• nine: someone has tried very hard •

652 79 62
                                    

• ‧ ✈ ‧ •


Kim Taehyung wziął sobie szczerze do serca słowa Jeona Jungkooka.

Chciał, by mu się udało. Chciał, by naprawdę wyszło cacy, dlatego przez pół cholernej nocy zastanawiał się, co takiego mógłby przygotować do jedzenia, by każdemu choć trochę smakowało. Najpierw przejrzał kilka książek kucharskich, które spoczywały na półce w korytarzu, ale szybko się zniechęcił przez to, jak nieprawdopodobne wydawały mu się te dania przy jego umiejętnościach. Potem szperał już tylko w bezkresnym Internecie w poszukiwaniu przepisu na coś szybkiego, prostego i wyglądającego na pyszne. Nim się zorientował, jego oczy śledziły już tekst zapisany po angielsku, na zagranicznych stronach.

— Eh? — Skrzywił się lekko, kiedy jego wzrok przykuło coś interesującego.

Ciekawe, pomyślał. Słodkie, lekkie — w sam raz!

— Tato?

Mężczyzna oderwał się od biurka z niemęskim krzykiem, kiedy syn wyrwał go z drzemki. Pojawił się w progu jego biura po czwartej nad ranem, roztrzepany i ledwo przytomny.

— Synu, co ty... Czemu ty nie śpisz?

— Racuchy — mruknął, patrząc w ekran komórki. — Jadłeś kiedyś racuchy?

Shiwoo zamrugał dwukrotnie i przetarł oczy. Przez chwilę był pewny, że wciąż znajdował się na granicy jawy i snu, a jedyną czynnością, jaką powinien wtedy wykonać, było przejście do łóżka i kontynuowanie drzemania, jednakże głos Taehyunga brzmiał jak najbardziej realnie.

— Dziecko, czemu ty nie śpisz? — powtórzył pytanie i przechylił głowę. — Nie jadłem... Co to jest racuchy?

— Co to racuchy! — Chłopak wyglądał, jakby go co najmniej urażono. — To polskie... Naleśniki... Placki... Takie małe, na słodko, z kawałkami jabłek. Myślisz, że są dobre?

Policjant uniósł brew, jeszcze przez ułamek sekundy rozważając opcję, że jednak śni, skoro jego syn przyszedł do niego w środku nocy i pytał, czy jego ojciec jadł jakieś środkowoeuropejskie, kosmiczne danie.

Potrząsnął głową i się za nią złapał.

— Won do spania, szczylu, a nie mi tu w środku nocy o żarciu fantazjujesz!

— Ale tato!

— Won, powiedziałem! — krzyknął, wypychając go z gabinetu. — Podjadanie w nocy prowadzi do bezsenności, otyłości i Bóg jeden wie jeszcze czego! Jak za pięć minut nie będziesz spał jak zabity, to ci skutecznie pomogę!

O siódmej rano (po całkowicie nieprzespanej przez wrażenia nadchodzącego dnia, nocy) Tae opuścił swój dom, będąc pełnym determinacji. Słońce raziło w oczy i tylko delikatny wiatr ratował skórę chłopaka przed całkowitym zwęgleniem. Miasteczko powoli budziło się do życia, a z jego centrum niosło się już żywiołowe echo poranka.

Wybrał się na targowisko, na którym w soboty znajdowało się niewiele stoisk. Jego ulubiona babuleńka, która zawsze nosiła na głowie chusty w odcieniach czerwieni, nie opuszczała jednak swojej warty. Przywitała go szerokim uśmiechem, zdobiącym krótką anegdotkę o porannym wypadku — jedna z owieczek czmychnęła na polanę, chcąc poczuć wiatr w wełnie, ale mąż babuleńki szybko zaciągnął ją z powrotem na ich pastwisko. To u niej Taehyung zaopatrzył się w wielką torbę jabłek, a następnie ruszył do marketu po jajka, mąkę, mleko i proszek do pieczenia.

Po powrocie do domu, już nie wychodził z kuchni. Po kilku nieudanych próbach i doszczętnym przypaleniu pierwszych placuszków, naprawdę miał ochotę się poddać. Dostał jednak zbawiennego sms-a od Namjoona, który przypomniał mu o spotkaniu i godzinie, a także o tym, że za nie pojawienie się, grozić mu będzie kara cielesna. Kim miał jeszcze dużo czasu do siedemnastej, więc kiedy z nowymi siłami i lepszym nastawieniem zabrał się do roboty, a ów robota zaczęła mu wychodzić, rozpoczął masową produkcję polskich racuszków, nie wiedząc nawet, gdzie dokładnie Polska znajdowała się na mapie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 23, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

◦ Someone loves me ◦ [taekook] ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz