💕Przyjemność w cierpieniu (Ladrien/Adrienette)

441 17 7
                                    

-Kocie! Kocie, gdzie jesteś?!- krzyczała Biedronka biegnąc po dachach domów Paryża ze zmartwionym wyrazem twarzy.


Pewnie zapytacie: Czemu?

No cóż... Czarnego Kota nikt nie widział od dobrego tygodnia. A do tego czasu miały miejsce 3 ataki zakumanizowanych złoczyńców! Biedronka starała się z nim skontaktować przez swoje yo-yo miliardy razy, lecz za każdym albo nie było sygnału- co znaczyło, że nie jest przemieniony-, albo ignorował połączenie.
Tym jednakże razem połączenie superbohaterki, podczas kolejnej próby skontaktowania się z partnerem, zostało odebrane. Można w tym czasie było usłyszeć tylko głębokie westchnięcie dochodzące ze strony Kota, po czym rozłączył się on zostawiając granatowłosą bohaterkę ze zmartwionym wyrazem twarzy.
Natychmiastowo ruszyła biegiem po dachach paryskich domów, w nadziei, że uda się jej znaleźć swojego partnera. Bardzo zmartwiła ją jego reakcja na odebrany telefon.
Przez jakiś czas nie potrafiąc go znaleźć po raz kolejny spróbowała nawiązać z nim połączenie, jednak tym razem...

-Cholera jasna! Nie jest przemieniony! Kocie, ty pierdolcu pieprzony! Jak cię znajdę to...!- urwała na widok blond czupryny znajdującej się pod mostem
Pont des Arts- Ugh... Kocie...- warknęła pod nosem i skierowała swoje kroki w stronę blondyna.

Zeskoczyła z dachu na chodnik, a potem na kładkę znajdująca się nad samą rzeką, po której często spacerują pary. Pobiegła szybko w stronę mostu pod którym siedział skulony chłopak.

-Kocie! Kocie!- krzyczała dobiegając już do blondyna.
Ten jednakże podniósł głowę, a jej oczom ukazał się widok jakiego nigdy nie chciała doświadczyć. Dopiero w tej chwili zorientowała się, że to tak naprawdę nie Czarny Kot, tylko...
-Adrien?! Co ty tutaj robisz, do jasnej cholery?! Jest już po 23:00!- wykrzyknęła pod wpływem złości na widok jej
do-niedawna-crush'a.
Podbiegła do niego trochę bliżej i finalnie zatrzymała się jakieś 2 metry od chłopaka. Dopiero wtedy zauważyła w jakim jest stanie. Ubrania miał całe podarte i brudne. Włosy miał w zupełnym nieładzie. Jego usta były całe popękane, a jego oczy pozbawione były jakichkolwiek emocji. Na jego policzkach widać było zaschnięte strużki łez.
W tej chwili przypomniała sobie o tym, że Adrien także zaginął jakiś czas temu, tylko że więcej ludzi zainteresowało się jego nieobecnością, niż w przypadku Kota.

Jednakże po zobaczeniu go bardziej niż sam jego wygląd Biedronkę zdziwił fakt, że z przedramion blondyna ciekła krew, która wydobywała się z cięć zrobionych kawałkiem nieopodal rozbitej szklanej butelki, który trzymał w trzęsącej się dłoni.
Dziewczyna natychmiastowo zrobiła krok w jego stronę wytrącając mu szkło z uścisku dłoni, a ten tylko spojrzał zmieszany na jej twarz jakby próbując sobie przypomnieć kim ona jest.
Gdy go już "olśniło", jego oczy się mocno rozszerzyły, a buzia delikatnie otwarła. Nic nie mówiąc wstał i próbował uciec przed dziewczyną. Ta jednak złapała go w swoje yo-yo i postawiła w miejscu, w ktorym znajdował się wcześniej. Ten tylko próbował schować twarz w swoim ramieniu, robiąc przy tym wszystko, by tylko nie spojrzeć bohaterce w oczy, podczas gdy ta w dalszym ciągu trzymała go owiniętego swoim yo-yo.
-Adrien... Adrien, popatrz na mnie!- starała się do niego dotrzeć- Adrien!- rozkazała stanowczo, na co ten zerknął na nią przez chwilę, po czym wlepił swój wzrok w ziemię i przestał się rzucać w uścisku broni nastolatki.
Granatowłosa postanowiła zaryzykować i podeszła parę kroków do blondyna. Gdy ten to zauważył drgnął nienaturalnie, lecz nic poza tym. Zbliżyła się zatem na jeszcze mniejszą odległość i zaczęła luzować uścisk broni wokół nastolatka. Gdy była już wystarczająco blisko chwyciła twarz chłopaka w swoje dłonie i obróciła jego głowę tak, by ten mógł jej spojrzeć w oczy.
-Adrien? Czy chcesz, żebym ci jakoś pomogła?
-T-tak- załkał, po czym oplótł Biedronkę swoimi silnymi ramionami i przycisnął ją mocno do siebie, a swoją twarz schował w zgięciu jej szyji.
Nie minęła chwila, a dziewczyna oddała gest oplatając ręce wokół talii chłopaka. Na szyji mogła poczuć gorzkie łzy, które kropla za kroplą spływały po jej skórze, a następnie- kostiumie. Plecy blondyna unosiły się nieregularnie pod wpływem płaczu, który z każdą chwilą bardziej słabnął.
-Słabo mi...- wyznał chłopak odsuwając się delikatnie od bohaterki.
Chwilę później stracił panowanie nad ciałem i począł tracić przytomność. Biedronka zdążyła go złapać, nim ten upadł na ziemię.
Musiała coś zrobić. W końcu nie mogła go zostawić samego w takim stanie... Wykrawiającego się...
"Cholera!"- pomyślała.
Postanowiła wziąć go do siebie do domu. Jej rodzice byli za miastem na pare dni, a on potrzebował opieki. Zresztą wolała nie zaprowadzać go do jego domu. Wiedziała, że jeśli Adrien znalazł się w takiej sytuacji to najwyraźniej miał powód, żeby uciec z domu.
Chwyciła go i wrzuciła go sobie na plecy, oplatając jego bezwładne ręce wokół swojego karku. Za pomocą swojego yo-yo w parę minut dostała się na swój balkon. Stopą otworzyła klapę znajdującą się w podłodze i weszła do środka, zeskakując prosto na łóżko. Zeszła na dolne piętro swojego pokoju i położyła blondyna delikatnie na niewielkiej różowej wersalce znajdującej się na środku pokoju.
Nastolatek w dalszym ciągu był nieprzytomny, a z jego przedramion delikatnie ciurkała krew, gdyż już jej większość zaschnęła . Biedronka przemieniła się w swoją codzienną postać, a zaraz obok niej pojawiło się czerwone kwami.
-Tikki! Leć po apteczkę! Szybko!
Podczas, gdy stworzonko odleciało w poszukiwaniu apteczki, dziewczyna chwyciła dłonie blondyna i ułożyła jego ręce w taki sposób, by mogła szybciej jej zaopatrzyć, gdy już otrzyma odpowiednią do tego pomoc.
Parę sekund później do pokoju wleciała Tikki ze średniej wielkości torbą napełnioną po brzegi różnymi opatrunkami, specyfikami, urządzeniami i narzędziami.
-Trzymaj!- odparło stworzonko wręczając nastolatce torbę.
-Dzięki!- odparła dziewczyna uśmiechając się smutno do kwami, by chwilę później móc znowu spojrzeć na nieprzytomnego modela.
Marinette, jak tylko najlepiej mogła, oczyściła rany starając się nie obudzić chłopaka. Następnie owinęła jego przedramiona bandażami, zadowolona z efektu jej pracy. Gdy skończyła podziwiać swe dzieło zbliżyła się do twarzy blondyna, by móc mu się lepiej przyjrzeć. Odgarnęła z jego twarzy pare potarganych kosmyków, które blokowały widok na jego oczy, które w dalszym ciągu były zamknięte. Pomimo, iż nie był on w tamtej chwili w najlepszym stanie, zdaniem Marinette cały czas wyglądał pięknie.
Położyła swoją dłoń na jego policzku sprawdzając czy nie ma gorączki. Na całe szczęście stwierdziła, że nie.
Przejechała opuszkami palców wzdłuż twarzy chłopaka, zatrzymując się na jego ustach. Były całe popękane i suche. Na ten widok coś wzdrygnęło w Mari. Wiedziała jak strasznym bólem są takie usta. Nie można uchylić warg nawet odrobinę, żeby nie zaczęło piec.
Podbiegła szybko do swojego biurka i z jednej z szuflad wyjęła wazelinę. Następnie uklęknęła z powrotem koło wersalki, na której leżał model, i nałożyła na swój palec trochę wazeliny. Podniosła palec w stronę jego ust, lecz zatrzymała się na chwilę. Nie była w 100% pewna czy to był dobry pomysł. "A co jak się obudzi?! Nie obudzi się! Ale co jeśli?!"- myślała. Jednakże żal się jej go zrobiło, a nie chciała żeby cierpiał jeszcze bardziej. A jego samopoczucie może poprawić nawet taki mały gest jakim jest nawilżenie ust, więc czemu by nie?
Zaraz po tym przysunęła palec do ust blondyna. Delikatnie przejechała palcem po jego wargach, starając się jak najlepiej rozprowadzić substancję.
Pomimo, iż jego usta były w takim stanie w jakim były, to Marinette miała wrażenie, że są zadziwiająco miękkie. Zaczęła się zastanawiać jak to by było gdyby miała okazję go kiedyś pocałować. Czy ten pocałunek byłby tak idealny jak Adrien?
Jej rozmyślania przerwał ruch ze strony blondyna, na który odskoczyła jak poparzona lądując przy tym na twardej podłodze.
Chłopak mruknął cicho i otworzył oczy.
-Ughhh moja głowa- zajęczał łapiąc się za głowę.
Nastolatka nie miała pojęcia co robić, gdyż Adrien przy Sekwanie spotkał Biedronkę, a nie Marinette, a teraz znajdował się w sypialni tej drugiej. Spanikowana wturlała się prędko pod wersalkę starając się, żeby blondyn jej nie zauważył. Będąc już tam zaczęła się rozglądać po pokoju w celu znalezienia swojego kwami. Małą czerwoną istotkę zauważyła pod biurkiem.
Wpatrywała się ona w dziewczynę z drobnym przestrachem w oczach. Marinette pokazała jej, by szybko do niej przyleciała, co ta zaraz zrobiła. Podczas, gdy z wersalki można było usłyszeć kolejny pomruk bólu, granatowłosa przemieniła się strącając rzucać jak najmniej różowego światła, co było nie do końca możliwe.
-C-co gdzie ja jestem?- dało się usłyszeć zaniepokojony głos Adriena, na co Biedronka wyturlała się spod wersalki i podniosła się na kolana, tak by chłopak mógł ją zobaczyć, przyprawiając go tym samym o zawał.
-Hej... Przepraszam, że cię przestraszyłam...- odparła smutno się uśmiechając, po tym jak chłopak się uspokoił.
-Moja głowa- jęknął łapiąc się za głowę- Co ja tu w ogóle robię? Czekaj... Czy to...? Czy to pokój Marinette?! Biedronko, co to ma znaczyć?!
-No cóż... Hehe... Widzisz... No bo ten... Ja przyjaźnię się z M-Marinette i no... Pozwoliła mi wykorzystać jej dom na chwilę, bo nie ma tu nikogo przez parę dni...?- odparła sama zdziwiona swoim kłamstwem.
-Noo okej?
Przez chwilę panowała niezręczna cisza, przez którą Adrien przypomniał sobie, że próbował się dzisiaj zabić póki nie przeszkodziła mu w tym Biedronka.
-Dziękuję...- odparł cicho spoglądając na swoje owinięte bandażami przedramiona.
-Za co?- spytała zaskoczona słowami blondyna bohaterka, po czym usiadła na skraju łóżka z twarzą zwróconą ku nastolatkowi.
-Gdyby nie ty już dawno nie byłoby mnie na tym świecie... Dziękuję...- odpowiedział, po czym owinął ramiona wokół Biedronki i mocno ją do siebie przytulił.
Z początku nie wiedziała co się dzieje, jednakże po chwili oddała gest ciesząc się chwilą.
-Ale czekaj!- olśniło blondyna, po czym nagle odsunął od siebie granatowłosą- Jestem cały brudny i pewnie śmierdzę! Nie powinienem był cię przytulać! Przepraszam!- opuścił ze skruchą głowę.
Biedronka tylko uśmiechnęła się przyjaźnie i zaproponowała:
-Jeśli chcesz możesz pójść się umyć.
-Naprawdę? A nie będzie to przeszkadzać Marinette?
-Jestem pewna, że nie miałaby nic przeciwko- powiedziała, po czym uśmiechnęła się szczerze do blondyna.
-Marinette... Ach... Ta dziewczyna ma złote serce...- odrzekł wzdychając, co przyprawiło bohaterkę o rumieniec.
-No to chodźmy!- odparła po chwili i wyciągnęła rękę w stronę chłopaka, by pomóc mu wstać.
Ten chwycił jej rękę i podciągnął się delikatnie, ale głównie starał się wstać o własnych siłach. Gdy się mu już to udało, stanął na równych nogach, lecz zatrząsł się delikatnie.
-Wszystko w porządku?
-Tak, tylko... Czuję się jeszcze trochę słabo...
-Jak chcesz to mogę pójść z tobą... No wiesz na wszelki wypadek... Gdyby się coś stało...
-Naprawdę? Zrobiłabyś to dla mnie?
-Jasne. Nie ma problemu...
-Jesteś wspaniała!
Następnie poszli do łazienki. Biedronka wręczyła mu czysty ręcznik, który, ku zdziwieniu blondyna, wiedziała gdzie się znajdował. Całe szczęście posiadała prysznic z nieprzeźroczystą kotarą, co mogło zapewnić blondynowi jako taki komfort.
Dziewczyna odwróciła się i nakazała blondynowi się rozebrać oraz zdjąć bandaże, zapewniając, że dodatkowo miała zamknięte oczy. Po chwili mogła usłyszeć wejście pod prysznic oraz strumień wody, co oznaczało, że ten zaczął się myć.
Odwróciła się i spojrzała na kupkę brudnych ubrań na podłodze. Zrobiło się jej żal blondyna, więc chwyciła je i postanowiła je uprać w umywalce. Nie było to dość łatwym zadaniem, gdyż w wielu miejscach można było znaleźć dobrze już zaschnięta krew. "Ile ten chłopak musi mieć ran..."- pomyślała próbując sprać krew z koszulki nastolatka.
Za każdym razem, gdy tylko usłyszała jakiś huk wydobywający się spod prysznica, pytała się blondyna czy wszystko jest w porządku. Jednakże zawsze się okazywało, że było to coś co mu wypadło z rąk. Głównie było to mydło.
Gdy bohaterka skończyła już prać ubrania modela, włożyła je wszystkie do suszarki. Usiadła na taborecie, który z niewyjaśnionych dla niej przyczyn znajdował się w łazience i zaczęła się trochę niecierpliwić.
-Adrien, wszystko w porządku?- spytała zaniepokojona.
-Tak, tylko mam mały problem!
-Jaki? Co się stało?
-Pomogłabyś mi umyć plecy?
Zamurowało ją. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Chciała mu pomóc, lecz przerażała ją odrobinę myśl o tym, żeby dotykać swojego mokrego i w dodatku wpółnagiego ex-crush'a.
-O-okej...- odparła sama się dziwiąc swojej odpowiedzi- Tylko owiń się ręcznikiem i chodź tutaj.
Po tym jak przewiązał sobie ręcznik w pasie, wyszedł z pod prysznica i spojrzał z zakłopotaniem z Biedronkę, która na jego widok zaczęła się nienaturalnie rumienić. Odchrząknęła, chwyciła taboret i położyła go na środku łazienki, a następnie nakazała blondynowi na nim usiąść. Ten, pomimo, iż zdziwiony, grzecznie wykonał polecenie. Biedronka chwyciła najdelikatniejszą gąbkę jaką posiadała, namydliła ją i podeszła w stronę pleców chłopaka.
Było widać wyraźną zmianę odkąd miał ostatnią sesję zdjęciową w stroju kąpielowym, a było to stosunkowo niedawno. Był stanowczo chudszy, niż wtedy na zdjęciach w magazynie, ale mięśnie nadal były mocno zarysowane i widoczne. Na widok jego pleców momentalnie krew zebrała się w policzkach dziewczyny.
Dopiero po chwili zorientowała się, że jego plecy całe są w przeróżnych zadrapaniach, ranach i bliznach, na co gula stanęła jej w gardle. Jednakże przełamała się w końcu i zbliżyła gąbkę w stronę jego karku, gdzie zaczęła go myć delikatnymi ruchami, starając się nie rozdrapać żadnej jego rany.
Gdy doszła do połowy jego pleców ten nagle się odezwał:
-Biedronko?
-Hmm?
-Miałabyś coś przeciwko, gdybym się ciebie o coś poprosił?
-Nie, a o co chodzi?
-Czy mogłabyś się przemienić...?
-A-ale...
-Obiecuję, że nie będę patrzył. Chcę tylko poczuć ciepło twojej skóry. Proszę...- odparł ze skruchą w głosie, której dziewczyna nie była w stanie się oprzeć.
-No... Dobrze...- westchnęła- Tikki... Odkropkuj...
Z kolczyków wyleciało małe czerwone kwami, które zaraz zniknęło za drzwiami łazienki, by nie przeszkadzać Marinette i Adrienowi.
Dziewczyna kontynuowała mycie pleców chłopaka, tym razem opierając swoją dłoń na nagiej skórze modela. Twarz blondyna natychmiastowo objął rumieniec pod wpływem dotyku dziewczyny, który zdawał się parzyć jego skórę.
Gdy Marinette skończyła myć jego plecy, przepłukała je ciepłą wodą, a następnie zaczęła suszyć je innym ręcznikiem.
Nagle poczuła jak Adrien łapie ją za nadgarstek. Przyciągnął jej dłoń do swoich ust i złożył na nich delikatny pocałunek. Dziewczyna natychmiastowo zrobiła się cała czerwona. Chłopak nie puszczał jej dłoni, a nawet wręcz przeciwnie, splótł ich palce ze sobą powodując, że Marinette nie była w stanie wyrwać swojej ręki z jego uścisku.
Kiedy próbowała kontynuować suszenie jego pleców ręcznikiem wolną ręką, ten chwycił ją także za nią powodując, że z jej uścisku wypadł ręcznik. I w tym przypadku splótł ze sobą ich palce. Owinął ręce granatowłosej wokół swojego torsu, przyciągając ją do siebie tak blisko, że stykali się ze sobą swoimi ciałami- jej klatka piersiowa z jego plecami. Na ten gest twarz Marinette zrobiła się jeszcze bardziej czerwona. "Co on do jasnej cholery wyrabia?!"- myślała.
-Masz bardzo przyjemne dłonie...-odparł po chwili.
-Dzięki... -odpowiedziała niezręcznie.
-Będę miał zamknięte oczy. Spokojnie.
-Adrien, co ty...?!- urwała zaraz po tym jak blondyn jednym zwinnym ruchem wciągnął dziewczynę na swoje kolana.
Tak jak wcześniej mówił- miał zamknięte oczy. Oplótł ramiona wokół małej postaci siedzącej na nim i przyciągnął ją blisko siebie. Schował swoją twarz we włosach bohaterki, tym samym orientując się, że są one rozpuszczone.
Zaciągnął się głęboko zapachem granatowłosej, mrucząc cicho przy okazji.
-Ślicznie pachniesz...- odparł bez większego namysłu powodując pojawienie się jeszcze większego rumieńca na twarzy nastolatki.
-Umm... Adrien... Wszystko w porządku?- spytała delikatnie zmartwiona zachowaniem blondyna dziewczyna.
-Tak, tylko... Czy moglibyśmy zostać tak chwilkę?
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko wtuliła się w tors chłopaka. Pomimo, iż taka bliskość nastolatka, zdaniem Marinette, była dla niej niekomfortowa z powodu doniedawnego jej uczucia do jego osoby, to jednak postanowiła pozostać w takiej pozycji, gdyż wiedziała, że model potrzebuje w tej chwili dużej ilości wsparcia- zwłaszcza psychicznego.

Róża Miraculów (One-Shots)Where stories live. Discover now