9.

8.9K 201 8
                                    

p.o.v Ethan 

Wyszedłem z biura asystentki, a następnie weszłem do swojego. 

Gdy wszedłem do gabinetu Claryssy, ta siedziała z swoim biurkiem i była wpatrzona w jakiś punkt. Było widać, że była zamyślona i płakała. Gdy zobaczyłem łzy na jej policzku miałem ochote podejść i je zcałować z brunetki. Jednak się powstrzymałem.

Po poerocie z klub zastanawiałem się jak to teraz bmędzie wyglądać. Tańczyliśy razem, przytulaliśmy się, całowaliśmy się... Ale ja jak kretyn to wszystko zniszczyłem.

Nie wiem dlaczego nazajutrz w pracy zachowywałem się w stosunku do niej tak jakby to, co wydarzyło się w klubie, nie miało miejsca. Spanikowałem? Spanikowałem bo bałem się, że ją zranie? Że ona zrani mnie? Że sytuacja z Darcy się powtórzy?

Przecież Clary to nie Darcy, więc w czym problem ?

Gdy tylko dotarło do mnie co ja najlepszego odwaliłem odrazu wymyśliłem coś, aby to naprawić.

Do głowy wpadł mi pomysł z tymi papierami. Oczywiście to jest po części prawda, jednakże potrzebuje je na poniedziałek i spokojnie mogłaby mi je dać w pracy. Ale może gdy mi je przywiezie do domu to się zbliżymy do siebie.

Moje myśli przerwał Jonathan, który wszedł do mojego gabinetu.

- Cześć stary- przywitał się blondy, zasiadając na jednym z dwóch krzeseł na przeciwko mnie.

- No cześć- odpowiedziałem luzując lekko krawat.

- Pamiętasz, że za 15 miny masz rozmowe kwalifikacyjną na miejsce recpcjonistki przy wejściu, bo Jade jest dzisiaj ostatni dzień w pracy bo idzie na macierzyński?- zapytał się mnie Jo

- Japierdole zapomniałem- powiedziałem gdy męźczyzna się zaśmiał- musze wziąść ze sobą kogoś bo nie myśle dzisiaj jasno- mruknąłem

- Jaki problem żebyś wziął swoją asystentke?- zapytał się z tym swoim łobuzerskim uśmiechem. Przewróciłem oczami.

-No i ją wezme, bo ty zaczniesz się ślinić na widok jakiejś ładnej lask, a nie to się tu liczy- powiedziałem i jak na dorosłęgo biznesmena przystało pokazałem mu język.- Zresztą chcesz też być?- zapytałem, bo mogłoby być ciekawie

- Z miłą chęcia- powiedział patrząc na swój zegarek na lewym nadgarsku.- Masz 10 minu, żeby iść po Clary- powiedział patrząc na mnie

- Mhm, już ide- po czym wstałemod biurka i skierowałem się do Clary.

Po przekroczeniu drzwi zamarłem. Moje serce zaczęło szybciej bić na widok jaki zastałem. Brunetka stała przy oknie bokiem do mnie i była cała zapłakana. Niewiele myśląc podszedłem do niej i przytuliłem od tyłu. Dziewczyna lekko podskoczyła, bo pewnie mnie nie słyszała jak wszedłem i się wystraszyła. Jednak po chwili się rozluźniła. 

Co mnie zdziwiło to to, że brunetka się nie wyrywała, a odwróciła przodem do mnie i wtuliła w mój tors, dalej płacząc.

- Ciii, nie płacz, prosze- wyszeptałem mocniej ją przytulając do siebie.

Kobieta w moich ramionach wyglądała na taką malutką i kruchą. Wtedy była taka bezbronna.

Gdy troche się uspokoiła, to jedną ręke zostawiłem na jej plecach, a drugą przemieściłem pod jej kolana, podnosząc ją w stylu panny młodem i razem z brunetką usiadłem na kanapie w jej gabinecie, sadzając ją sobie na kolanach.

- Clary co się stało?- powiedziałem spoglądając jej w oczy, w jej piękne choć zapłakane błękitne tęczówki.

- Ja... - zacięła się patrząc wszęzie, lecz nie w moje oczy. Złapałem za jej podbródek, więc wkońcu sporzała mi w oczy. Zamknęła je na chwile biorąc głęboki wdech.- Po prostu przypomniało mi się coś, co mnie kedyś totalnie rozwaliło. Coś z czym nie mogłam sobie dwa lata temu poradzić- szepnęła, a następnie wstała z moich kolan.

An Ordinary Case...   [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz