XXIX - end

4.1K 352 347
                                    

Ojciec Taehyunga ładował jego wcale niemałą walizkę do samochodu, podczas gdy jego syn właśnie wchodził na podwórko, ciągnąc za sobą jakiegoś innego chłopca, który wyglądał na wielce przerażonego.

– Kook, na miłość boską – szepnął Tae w stronę niemal sparaliżowanego licealisty, z trudem stawiającego każdy kolejny krok. – Mój tata jest w porządku. Sam wiesz, ile dla mnie zrobił, a już abstrahując od tego wszystkiego, obiecałeś mi, że odprowadzisz mnie na pociąg.

– No tak, obiecałem i zamierzam się wywiązać z tej obietnicy, ale to nie oznacza, że spotkanie z przyszłym teściem nie wprawi mnie w zakłopotanie – wyszeptał w odpowiedzi, delikatnie rumieniąc się na policzkach, na co starszy wywrócił oczami.

– Hej, tato – zaczął szatyn, a jego ojciec w tym samym momencie zamknął bagażnik. – Koniecznie musisz poznać mojego przyjaciela. Tato, to jest Jungkook – przedstawił zgrabnie swojego chłopaka, trzęsącego się niczym galareta.

– Miło mi – wydusił brunet, ściskając silną rękę pana Kima.

Mężczyzna obdarzył go ciepłym uśmiechem, po czym wskazał na samochód. Chłopcy wymienili się krótkimi spojrzeniami, a następnie wpakowali się na tylne siedzenia. Dworzec kolejowy znajdował się jakieś dwadzieścia minut drogi od domu Taehyunga. Jungkook nadal nie mógł uwierzyć, że następna godzina będzie ich ostatnią na najbliższy czas. Bał się rozłąki i bał się drugiej klasy liceum, która będzie pozbawiona tego małego kujonka oraz Jimina, jednych z najważniejszych osób w jego życiu. Bał się odległości, jaka będzie ich dzielić. Na ten moment nie wyobrażał sobie funkcjonowania z ograniczeniami, które będą na nich czekać.

Nagle poczuł, jak szatyn delikatnie przejechał swoimi zgrabnymi palcami po jego udzie, posyłając mu przy tym pokrzepiający uśmiech. Jeon odwzajemnił go słabo, a Taehyung widząc jego dobrą minę do złej gry szybciutko chwycił za telefon.

Wibracje. Jungkook również wyciągnął swoją komórkę.

Hej, co jest? Co to ma być za mina? Uśmiechnij się, klucho jedna!

Młodszy wywrócił oczami, mimowolnie prychając z rozbawienia pod nosem.

To moja mina, kiedy mówisz mi o Karolku i z jednej strony nie znoszę tego stworzenia, z drugiej strony nie chcę skończyć jako jego obiad
PS. Sam jesteś klucha

Jungkook zerknął szybko na Taehyunga, jednak ten nie przejmując się jego spojrzeniem, odpisywał na jego wiadomość.

Kolejne wibracje.

Uśmiechaj się albo chuj ci w dupsko

Brunet znów spojrzał na starszego i posłał mu nonszalancki uśmieszek.

Zmuś mnie, cwaniaku

Rzuciwszy wyzwanie, rozwalił się wygodnie na siedzeniu, nawet nie przejmując się tym, że pan Kim dyskretnie zerknął na niego w lusterku. Nie mógł się doczekać, co ten chytrus wykombinuje, byleby tylko go rozśmieszyć. W końcu po raz kolejny poczuł silne wibracje swojej komórki.

Przychodzi garbata baba do lekarza a lekarz do niej na chuj się skradasz

Jednak ten żart, zamiast wywołać uśmiech na twarzy młodszego, sprawił, iż ten z całej siły pacnął się dłonią w czoło.

°

Dworzec kolejowy okazał się niebywale pełny, co jednak nie było większym zaskoczeniem, bowiem ilekroć pojawiał się piątek, a wraz z nim jeden z wygodniejszych kursów do Seoulu czy nad morze, ludzie kusili się o spędzenie weekendu w innym miejscu niż to, do którego byli przyzwyczajeni. Tym razem jednak dworzec był przede wszystkim wypełniony przyszłymi studentami i bliskimi im osobami, które miały pełną świadomość, że minie trochę czasu, zanim znów spotkają wyjeżdżającą daleko młodzież. Pomieszczenie było skąpane w różnokolorowych walizkach i pomniejszych bagażach podręcznych, a wśród tego wszystkiego stała jedna para chłopców, która tylko patrzyła w swoje oczy i uśmiechała się nieśmiało, lecz w tym wszystkim ukazywali sobie wzajemnie przeszywający smutek.

U'll Be Mine | VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz