[2] steven grant rogers

1.4K 152 158
                                    

cavetown - this is home

"His hair's a mess and he doesn't know who he is yet
But little do we know the stars welcome him with open arms"

"His hair's a mess and he doesn't know who he is yetBut little do we know the stars welcome him with open arms"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

Wszystko, czego Steve się nauczył o dzieciach, było odwrotnością Anthony'ego.

Gdyby nie był pewien, że poprzedniego wieczoru przyprowadził do swojego domu małe dziecko, dając mu ciepłego mleka oraz kanapkę, której malec nawet nie tknął, nie wiedziałby o jego istnieniu. Anthony niepytany, nie mówił nic. Jedynie czasem Steve miał wrażenie, że chłopiec szeptał coś do siebie pod nosem, ale równie dobrze mógł być to szum liści za oknem. Ranem zastał go w tym samym miejscu, co zostawił - na kanapie opatulonego miękkimi poduszkami i kocem, acz zwykły kraciasty materiał przegrał nierówną walkę z tym z kosmicznym motywem. Anthony już nie spał, lecz nie robił również niczego innego, siedząc z podkulonymi nogami, jakby zejście na podłogę oznaczałoby utratę stóp. 

Sarnie oczęta wpatrywały się bez przerwy w mężczyznę, lśniąc bezgranicznym zaufaniem, naraz głęboko skrywając strach. 

Dopiero, gdy zaproponował mu, aby udał się na poranną toaletę, zeskoczył z sofy, jakby tylko na to czekał. Dalej Steve musiał już improwizować. Umyli razem zęby, szorując je palcem, ponieważ Anthony nie miał własnej szczoteczki. Dokładnie powtarzał każdy ruch mężczyzny, i aby spojrzeć na siebie w lustrze, stał na odwróconym do góry nogami koszyku wiklinowym, w którym Rogers znosił brudne ubrania do pralni.

– Hej, brzdącu. – Uśmiechnął się do niego, wyprowadzając go z łazienki. – Masz ochotę na śniadanie?

Nie sądził, aby skłonienie głodnego od dwóch dni dziecka będzie wyzwaniem, jednak Anthony długo wzbraniał się przed naleśnikami ze słodkim syropem. Siedzieli na ziemi przy stoliku kawowym, a herbata jedynie stygła w czerwonym kubku. Na początku pomyślał, że może miał problem z samodzielnym pokrojeniem porcji. Nie znał się zbytnio na dzieciach, aby wiedzieć o ich motoryce i sprawności manualnej, dlatego pomógł mu. Aczkolwiek nawet to nie przekonało go. Zamiast tym chłopiec zainteresował się bardziej plikiem kartek wraz z kredkami przyniesionymi chwilę wcześniej. Była to jedyna rzecz według Rogersa, która mogłaby zapewnić rozrywkę kilkulatkowi w jego domu. 

– Porysujesz potem – Steve w kółko musiał domagać się uwagi z jego strony, trzymając na widelcu kawałek usmażonego ciasta. 

Być może pozwalał mu na za wiele i powinien zwrócić surowo uwagę, jednakże nie był w stanie odezwać do niego nieprzyjemnie, więc starał się, aby nic nie brzmiało jak reprymenda albo nakaz. Na dziecku nie robiło to wrażenia. Nie unosiło na niego wzroku, zapisując u góry kartki liczbę "21", następnie rysując podziałkę o dokładnie takiej skali, odpowiadającej centymetrom. Prowizoryczną linijkę przysunął do brzegu stolika. 

call me softly | steve rogersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz