covered/uncovered: the first date

544 68 49
                                    

Świat Taehyunga zawalił się w jednej chwili.

Początkowo nie wiedział, jak się zachować, to spadło na niego tak nagle. Dlatego niczym kołek stał pośrodku łazienki, w jednej ręce trzymając wyłączoną suszarkę do włosów, w drugiej telefon komórkowy, na którego ekranie jeszcze przez chwilę widniał napis zakończonego połączenia od mamy, zanim zgasł. Mogło minąć trzydzieści sekund lub trzydzieści minut, gdy ocknął się z tego marazmu. Odbicie w lustrze podpowiadało mu jednak, że raczej zmieścił się w pierwszym kwadransie – włosy wciąż były wilgotne, zostawione w nieładzie.

Pociąg był jego pierwszą trzeźwą myślą. Musiał sprawdzić najwcześniejszy kurs do domu, nawet jeśli miałby jechać bez wykupionego miejsca siedzącego. Mógł stać całe dwie godziny drogi, w tamtej chwili było to najmniej istotne na świecie. Kiedy okazało się, że jedyny i zarazem ostatni transport miał za niecałą godzinę, szybko dosuszył włosy i pognał do sypialni się spakować.

Wtedy na łóżku zobaczył ułożone w kostkę, starannie dobrane na okazję, ubrania. W jego głowie pojawiło się imię dziewczyny. Jieun. Zaraz potem pomyślał o swoim przyjacielu i czym prędzej wybrał numer telefonu Jimina; ten jednak nie odbierał nawet przy piątej próbie. Smutek, który pojawił się wcześniej w jego sercu, pogłębił się dwukrotnie. To nie tak miało być, ten dzień miał wyglądać zupełnie inaczej. Zupełnie.

Zaklął siarczyście, bliski łez. Ale nie mógł się jeszcze rozkleić. Nie teraz, kiedy oprócz presji czasu, miał do rozwiązania dodatkowy problem przed wyjazdem. Zacisnął szczękę, podszedł do dwudrzwiowej szafy, z jej szczytu zrzucił na podłogę walizkę i zaczął wrzucać do środka przypadkowe ciuchy. W międzyczasie w spisie kontaktów odszukał numer jedynej osoby, którą mógł jeszcze prosić w tej sytuacji o pomoc.

Połączenie zostało odebrane dopiero po szóstym sygnale.

– Chanyeol! – krzyknął roztrzęsiony do słuchawki, przerywając pakowanie. – Stary, posłuchaj mnie uważnie, mam do ciebie mega ogromną prośbę. Musisz... Nie, czekaj, gdzie teraz jesteś?

W aparacie słuchowym telefonu usłyszał stukot i jęk kolegi.

– Kurwa – powiedział głos. – Cholerne... W domu jestem, pacanie. Odsypiam wczorajszą imprezę. Albo raczej odsypiałem, teraz mnie obudziłeś i przywaliłem stopą z nogę łóżka. Jak wymyśliłeś coś durnego, to cię zabiję, rozumiesz?

Taehyung odetchnął z ulgą. Czyli wciąż była szansa, że przynajmniej częściowo wszystko się ułoży.

– Musisz iść za mnie w pewne miejsce – powiedział na wydechu i znów zaczął wrzucać do torby pojedyncze ubrania. Wtedy usłyszał śmiech po drugiej stronie. – To nie żart, więc nie rżyj, tylko słuchaj uważnie. – Zwilżył usta językiem i dalej mówił. – Jimin umówił mnie dzisiaj na randkę w ciemno ze swoją kumpelą, wiesz którą. Znaczy, to ona idzie w ciemno, bo ja już ją widziałem z milion razy na zdjęciach i znam z opowieści krasnala. Stary, to dziewczyna moich marzeń, przysięgam, urocza, zabawna, niebanalna, miesiącami błagałem Jimina, żeby nas sobie przedstawił i w końcu to zrobił.

– Ale? – przerwał mu Chanyeol, wciąż zaspanym głosem.

– Nie ma żadnego ale! Ona jest idealna, rozumiesz? – Kim obruszył się, nie rozumiejąc, dlaczego kumpel zadawał mu tak durne pytania, w takim momencie.

– Miałem na myśli to, dlaczego nie możesz tam się zjawić sam, idioto, tylko dzwonisz po mnie. – Dotarł go zirytowany głos.

Przez chwilę milczał, jedynie sapiąc ciężko z wysiłku do słuchawki przy zamykaniu walizki. Przygniótł klapę kolanem, żeby maksymalnie zmniejszyć odległość ząbków zamka błyskawicznego od siebie, i zapiął torbę.

[bts] sure thing ✗Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz