30

106 11 0
                                    

Pov Bella

Wciąż nie mogę w to uwierzyć. McGonagall wczoraj wszystko mi wytłumaczyła. Uwięziona przez własny umysł. 
Dziś jest niedziela. Jutro wracamy do domów. Dzisiaj idę odwiedzić Cassidy przed wyjazdem, razem z Harrym i Draco. Fred i George nie mogą z nami iść, ponieważ mają do odrobienia szlaban u Filcha. Tak. W ostatni dzień szkoły. No nic, trzeba się zbierać. Ubrałam moją ukochaną sukienkę na grubych ramiączkach w mnóstwo małych niebieskich i białych kwiatków. Włosy spięłam w wysokiego koka i wyruszyłam na poszukiwania chłopaków.
Nie musiałam wcale długo szukać. Znalazłam ich przed wejściem do Skrzydła Szpitalnego, swobodnie rozmawiających.
-To co tam panienki? Wchodzimy?-zapytałam żartobliwie, zarzucając im ramiona na szyje.
-Bardzo zabawne Bella-Draco przewrócił oczami.
-Nie możemy. Przed chwilą wszedł tam Snape i kazał nam czekać dopóki nie wyjdzie- poinformował mnie Harry, poprawiając sobie spadające okulary.
-To posłuchajmy co takiego Snape musi tam załatwić.
Uchyliłam odrobinę drzwi i zaczęłam podsłuchiwać:
-Co z nią?
-Jak wcześniej. Nic nie je, nie mówi. Od czasu do czasu napije się wody. A spać chodzi tylko jeśli podstępem podam jej eliksir słodkiego snu, choć nie działa on na nią tak mocno jak powinien. Zdaje się, że jest na niego w jakimś stopniu uodporniona.
-Miałaś jakieś plany na wakacje Poppy?
-Och. Miałam wyjechać do rodziny, ale w takiej sytuacji...
-Jedź. Ja się nią zajmę.
-Słucham? Nie zostawię jej bez opieki medycznej. W dodatku nie ma mowy, że pozwolę ci buszować po moim gabinecie bez nadzoru.
-Nie martw się. Nie będzie tutaj.
-Proszę? Chcesz w takim stanie ją gdzieś stąd przenieść?
-Spokojnie Poppy. Zabiorę ją do siebie. Tam nic jej nie grozi i będę miał ją cały czas na oku.
-Och no dobrze Severusie. Nawet gdybym się nie zgodziła, przeniósł byś ją tam podstępem.
-Cieszę się, że się zgodziłaś. Pójdę po jej rzeczy.
-Oczywiście. Wpuść przy okazji tę trójkę co stoi pod drzwiami.
Po usłyszeniu tych słów wszyscy jak jeden mąż odsunęliśmy się od drzwi. Nagle usłyszałam za sobą cichy huk. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam Draco leżącego na Harrym, który miał wypieki na twarzy. Zanim chłopcy zdążyli ogarnąć co się dzieje, drzwi się otworzyły i stanął w nich nikt inny jak Postrach Hogwartu, który widząc zaistniałą sytuację nie odezwał się ani słowem, obrzucając nas jedynie podejrzliwym spojrzeniem. Kiedy odszedł, chłopcy zdążyli się już pozbierać z ziemi. Razem przeszliśmy przez otwarte drzwi i ruszyliśmy do łóżka zajmowanego przez Cassidy. Wyglądała jakby w ogóle nie zmieniła pozycji. Wciąż siedziała w ten sam sposób. Po przywitaniu się z nią, zapytaliśmy jak się czuje. Odpowiedziała nam tylko cisza. Przez jakiś czas jeszcze próbowaliśmy coś z niej wyciągnąć, jednak ta ani razu się nie odezwała. Dając sobie spokój zaczęliśmy po prostu opowiadać co działo się u nas. 
Po kilku godzinach dołączyli do nas bliźniacy, również opowiadając co się u nich działo.
Po kolejnej godzinie do Skrzydła Szpitalnego przyszedł Snape oznajmiając, że mamy sobie iść i najlepiej już teraz się pożegnać, ponieważ Cassidy nie będzie już przesiadywać w szkole. Zgodnie z jego poleceniami, pożegnaliśmy się z moją siostrą i wyszliśmy z sali.
Mam nadzieję, że dojdzie do siebie.






~~~~~~~~~~~
Z dedykacją dla Choróbki

Ślady ŚmierciożercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz