Imperialny Żołnierz .

148 15 21
                                    

Motocyklista przemierzał opustoszałe już o tej porze ulice swojej dzielnicy.
Po chwili zatrzymał się pod jedną z kamienic, odstawił swój jednoślad na miejsce i skierował swe kroki do mieszkania na piętrze.

Obi - Wan nigdy nie uważał się za jakiegoś wielkiego podrywacza, ale krótka pogawędka z sąsiadką mogła uchodzić za próbę flirtu.
Odprowadził kobietę wzrokiem i poczekał chwilkę, aby upewnić się, że na pewno odeszła. Zastanawiał się nad tym co mu powiedziała. Przecież nigdy wcześniej nie zostawił nic włączonego przed wyjściem. Radio grające za drzwiami było podejrzaną sprawą, biorąc pod uwagę to co dzieje się ostatnio w jego otoczeniu.

Po cichu wślizgnął się oknem. Zasisnął mocnej palce na pasku przymocowanym do swojej tarczy i ostrożnie zaczął się zakradać przez swoje ciemne i puste mieszkanie.
Na razie nie było widać potencjalnego intruza. Może to radio to faktycznie tylko pomyłka?

Rozsiadł się wygodnie na fotelu i słuchając radia oczekiwał na przybycie gospodarza. Kenobi ostrożnie wychylił się zza ściany i poczuł ulgę. Tylko częściowo. Mace Windu jakoś wyszedł cało z zamachu na swoją osobę, ale wtargnął też nieproszony do jego mieszkania.

Wymówka Windu na temat tego, że znalazł się w mieszkaniu Obi - Wana z powodu, żony była marna, ale była tylko przykrywką. Gdy widocznie niezadowolony z tego Kenobi zapalił światło, Mace zgasił je, gestem nakazał Kenobiemu milczenie i dla wyjaśnienia napisał na swoim telefonie słowa wyjaśnienia, których nie mógł przechwycić podsłuch.
Tak, więc tłumaczenie relacji z żoną z dopiskami na telefonie zamieniło się w dwuznaczną rozmowę, której sens znali tylko rozmawiający.

Rozmowa zaczeła się rozwijać, Kenobi zaczynał rozumieć o co w niej chodzi. Mace ociężale wstał z fotela i nagle zza ściany za jego plecami nadleciały kule. Trafiły w niego, dźwięki strzałów dochodziły jakby z sąsiedniego mieszkania.
Kenobi zareagował od razu. Przeciągnął rannego do kuchni. Na monent tylko spojrzał przez okno z nadzieją na ujrzenie napastnika.

Gdy upewnił się, że szef J.E.D.I leży poza zasięgiem strzału, chciał ruszyć w pościg, lecz Mace chwycił go za rękę.
Przy drzwiach wejściowych nastąpił łomot, jakby ktoś chciał je wywarzyć.
Kenobi chwycił sa swą tarczę i przygotował się.

Przez wywarzone drzwi, z uniesioną bronią weszła sąsiadka, z którą jeszcze przed chwilą rozmawiał. Jak na pielęgniarkę całkiem nieźle wywarza drzwi i trzyma broń.
- Kapitanie Kenobi? - zapytała niepewnie.
Mężczyzna wychylił się zza ściany.
Kobieta wyjśniła, mu że jest agentką J.E.D.I i ma za zadanie go chronić.

Zaskoczona kobieta pochyliła się na swoim martwym przełożonym i sprawdziła jego funkcje życiowe.
Wyniągneł krótkofalówkę zawiadomiła służby J.E.D.I o zamachu na Windu.
- Schwytałaś napastnika? - zapytał mężczyzna po drugiej stronie.
Kobieta spojrzała na Kenobiego.
- Powiedz, że ja to zrobię. - chwycił mocno za tarczę i rozpędzony wyskoczył przez okno.

Wpadł do budynku stojącego na przeciwko. Słyszał jak zamachowiec biegnie po dachu. Biegł, skakał i taranował drzwi w pomieszczeniach byle go dorwać. Przez chwilkę widział go przez szklany dach. Pomieszczenia biurowe po tym pościgu będą wymagały sprzątnięcia. Kenobi dobiegł do korytarza, którego okno wychodziło na dach. Tam też biegł i ten, którego ścigał. Po raz trzeci wyskoczył przez okno. Zamachowiec był dokładnie przed nim. Nie miał szans go dogonić, więc rzucił swoją tarczą z namalowanym na niej symbolem J.E.D.I.

Był już przy krawędzi dachu. Wystarczy skoczyć i pozbędzie się natręta który go ściga. Coś kazało mu się odwrócić. Zrobił to w idealnym monencie. Tarcza Kapitana Ameryki tkwiła w jego sztucznej ręce. Złapał ją w idealnym monencie, tak aby nią nie oberwać, ale i by wyglądać przy tym niesamowicie. Trzymał ją w wyprostowanej ręce. Złotymi oczami przypatrywał się właścicielowi tarczy, który stał nie dowierzaniem.

Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy  ❤Where stories live. Discover now