25. Life is short as the falling of snow

8.4K 1.1K 1.6K
                                    

'cause the love that you lost wasn't worth what it cost and in time you'll be glad it's gone

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

'cause the love that you lost
wasn't worth what it cost
and in time you'll be glad it's gone

Jungkook leżał, kuląc się na środku własnego łóżka i pozwalając gorącym łzom skapywać na poduszkę. Czuł się tak cholernie żałosny. Jeszcze kilka godzin temu gratulował sobie w myślach, że od ponad tygodnia ani razu się nie rozpłakał, a potem co? Dwukrotnie dał się ponieść emocjom w ciągu tego samego wieczora i sam już nie wiedział, którego z tych wybuchów żałował bardziej. Pierwszego, rozegranego na oczach kilkudziesięciu tysięcy ludzi, czy może jednak drugiego, będącego ekskluzywnym, poniżającym przedstawieniem dla kogoś, przed kim starał się ukrywać swoją słabą stronę?

Pociągnął nosem, zerkając na wiszący w pokoju zegar, po czym westchnął i przymknął zapuchnięte powieki. Dlaczego ten popierdolony dzień trwał tak cholernie długo? Chciał zasnąć, by choć na chwilę uwolnić się od widoku błyszczących od łez oczu Taehyunga, ale jak na złość, sen wcale nie zamierzał nadejść. Pozostało mu więc tylko zastanawianie się nad tym, co wydarzyło się w przeciągu kilku ostatnich godzin i bezowocne analizowanie dziwnego zachowania niebieskowłosego, który nie powinien płakać, nie powinien się smucić i nie powinien wyglądać na zranionego. A jednak podczas ich dziwacznej rozmowy było zupełnie na odwrót i maknae chyba nic już z tego wszystkiego nie rozumiał.

Minuty mijały, pogrążając jego umysł w tym męczącym stanie półświadomości, przez co dźwięk naciskanej klamki w pierwszej chwili wydał mu się zupełnie nierealny. Przecież Taehyung nigdy nie przyszedłby do niego w środku nocy, a już na pewno nie wtedy, kiedy ich układ został definitywnie zakończony. Leżał więc dalej, czując na twarzy chłodne powietrze, które wpadało przez uchylone okno i dopiero kiedy materac delikatnie ugiął się pod ciężarem drugiej osoby, a czyjeś silne ramiona uniosły jego zmęczone ciało do góry, w końcu otrząsnął się z zamroczenia.

Nie musiał nawet patrzeć na twarz niespodziewanego przybysza, by domyślić się, kto postanowił go odwiedzić. W momencie, w którym został brutalnie wtulony w ciepłą klatkę piersiową i uczepił się jej niemal jak koła ratunkowego, poczuł w nozdrzach znajomy zapach perfum, od zawsze kojarzący mu się z bezpieczeństwem i po prostu wiedział.

– Przyniosłem piwo i chipsy. – Spokojny głos Hoseoka przeciął powietrze, gdy Jungkook automatycznie wdrapał się na jego odziane w dresy kolana. – A teraz płacz tak długo, aż skończą ci się łzy.

I maknae nawet nie miał siły się odsunąć, by po raz kolejny skłamać, że przecież wszystko jest w porządku. Czuł na plecach pocieszające głaskanie oraz ledwo słyszalne nucenie, wydobywające się z ust przyjaciela i to było takie oczyszczające, móc choć na chwilę przestać udawać. Chwycił więc za materiał koszulki Hoseoka, po czym tak po prostu zaczął beczeć. Nie cicho szlochać, nie pochlipywać, nie popłakiwać, a wyć, dusząc zbyt głośne dźwięki w zgięciu szyi tej jedynej osoby, która zdawała się rozumieć.

Grammys ♪ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz