo zamyślona ale jednocześnie czujna, czekając na to co zamierza chłopak.



Matthew:

Serio? Chyba śnisz! jaka z niej ignorantka. Naprawdę mnie nie szanuje.. Chciałbym jej teraz pokazać kto tu rządzi i że mogę mieć co chcę, nawet ją, uważa się za lepszą? Niech sobie nie myśli , że normalnie wróci do domu. Musi mnie uwolnić z tego cholernego uczucia, bo jak nie to ją utopie w tym posranym jeziorze i sam pozbędę się uczuć. Rano moich rodziców nie było w domu, w sumie jak zawsze bo byli małżeństwem biznesu, rzadko bywali w domu. A sam w tym domu czułem się jak w zamku, był taki wielki, nawet nie wiem po co był nam taki potrzebny. Skoro mieli takie widzimisie to naprawdę muszą być nienormalni. Wstałem z łóżka i ruszyłem do toalety. Ogarnąłem się i ubrałem czarne dresy oraz bluzę. Wyszedłem tak do akademika i po pół godziny byłem na miejscu. 

--------

Gdy zakończył się lekcje, wiedziałem w jakiej sali była dziewczyna, sprawdziłem jej plan. Szybko ruszyłem w stonę wjścia od strony jej korytarza, pewnie chciała szybko wyjsć. Oho.. mam ją. Zobaczyłem ją poruszającą się szybko w kierunku wyjścia. Wyglądała obłędnie w tej bluzce.. o niebo lepiej od tych wszystkich szkolnych.. eh! co ja pieprzę, była tak jak inne. Taka sama, tylko mi się coś pomieszało i właśnie idę to wyjasnić, tak. Dziewczyna wyszła poza drzwi a ja tuż za nią i...

-Miłość zabija-Where stories live. Discover now