57. Za górami, za lasami, mile ich oddzielały

3 0 0
                                    

Listy, maile, wiadomości

Literki, kropki, rysunki

Filmy i długie rozmowy

Roziskrzone oczy, uśmiech gotowy

Głos zaspany z rana

Kołysanka do spania


Radość wielka na odległość

Fortuna kołem się toczy

Zaraz jednakże bezradności

Brak czułości zaskoczy


W skórze słodkiego zapomnienia

Pocałunkach czy objęciach

Próby zastąpienia

W nieskończonych westchnieniach


Braki odbijają się w ludziach

Zimniej do siebie podchodzą

Pustka na bladych twarzach

Samotności dni w głowach huczą

Zapomnienia szukają w pracach

Ich relacja pokrywa się rdzą


Gdy piasek przez palce przelatuje

Serce w piersi się buntuje

Chce łaknąć, chce posiadać

Zmysły tak można postradać


Bo choć się pragnie

To nie można

To tylko prośba pobożna

Człowiek bez czucia padnie


I wtem się przypomną słowa

„Rozłąka nas nie rozdzieli,

Spokojna twa głowa"

Lecz długo tak nie umieli


Nim słońce wzeszło z rana

Ona już dawno płakała

On jak znieczulony

Zostawiał szlak butelkowy


Skończyli niezbyt ładnie

Przez komórkę krzycząc zajadle

Lecz głośniejszy był ich upadek

Złote pióra przerobił na stos szmatek

PseudowierszeWhere stories live. Discover now