Rozdział 1

5 0 1
                                    

***

Nie udało mu się. Cóż za straszne marnotrawstwo, takie piękne ciało zostało pozbawione ognia życia. Twarz była bez emocji i już nic nie miało tego zmienić. Kobiece ciało leżało białe, sine, martwe. Zwłoki wylądowały w płytkim dole, aby zostać zasypane i zapomniane. Na tym grobie nikt nie zapali nigdy świeczki.

- Spoczywaj w pokoju – powiedział zginając palce na łopacie. Lewą ręką rzucił czerwoną róże wprost na klatkę piersiową kobiety. – Żegnaj. – Szybkimi ruchami zasypał ciało i wygładził powierzchnię grobu. Nie mógł się powstrzymać od głupiego uczucia smutku. Następnym razem dobrze wybierze.

***

Spacerowali ulicami podziwiając jak bardzo są w stanie przemarznąć na wskutek wiatru. Co jakiś czas liście chłostały ich bezlitośnie po twarzach. Jednak pogoda nie miała znaczenia dopóki byli razem. Czuli się naprawdę zjednoczeni, a więzy przyjaźni zaplatały się w nierozerwalny supeł, który przeciąć mogła jedynie śmierć. Kiedy przechodzili słychać było szum wiatru, który wytwarzany był w zetknięciu z ich białymi jak śnieg piórami. Byli anielskimi posłańcami prawa. Osobami, których zadaniem było wyłapywanie tych, którzy w swej głupocie postanawiali owo prawo złamać. Reguły ustanawiane były przez aniołów, którzy dumnie zakładali że tylko oni mają prawo nakazywać i zakazywać, oraz za oczywiste uważali, że mogą oczekiwać od wszystkich innych istot posłuszeństwa. W wypadku złamania sztywnych przepisów wysyłano skrzydlatych łowców, którzy mieli zakończyć takie incydenty. Żadna z pozostałych ras nie miała wystarczającej mocy, czy liczebności aby postawić się anielskim ustaleniom. Tak oto brutalnie narzucone prawo stało się obowiązujące i wszelkie próby kwestionowania go kończyły się niekorzystnie dla kwestionującego. Każdy wróg systemu jak się wkrótce okazywało miał poważne powody aby go obalić. Okazywał się on bowiem groźnym przestępcą, którego należało jak najszybciej wyeliminować dla bezpieczeństwa publicznego. W ten oto sposób prawo zostawało nienaruszone i było egzekwowane od setek lat. Nic więc dziwnego, iż młodzi skrzydlaci łowcy czuli się naturalnie lepsi od wszystkich innych istot. Normalnym również było to, że nie widzieli niczego złego w tym, że patrolowali ulice w poszukiwaniu wszelkich zachowań niezgodnych z ich prawem. Uważali za jedyną moralną rzecz wykonywać sumiennie swoją pracę.

Wychodzili w miasto w poszukiwaniu kogoś kto ośmieliłby się łamać prawo tuż pod oczami skrzydlatych łowców. Armand chciał się dziś wykazać, jednak jak na złość nikt nie chciał robić niczego co byłoby zakazane. Noc była wietrzna i nieprzyjemna. Wiatr smagał ich po twarzach jakby nie podobała mu się ich obecność, i właśnie w noce takie jak ta zaglądali do barów, aby sprawdzić czy oby na pewno wszyscy zachowują się tak jak powinni, oraz uciec od pogody, która głośno wyrażała swoje kaprysy. Jak można było się spodziewać, w sobotnią noc, bar był zatłoczony. Usiedli sobie na uboczu przy zwykłym drewnianym stole, na którym naprawdę było nieskazitelnie czysto. Pomimo odosobnienia wcale nie byli niezauważeni, zwracali na siebie uwagę przez to kim byli. Podeszła do nich rusałka z śmiałym dekoltem wykrojonym w bluzeczce, która kończyła się jeszcze przed pępkiem, oraz w obcisłych spodenkach, których funkcją było najwyraźniej przysłonięcie bielizny, gdyż zaczynały się dopiero nisko na biodrach i kończyły w takim miejscu aby można było podziwiać jej pośladki . Była opalona, śliczna i naprawdę szczupła.

- Podać coś? - Jej uśmiech zdradzał, że musiała być szelmowskim stworzeniem, pomimo tak nędznego zawodu i że potrafi sobie radzić w życiu. To było ciekawe spostrzeżenie. Przez myśl przeszedł Armandowi pomysł, że chętnie przyjąłby pocieszenie z jej rąk, czy tam nie tylko rąk. Nil poprosił o cztery koktajle o smaku nieba, na co śliczna dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej ustami w kolorze czereśni. Pojęcia nie miał zielonego co ostatnio z nim wyprawiały dziewczyny, jednak faktem pozostawało, że co chwile oglądał się za jakąś kiecką, czy króciutkimi szortami, dodała jakaś złośliwa istotka w jego głowie. Przyniosła niebieskie napoje w wielkich kielichach, mrugnęła do Nila i sobie poszła.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 21, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

NeutralniWhere stories live. Discover now