Rozdział★4.1

58 7 16
                                    

     Recall rozglądnęła się po pustym pomieszczeniu, który został oddany ich użytkowi. Ich, znaczy oczywiście wszystkim anomalnym podmiotom z ilorazem inteligencji trochę większym niż ameby.

     Blondynka, może nie była szczególnie zła na fundacje za odprawianie jeszcze większych cyrków niż dotychczas, jednak też była podekscytowana faktem poznania nowych osób, albo bynajmniej humanoidalnych bytów zdolnych do rozmowy na temat religijny i duchowy.

     Ewentualnie po prostu zdolnych do rozmowy.

     Jej wzrok zatrzymywał się na szarych ścianach, białym suficie i białych płytkach podłogowych. Wszystko wyglądało naprawdę świeżo. Stworzyli im też prowizoryczne okno, które było zagłębieniem w ścianie usłanym poduszkami i kocami w różnych kolorach i wzorkach, trochę głębiej i wyżej były też rośliny – w dodatku prawdziwe, jak się zdążyła już przekonać. Aktualnie siedziała na czarnym krześle, jednym z dziesięciu przy okrągłym również czarnym stole, meble raczej nie były drewniane, jednak materiał z którego zostały wykonane bardzo je przypominał. Pod stopami miała puszysty dywan w szaro-bure i białe pasy. W dodatku posiadali komodę z książkami, w którym składzie również znajdowała się biblia. W okół pokoju też były porozrzucane poduszki, w tym dziesięć puf  i dziewczyna naliczyła również trzy kontakty.

     Przecież dostali telefony. Uwaga, dotykowe. Jeszcze większa Uwaga, Iphony.

     Odblokowała więc ekran, spojrzała na chat, który już żył i miał się stosunkowo aż za dobrze. Epilepsja od wyświetlających się w kółko wiadomości mile widziana.

     Z tego co już Boski Posłaniec zauważył, Podmiotów w placówce nie było aż tak dużo, jakby się tego można było spodziewać.

     Nie licząc wszystkich podmiotów, którzy nawet się nie ocierają o humanoidy lub istoty w jakiś sposób rozumne, lub wykazujące jakieś zrozumienie.

     W skromne łapki telefony już dostali; Aria, Samael, Samuel (nie mylić jednego z drugim), Natasha, Mroźny wrzask i Pan Zapuszkowany

     W skrócie, przeważały kobiety.

     Recall jakoś szczegółnie nie angażowała się w rozmowę przez internetową rzeczywistość. Jednak jakie tam się rytuały odprawiały, to aż warto spojrzeć.

     Dowiedziała się tyle, że w placówce jest wielki Leafeon którego można traktować jako uzdrowiciela. Dziewczyna, która umie ludzi zabijać zwykłą kartą i obie Czarnobylskie kreatury wszczeły kłótnie, że chyba ją coś mocno uderzyło w głowę, skoro myśli, że raczej nie jest to SCP, ponieważ nie wykazywała jakiś strasznych anomalnych właściwości. Po prostu jest zawodowym mordercą.

     Anomalne właściwości to ona miała, aż zbyt dziwaczne.

     Mechaniczny zgrzyt dał Blondynce informacje o kolejnej osobie która weszła do pomieszczenia, tym razem był to brunet z zabandażowanym jednym okiem, a drugim odsłoniętym. Tylko, że zamiast oczu, odpowiadały mu pewnego rodzaju dziury nieznanego jej pochodzenia.

     — Och, Dzień dobry. — Zaczęła Recall z uśmiechem na twarzy. Najważniejsze jest pierwsze dobre wrażenie.

     — Heja. — On również zmierzył wzrokiem pomieszczenie, na jego twarz powoli wpłynął uśmiech. — Wygląda to lepiej niż nasze cele.

     — Przechowywalnie. — Poprawiła.

     — Jeden pies. — Mruknął na tyle cicho, by go nie usłyszała. Dosiadł się do stołu. — Nazywają mnie Samael, albo SCP - 1193, jak wolisz.

Rozdział W Fundacji //SCPWhere stories live. Discover now