"[...] nie nienawiść tylko... Miłość" || Randy

137 5 0
                                    

Ryan

Szedłem, szedłem gdy nagle zobaczyłem niedaleko Fowlera. Serio? Czemu zawsze to musi być on? Jak nie sam to ze swoimi kumplami. Nie chcąc rozpoczynać kłutni odrazu sie odwróciłem ale ten mnie zauważył

- Ooo Beaumont! - zaśmiał sie i przebiegł przez ulice i stanął przedemną - No wiem że przynajmniej raz byś chciał mieć spokojny dzień ale to marzenie raczej ci sie nie spełni

- Zamknij ryj Fowler - wymamrotałem patrząc na niego - Lepiej gadaj czego chcesz - powiedziałem

- Niczego młody, niczego - przybliżył sie do mnie a nasze twarze były niebezpiecznie blisko, odrazu go odepchnełem

- Nie dotykaj mnie geju - warknąłem i odrazu odwróciełem sie i skierowałem w strone parku gdzie kierowałem sie już wcześniej

- Jebany homofob! - krzyknął za mną, odwróciłem sie na chwile i odrazu obok niego niewiadomo z kąd pojawili sie jego kumple. Po chwili odwróciłem sie od nich i ruszyłem dalej

Andy

Szczerze mówiąc zabolało mnie to jak mnie nazwał ale po chwili o tym zapomniałem gdy obok mnie pojawili sie Jack, Brook i Sonny.

- Co tym razem chciał od ciebie? - zapytał sie mnie Brook

- Em.. Tak właściwie to ja do niego podeszłem - przygryzłem warge a chłopacy na mnie spojrzeli na mnie jak na jakiś wybryk natury

- Przecież... Co?... Czemu? - zaczą pytać Jack a ja wzruszyłem ramionami - Przecież musi być jakiś powód, nigdy nie zaczynałeś sprzeczek

- No bo ja... Chłopacy... Ja... - nie mogłem tego z siebie wydusić więc spuściłem wzrok

- Nie mów że ty... Zakochałeś sie w Beaumoncie - powiedział zszokowany Brook a ja delikatnue pokiwałem - O kurwa - wydusił tylko to z siebie i mnie mocno przytulił a ja sie wtuliłem. Dołączyli sie do nas jeszcze chłopacy - Ale jak to sie stało? - zapytał

- Przypomniałem sobie czasy gdy jeszcze nie byliśmy podzieleni, pamiętam jak Rye sie mną opiekował, nronił mnie przed ludźmi - łezka spłyneła po moim policzku - Ja chce żeby było jak kiedyś

- A nie możesz o tym z nim porozmawiać? - zapytał Sonny a ja pokręciłem głową - Czemu?

- On uważa mnie teraz za nic niewartego gnojka - wyszeptałem i nastała cisza

- Co? Na pewno tak nie jest - powiedział znowu Sonny po dłuższej chwili ciszy, westchnąłem, odsunąłem sie od nich na chwili i nagle poczółem pioronujący ból w miejscu potylicy przechodzący aż do stup, opadłem na ziemie i nastała ciemność.

Ryan

Po dwudzieto minutowym spacerze postanowiłem już wracać. Po drodze zobaczyłem nieprzytomnego Fowlera a dookoła niego jego kumpli, sam nie wiedzieć czemu podbiełem do nich

- Co sie dzieje? - wypaliłem a oni spojrzeli na mnie jak na jakieś UFO. - Co sie gapicie?! Gadać co mu sie stało! - warknąłem

- Uderzył głową o słup i stracił przytomność - Powiedział jakiś blondyn, jak dobrze pamiętam Brooklyn.

- Na co czekacie?! Dzwońcie po pomoc - Warknąłem szybko gdy zobaczyłem że z głowy niebieskookiego zaczeła lecieć krew. Jak było widać oni też to zobaczyli bo brunet chwycił za telefon i zadzwonił na pogotowie. - Andy, obudź sie - klepałem delikatnie chłopaka po twarzy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 27, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

one shots || RoadtripOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz