(A/n boję się)
Wywiad specjalny z Taehyungiem, część druga✨
Psycholog głośno westchnął, widząc jak Taehyung nieporadnie próbuje ukryć w kieszeni bluzy ręcznik papierowy, mimo iż chusteczki cały czas leżały na stole. W tym akurat przypominał swojego byłego męża.
– Czyli rozumiem, że teraz zacznie się jazda bez trzymanki, tak? – zażartował, siadając z powrotem na swoim krześle.
Q: Ja cię do niczego nie zmuszam, ale masz rację, ta część będzie trudniejsza do przebrnięcia.
Taehyung skinął głową i skrzyżował na piersi ramiona.
– Okej, tylko chyba nie będę mógł być z tobą całkowicie szczery w jednej z kwestii.
Q: Dlaczego?
– Bo... po prostu nie mogę.
Q: Wstydzisz się?
– Tu nie chodzi o mój wstyd – wypalił, by po chwili podrapać się po czole i pociągnąć nosem. – Nieważne, po prostu potem ominę ten wątek, choć będzie ciężko. Zaczynamy?
Q: Jak uważasz, Tae. Ale w porządku. Po prostu powiedz mi, kiedy wszystko zaczęło się między wami psuć?
– Ciężko jest wskazać konkretny dzień czy choćby ogólny moment, um. To było stopniowym procesem, tak jak moje uświadamianie sobie uczuć względem Jungkooka. W każdym razie, Jungkook skończył studia, staż i dostał pracę w jakiejś gazecie sportowej, ale niezbyt mu się to podobało. Ja natomiast wciąż pracowałem w tym samym miejscu i byłem bardzo zadowolony, i z warunków, i z wynagrodzenia, a dodatkowo miałem wolną rękę, jeśli chodziło o wybór tematów do artykułów. Dobra, ale to nie jest istotne. – Taehyung machnął ręką w powietrzu i zgarnął ze stolika butelkę wody, której nawet nie otworzył. Po prostu potrzebował czegoś, czym mógłby zająć dłonie. – Pewnego dnia jeden z naszych lepszych felietonistów zginął w wypadku samochodowym. To był potężny cios dla firmy, bo pan Choi każdego roku wygrywał konkursy literackie i ogólnie rzecz biorąc był taką chlubą naszego wydawnictwa, ale poza tym był wspaniałym człowiekiem i swoją osobą wnosił do firmy taką pozytywną energię, motywował, by pisać i pisać coraz lepiej. Teraz tego bardzo żałuję, ale tak jakby... wykorzystałem jego śmierć, by wkręcić Jungkooka do naszego zespołu. Wydawnictwo ogłosiło nabór i byłbym okropnym mężem, gdybym nie polecił szefowi Jungkooka. To nie tak, że dostał tę robotę po znajomości, bo zależało nam na prestiżu i główny redaktor nie zatrudniłby byle kogo. Jungkook musiał starać się o tę pracę równie mocno, co inni chętni dziennikarze. Ale ja w niego wierzyłem i po tygodniach nieprzespanych nocy, kiedy tylko tworzył coraz to lepsze artykuły i felietony, okazał się najlepszym i dostał tę pracę – odpowiedział z uśmiechem, pozwalając sobie na wzruszenie.
CZYTASZ
i hate u express ﻬ taekook
FanfictionJungkook i Taehyung są od kilku miesięcy rozwiedzeni. I kiedy wszystko zaczyna się powoli układać, los splata ich drogi ponownie w popularnym programie rozrywkowym. mocny fluff i trochę angstu; raczej komedia, ale mimo przewijającego się raka, to o...