Dzień 7

3K 239 145
                                    

Ostatnia część: zapraszam do czytania i do szczerych opinii w komentarzach, bo jak wiadomo - tylko tak człowiek się uczy. ;) 

DZIEŃ 7

Na szczęście we wczorajszym wieczornym wydaniu Proroka reporter umieścił artykuł o znalezieniu Pottera całego i zdrowego. Podobno przypadkowo trafił na niego mugol, który od razu zawiadomił mugolską policję, a potem poszło z górki i Aurorzy wreszcie znaleźli swojego szefa. Oczywiście, nie obyło się bez przesłuchania, ale Potter milczał jak zaklęty. Podobno był lekko poturbowany, bo parę razy pod wpływem wiatru dostał z gałęzi krzaków, w których leżał. Ale to były błahostki.

Najważniejsze, że Harry wrócił.

Tą myślą przez pół dnia żył Draco. Szwendał się po domu załamany, nie mógł znaleźć sobie miejsca, szczególnie gdy na komodzie nadal stały ramki z ich wspólnymi zdjęciami. Postanowił przestać wymyślać głupie plany i chociaż raz w życiu być poważnym człowiek. Analizował, dumał i wspominał niemal każdy ich wspólny moment, aż wreszcie doszedł do paru interesujących wniosków.

Szybko zarzucił szatę, chcąc wyjść, ale przerwało mu ciche pukanie do drzwi.

Ze zmarszczonym czołem otworzył. Zobaczywszy Harry'ego, dosłownie osłupiał. Potter miał pozacinaną twarz pełną zaschniętych ran, rękę w bandażu, poza tym Draco dostrzegł też siniaka przy szyi.

– Merlinie, Harry, tak bardzo mi przykro – palnął, a jego głos zadrżał. – Gdybym tylko wiedział, to przenigdy bym ci tego nie zrobił. Naprawdę bardzo przepraszam.

– Co się stało, to się nie odstanie.

– Ale mimo wszystko mogłem pomyśleć... Ale, czekaj, wejdź do środka. Nie będziemy przecież rozmawiać w drzwiach. O ile w ogóle po to przyszedłeś. Właściwie, co tu robisz?

Harry odchrząknął.

– Jest już dwudziesta.

– I? – zdziwił się Malfoy.

– I przez cały dzień miałem spokój. Nie wymiotowałem, nie trafiłem do Munga, nie zostałem pobity, porwany ani żadne wyjce nie wleciały do mojego gabinetu. Przyszedłem zobaczyć, czy wszystko w porządku, czy to tylko cisza przed burzą.

Draco przełknął ślinę.

– Harry, spokojnie, już wszystko zrozumiałem.

– To znaczy? – spytał Potter.

– Kocham cię, Harry. Bezgranicznie kocham, dlatego powinienem pozwolić ci odejść. Dość już głupich planów i uprzykrzania życia tobie i... Ginny – zająknął się, bo imię wiewióry naprawdę ciężko przechodziło przez gardło. – Jeżeli tylko z nią jesteś szczęśliwy, to niech będzie. Odpuszczę. Zrobię wszystko, bylebyś czuł się lepiej i robił to, co kochasz. I kochał tego, kogo chcesz, a nie tego, do którego się przyzwyczaiłeś.

– J–ja? Ty mówisz serio?

Harry przekrzywił głowę, baczniej przyglądając się Malfoyowi. Nie dostrzegł jednak oznak żadnej choroby. Przygryzł wargę.

– Zupełnie serio. Poddaję się, Harry. Miałem swoją szansę i ją zmarnowałem. Byłem głupi, nie doceniając ciebie i nie próbując cię, no, nie wiem, mniej zanudzać? Po prostu myślałem, że obaj tego chcemy... Powinienem zwracać na ciebie większą uwagę. Przepraszam, bardzo tego żałuję. Właściwie niczego nie żałuję bardziej.

– Naprawdę się poddajesz? To nie jest wstęp do kolejnego, niecnego pomysłu? – dopytywał Harry, nie do końca przekonany o uczciwości Draco. Nigdy nie widział go takiego... załamanego, więc nie wiedział, co myśleć.

– Tak, naprawdę.

Między nimi zaległa cisza. Wszystko, co miało, zostało powiedziane.

Harry powoli pokiwał głową i się odwrócił.

– Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.

Ostatnie słowa Malfoya dzwoniły Harry'emu w uszach po powrocie do mieszkania, podczas prysznica, a nawet kładzenia się spać.

A Draco po prostu siedział na łóżku, wpatrywał się w ciemną przestrzeń i myślał, jak dalej potoczy się jego życie i że bez Harry'ego wszystko straciło kolory.

ZAKOŃCZENIE

– Nie sądziłem, że jesteś gotowy na takie poświęcenie, Draco.

– Harry? Co tu robisz?

– Mieszkam?

– Co? Przecież zabrałeś rzeczy. Rzuciłeś mnie dla cholernej, rudej wiewióry... Co, swoją drogą, nadal mocno mi uwłacza.

– Nie wierzę, że nie domyśliłeś się prawdy... Chciałem tylko ożywić nasz związek.

– ŻE CO TY CHCIAŁEŚ?!

– Ożywić nasz związek... Draco? Wszystko okej? Draco? Draco, proszę, schowaj różdżkę. Draco? Draco!

– Będziesz cierpiał, Potter, oj, będziesz cierpiał. Już ja ci „ożywię" ten przeklęty związek, zobaczysz. Jeszcze zamarzysz o nudnym życiu... Ba! Zabłagasz o tę pieprzoną nudę! 

Skutki nudy || HP, Drarry ✔Where stories live. Discover now