epilog

32.6K 2.7K 6K
                                    

grudzień – niecałe 1,5 roku później...

          Taehyung poczuł na swoim karku ciepły oddech, a chwilę potem znajome ręce owinęły się wokół jego ramion. Mimowolnie więc odłożył tubkę solonych Pringlesów gdzieś koło poduszek i uśmiechnął się rozczulony, gdy Jungkook wgramolił się za nim na łóżko i przywarł torsem do jego pleców.

– Zostaw już te książki i weź ze mną kąpiel, hm? Jesteś taki zmarznięty, trzeba cię jakoś rozgrzać – wymruczał tuż nad jego uchem, czując jak opuszki palców męża suną delikatnie po jego przedramionach.

– Gukkie, wiesz, że do jutra mamy dać znać wydawcy, czy wszystko się zgadza – miauknął, łapiąc w dłonie jedną książkę, zakopaną wśród przewodników po Hawajach. – I nadal nie ustaliliśmy planu wycieczki, a za tydzień mamy lot.

Mężczyzna uśmiechnął się lekko i przejął od Taehyunga dość gruby i ładnie prezentujący się egzemplarz. Przejechał palcami po okładce, na której znajdowało się wykonane przez starszego zdjęcie Copacabany, przepięknej plaży w Rio de Janeiro. Otworzył książkę i wyszczerzył zęby, a drobne łzy szczęścia pojawiły się w kącikach jego oczu, gdy odwinął niewielką, przymocowaną do wewnętrznej strony okładki zakładkę tuż na początku.

– Nadal nie wierzę, że wydajemy książkę – westchnął wzruszony, leniwie przerzucając następne strony, nawet jeśli zawartość oraz szatę graficzną znał na pamięć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– Nadal nie wierzę, że wydajemy książkę – westchnął wzruszony, leniwie przerzucając następne strony, nawet jeśli zawartość oraz szatę graficzną znał na pamięć.

W końcu razem z mężem tworzyli to małe dzieło miesiącami, dbając o to, by każdy, nawet najmniejszy detal był dopieszczony, a każda zawarta w ich książce informacja rzetelna. To nie był zwyczajny przewodnik po Brazylii, przecież nie siedzieli tam wystarczająco długo, ani nie byli ekspertami w tej dziedzinie. Ich książka była raczej powieścią o pięknej podróży i pięknej miłości, która w trakcie tego wyjazdu rozkwitła cudowniej, niż kiedykolwiek wcześniej. Była zbiorem ich przygód, wspaniałych zdjęć, śmiesznych historii, rozmów z poznanymi w trakcie podróży osobami. Była kawałkiem ich duszy, gdzie nie obowiązywała ich żadna ścisła forma, gdzie sami wybierali tematykę i grafikę, nierzadko umieszczając do rozdziałów nieco głupawe, albo nawet i rozmazane zdjęcia. Taehyung uświniony puddingiem z owoców tropikalnych i wydętymi ustami, Jungkook prężący mięśnie w Amazonce, a na stronie dalej Jungkook ze spanikowaną miną i trzema wielkimi pijawkami na jego łydkach. To tylko część z ich obszernej kolekcji uchwyconych aparatem wspomnień.

– A ja nadal nie wierzę, że to przeżyłem. I że pozwalam ci od kilku miesięcy ciągać mnie po świecie – odpowiedział żartobliwie Taehyung, podszczypując uda przyklejonego do niego męża.

– Mhm, już nie udawaj! Podoba ci się takie życie, podobają ci się podróże i kochasz je bardziej, niż pastę z awokado i pisanie tych dennych artykułów o segregacji śmieci. Mam ci przypomnieć, kto wpadł na pomysł, żeby święta spędzić na Hawajach? – zapytał z uśmiechem młodszy, zaczepnie trącając nosem jego policzek. Taehyung zachichotał uroczo i ostatecznie wymamrotał pod nosem niewyraźne"niech ci będzie".

i hate u express ﻬ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz