sekretny wywiad #4 (41)

25.1K 2.8K 5K
                                    

(A/n boję się)

Wywiad specjalny z Taehyungiem, część druga✨

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wywiad specjalny z Taehyungiem, część druga

Psycholog głośno westchnął, widząc jak Taehyung nieporadnie próbuje ukryć w kieszeni bluzy ręcznik papierowy, mimo iż chusteczki cały czas leżały na stole. W tym akurat przypominał swojego byłego męża.

– Czyli rozumiem, że teraz zacznie się jazda bez trzymanki, tak? – zażartował, siadając z powrotem na swoim krześle.

Q: Ja cię do niczego nie zmuszam, ale masz rację, ta część będzie trudniejsza do przebrnięcia.

Taehyung skinął głową i skrzyżował na piersi ramiona.

– Okej, tylko chyba nie będę mógł być z tobą całkowicie szczery w jednej z kwestii.

Q: Dlaczego?

– Bo... po prostu nie mogę.

Q: Wstydzisz się?

– Tu nie chodzi o mój wstyd – wypalił, by po chwili podrapać się po czole i pociągnąć nosem. – Nieważne, po prostu potem ominę ten wątek, choć będzie ciężko. Zaczynamy?

Q: Jak uważasz, Tae. Ale w porządku. Po prostu powiedz mi, kiedy wszystko zaczęło się między wami psuć?

– Ciężko jest wskazać konkretny dzień czy choćby ogólny moment, um. To było stopniowym procesem, tak jak moje uświadamianie sobie uczuć względem Jungkooka. W każdym razie, Jungkook skończył studia, staż i dostał pracę w jakiejś gazecie sportowej, ale niezbyt mu się to podobało. Ja natomiast wciąż pracowałem w tym samym miejscu i byłem bardzo zadowolony, i z warunków, i z wynagrodzenia, a dodatkowo miałem wolną rękę, jeśli chodziło o wybór tematów do artykułów. Dobra, ale to nie jest istotne. – Taehyung machnął ręką w powietrzu i zgarnął ze stolika butelkę wody, której nawet nie otworzył. Po prostu potrzebował czegoś, czym mógłby zająć dłonie. – Pewnego dnia jeden z naszych lepszych felietonistów zginął w wypadku samochodowym. To był potężny cios dla firmy, bo pan Choi każdego roku wygrywał konkursy literackie i ogólnie rzecz biorąc był taką chlubą naszego wydawnictwa, ale poza tym był wspaniałym człowiekiem i swoją osobą wnosił do firmy taką pozytywną energię, motywował, by pisać i pisać coraz lepiej. Teraz tego bardzo żałuję, ale tak jakby... wykorzystałem jego śmierć, by wkręcić Jungkooka do naszego zespołu. Wydawnictwo ogłosiło nabór i byłbym okropnym mężem, gdybym nie polecił szefowi Jungkooka. To nie tak, że dostał tę robotę po znajomości, bo zależało nam na prestiżu i główny redaktor nie zatrudniłby byle kogo. Jungkook musiał starać się o tę pracę równie mocno, co inni chętni dziennikarze. Ale ja w niego wierzyłem i po tygodniach nieprzespanych nocy, kiedy tylko tworzył coraz to lepsze artykuły i felietony, okazał się najlepszym i dostał tę pracę – odpowiedział z uśmiechem, pozwalając sobie na wzruszenie.

i hate u express ﻬ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz