- Powtórka z rozrywki-

619 33 3
                                    

Ashelynn:

Obudziłam się w objęciach Matta, ale nie chciałam mu dawać satysfakcji gdy się obudzi. Wysunęłam się mu z rąk i przeciągnęłam się stojąc na miękkim chodniczku przed ,, jego,, łóżkiem, które trochę tak jakby przejęłam. Zobaczyłam nagle liścik pod drzwiami, to było od nauczycieli. Powiadomili nas, że na 15 wszyscy mają być po lewej stronie obozu obok białego budynku,  w strojach kąpielowych, będą zawody w parach damsko -męskich. W sumie na początku gdy to przeczytałam bardzo się ucieszyłam w końcu kiedyś byłam w drużynie pływackiej i pływałam bardzo często, tak że byłam prawie pewna wygranej. Z drugiej strony nagle oprzytomniałam przypominając sobie moje blizny na ciele, musiałam wziąć strój jedno częściowy i zakryć uda, ale ja nic na to nie poradzę? ja? Przygotowałam się i kupiłam wcześniej przetestowany bardzo kryjący wodoodporny podkład. Oczywiście w odcieniu moich ud, kto by pomyślał. Szkoda, że nie mogłam zrobić tego na brzuchu, ale to tylko uwidoczni rany, z bliznami było inaczej. Szczerze mówiąc bardzo długo szukałam podkładu, który nie będzie uwydatniał tych blizn, ale udało się. 

Zajrzałam do torby, przypomniało mi się, że nie wzięłam jedno częściowego stroju, ale inny, nie był aż taki zły. Czarny związywany dół, oraz górna część z ramiączkami małą czarną falbanką, która zasłaniała prawie całe moje rany. Co prawda będę musiała uważać, ale dam radę. Ubrałam to a na to normalne ubrania, nie wiedziałam, że na tym terenie jest basen. Wykonałam wszystkie poranne czynności jak zawsze. Nie wiem o której poszliśmy spać, ale mogłam się domyślić, że późno bo była już trzynasta. Obudziłam Matta jednocześnie wychodząc z domku i informując go o ubraniu.

Umówiłam się z Lily, miałyśmy się spotkać na stołówce. Zjawiłam się tam i dosiadłam się do niej, już od momentu gdy tylko weszłam do pomieszczenia śledziła mnie wzrokiem z tym jej uśmiechem. Tylko czekałam na jej nowe przypuszczenia.

-I jak tam wczorajsza noc? -powiedziała cicho unosząc brwi.

-Nic ciekawego, spałam. A ty akurat weszłaś w złym momencie - uśmiechnęłam się.

Porozmawiałyśmy trochę o wszystkim, jak to przyjaciółki. Po czym w końcu postanowiłyśmy iść po śniadanie, chociaż trudno to było nazwać śniadaniem o tej porze. Zjadłyśmy a następnie poszłyśmy się spakować, dziś wieczorem wracaliśmy już do domów. Gdy weszłam do domku nie było w nim Matthewa, jego rzeczy były już spakowane, czyli pewnie poszedł coś zjeść, chociaż dziwne, że się z nim nie minęłam. Spakowałam dokładnie wszystkie rzeczy, nóż spakowałam na samym dnie. Nie chciałam aby ktoś go zobaczył. Spojrzałam na telefon, była 14:40. Postanowiłam iść po Lily i ruszyć z nią w kierunku tego budynku. Otworzyłam drzwi a centralnie przed nimi kazała mi się właśnie Lily.

-O ,miałam właśnie po ciebie iść, to co idziemy?

-Jasne, przecież po to tu przyszłam - uśmiechnęła się.

Na miejsce szłyśmy może z dziesięć minut, nie jestem pewna. Za to jestem pewna tego, że inni zjawili się wcześniej, gdyż stał już tam tłok. O 15 nauczyciele zaczęli przydzielać damsko- męskie pary. Niestety musiałam się rozdzielić z Lily, ale nie zamierzałam iść do Matta, miałam nadzieję, że sam do mnie podejdzie. Tymczasem nauczyciel się do mnie szybko zbliżył i przydzielił z jakimś Zac'kiem. No dobra, stwierdziłam, że to przeżyję. Nie było tak źle, nawet spoko się z nim rozmawiało, choć na trochę wiele sobie pozwalał, jak na obcego mi. Wprowadzili nas na basen, odziwo był ogromny. Każda para miała jeden tor z inną, co prawda tory nie były jakieś wielki, ale było ich dużo. Na widok wody miałam lekkie dreszcze, ale starałam się to przezwyciężyć, udało mi się oczywiście, od zawsze lubiłam pływać i nic tego nie zmieni. Okazało się, że nauczyciele mieli nam dobrać przeciwne dwójki i mieliśmy się ścigać, jakimi chcemy stylami. Miała ścigać się cała drużyna oraz każda osoba osobno z pojedynczymi przeciwnikami. Pasowało mi to, może poprawi mi to jeszcze bardziej humor. 

Co było jeszcze lepsze, do przeciwnej drużyny przydzielili nam Matta z jakąś nieznajomą, widziałem, że jej nie znał bo krępowała się przy nim, jak ja kiedyś i czasami nadal. Posłałam mu spojrzenie przeciwnika. O teraz mu pokarzę, dałam wystartować pierwszemu Zac'owi aby w razie co nadrobić jego straty, u przeciwników pierwsza płynęła ta dziewczyna.

Nauczyciel wydał gwizdek do startu, następna osoba startowała gdy druga część jej duetu przekaże jej przypinkę . Dopingowałam Zaca, gdyż przegrywał z tą dziewczyną. Dopłynął do mnie dość dużo później niż ona. Widziałam tylko minę Matta wskakującego do basenu z zawziętą miną. Nie wiedział jednak, że z łatwością go przegonie. Wskoczyłam do basenu i zaczęłam płynąć niemal profesjonalnie, jak kiedyś. Pod koniec pierwszej połowy go wyprzedziłam. Obróciłam się o ścianę pod wodą i ruszyłam spowrotem. Dopłynęłam do brzegu szybciej niż on. Zac bardzo mnie dopingował, co chwilę słyszałam swoje imię wykrzykiwane na tysiąc sposobów. Wychodząc z basenu nauczyciel przyznał nam zwycięstwo, Matt wyszedł i spojrzał się na mnie z trochę sztucznym uśmiechem, zapatrzyłam się na niego, gdy nagle Zac mnie zwycięsko przytulił i lekko uniósł. Aż tak się tym przejął? Matt spojrzał się za mnie ze złością, to nie moja wina przecież. A poza tym nie może mnie kontrolować, nie jestem z nim nawet związana. 

Oczywiście indywidualnie także wygrałam, to było logiczne. Gdy skończyły się ,, zawody ,, mieliśmy jeszcze pół godziny na popływanie sobie. Zac praktycznie do końca nie odstąpił mnie na kilka metrów, strasznie się do mnie kleił, nie podobało mi się to ale najprawdopodobniej już więcej nie będę z nim gadać, więc miałam wylane.


Matthew:

Jakim cudem ona tak pływa?Musiała to kiedyś ćwiczyć bo inaczej to niemożliwe. Pamiętam jak wskakiwałem do wody, byłem taki zadowolony i pewny, że wygramy. A tymczasem ona lewo się wysiliła i nadrobiła prawie pół basenu, ciekawe. Do tego jeszcze rozpraszała mnie swoim wyglądem, to na stówę nie była czysta runda, ale niech już będzie. Po czasie na basenie mieliśmy iść po torby i udać się w stronę autokaru. Nie szukałem Ashelynn wychodząc z basenu, wiedziałem, że spotkam ją w domku.

Wchodząc do domu mało nie wypieprzyłem drzwi. Wchodzę a tu Zac próbuje się dobierać do Ash, krew mnie zalała. Co jest nie tak?! drugi raz? Podszedłem do niego i przypieprzyłem mu w twarz, od razu wyszedł. Po drodze jakoś próbował się tłumaczyć, ale nie obchodziło mnie to co gadał. Wiedziałem, że to tak się skończy, to szkolny podrywacz.Miałem podejrzenia już wtedy gdy z nią się przytulał, miałem ciarki na te wspomnienie. 

-Mogłabyś trochę czasami uważać, bo nie będę żył wiecznie - burknąłem.

-Dałabym sobie radę - uśmiechnęła się i podeszła do mnie.

-Co myślisz, że teraz nagle stanę się miły? raczej nie, mam zły humor - gdy to zobaczyłem od razu odechciało mi się czegokolwiek, do tego byłem zmęczony.

Dziewczyna podeszła do mnie i mnie przytuliła. Zrobiła mi się ciepło na sercu. Chyba właśnie moje zmęczenie mija o ile dobrze czuję. Odsunęła się po chwili i chwyciła swoją torbę,

 -Dobra, jednak wybaczam wszystko- uśmiechnąłem się.

Ryszyliśmy razem do autokaru, po drodze dołączyła do nas Lily.

-Miłość zabija-Where stories live. Discover now