43

87 9 1
                                    

Pov Cassidy


Naprawdę nie rozumiem do czego jestem im potrzebna na tym balu. Odkąd się zaczął tylko podpieram ściany. Równie dobrze mogłabym siedzieć w moich komnatach przy kominku, czytając książkę. Dużo lepiej bym się bawiła. Aktualnie spoglądam na stół z przekąskami i obserwuję jak pewien nietoperz je za dwoje. Czując, że za chwilę odwróci wzrok w moją stronę, natychmiast spoglądam w inną stronę.  Nagle pojawiły się u mnie zawroty głowy. Wiedziałam co to oznacza. 
- Cholera - wyszeptałam.
- Dama nie powinna się tak odzywać - powiedział ktoś stojący przede mną.
- Oliwer? Czego chcesz do diabła?
- Zadam ci tylko jedno pytanie, jednak przyznam, że oczekuję twierdzącej odpowiedzi.
- Wysłów że się - warknęłam czując, że dłużej nie dam rady powstrzymywać mojej drugiej strony.
- Nie zechciałabyś może ze mną zatańczyć? 
- Nie... Tak... - nie potrafiłam już jej powstrzymywać. - Bardzo chętnie z tobą zatańczę.

Sposób w jaki tańczyła z Oliwerem moja druga strona, absolutnie nie przypominała mnie. To nawet nie przypominało tańca. Mnóstwo zbliżeń, nieokiełznane ruchy oraz ocieranie się o tymczasowego partnera nie mogło zaliczać się do tańca.
- M-może pójdziemy się przejść? - zapytał lekko zarumieniony.
- Jeśli tylko tego chcesz - wymruczałam mu do ucha. 
~
- Przestań go uwodzić.
- Och, a tak dobrze się bawię. Severus chyba też, skoro tak się w nas wpatruje.
- Nie. Przestań.
- Nie mogę. Oliver ma przez nas mały problem. Nie uważasz, że należy mu z nim pomóc?
- Przestań!

~
Podczas tej krótkiej rozmowy nie zauważyłam, że znaleźliśmy się w pustej sali. Druga ja wręcz rzuciła się na Olivera. Całowali się bardzo agresywnie, po chwili przerwali.
- Pamiętam jak byłaś w pierwszej klasie, już w tedy mi się spodobałaś.
- Kręciły cię małe dziewczynki? - zaśmiał się na moje słowa.
- Kręciłaś mnie ty i wciąż to robisz. Nie spodziewałbym się...
- Że skończysz zamknięty ze mną w pustej sali, chcąc mnie pieprzyć na biurku? - przyciągnęła go bliżej i ponownie pocałowała.
~
- Błagam, to przecież Oliver. Przestań.
- Zamknij się i daj mi się bawić.
- Nie. Niszczysz mi życie i nie masz zamiaru przestać. Możesz mnie uważać za kogo chcesz, ale będę z tobą walczyć i zrobię wszystko żeby się od ciebie uwolnić!

~
Po moich słowach, moje ciało jakby zamarło, czułam tylko straszny ból.
- Severus.. Znajdź Severusa... 

Upadłam na ziemię, a moje ciało zaczęło się niekontrolowanie trząść. Widok był zamazany, a dźwięki dochodziły do mnie z opóźnieniem. Nie potrafiłam się podnieść. Po raz kolejny jestem cholernie słaba. Poczułam się jakbym wróciła do piwnicy pod domem rodziców. Czułam się jakbym znów miała siedem lat. Jakbym od nowa musiała wchodzić w ten świat, pełen bólu i cierpienia, nie mogąc go zatrzymać. 
Nie zauważyłam kiedy nad moją twarzą zawisła czyjaś głowa. Właściwie to widziałam jedną wielką czarną plamę. Wiedziałam kto to.
- To.. Tak bardzo... Boli... - moje ciało się gotowało.  Ledwo zdołałam wykrztusić te słowa.
- Cii. Zabiorę cię do Pomfrey. Ona ci pomoże.
- Nie... Mi już nic nie pomoże Sev... Jest za późno. Przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej. Już od dawna wiedziałam, że to się tak skończy.
- Zamknij się w końcu. Dlaczego się ze mną żegnasz skoro będziesz żyć? Wychodziłaś już z gorszych sytuacji. To również przetrwasz, rozumiesz?
- To powinno mnie zabić już dawno temu.
- To czyli co?
- Ja. To ja sobie to robię.
- Więc ma to pewnie podłoże psychologiczne. Musisz sobie wybaczyć.
- To takie banalne - zaśmiałam się na miarę sił, których już mi brakowało. - Myślałam, że stać cię na coś lepszego.
- Pamiętasz jak opowiadałem ci o Lily? O tym jak ją straciłem przez moją głupotę? Z tobą się tak nie stanie, słyszysz? Nie pozwolę ci.
- Ona była twoją wielką miłością Sev. Była głupia, skoro nie wybrała ciebie.
- A ja się nawet cieszę, wiesz? Bo w końcu zrozumiałem, że wcale jej nie kochałem. Ewentualnie jak siostrę, ale nic więcej. Zrozumiałem to... Bo przy niej nigdy nie czułem się tak jak przy tobie. To ciebie kocham, dlatego będziesz walczyć. Musisz przecież się na mnie wydrzeć, że źle łączę składniki. W sumie to chyba ja powinienem to robić, ale nigdy mi to nie przeszkadzało. A skoro ty wiesz co ja czuję do ciebie, musisz stanąć do walki ze sobą i wygrać, by móc mi odpowiedzieć, jasne? Inaczej nie przyjmę odpowiedzi. Wiem, że wygrasz. Ty zawsze wygrywasz.
Po jego słowach zaczęłam spokojniej oddychać. Nawet nie obchodziło mnie to, że najprawdopodobniej leżę przed nim cała zaryczana. Tyle przetrwałam, dam sobie radę także z tym. Zwłaszcza, że mam przy sobie jego. Mimo wszystkiego co mu zrobiłam on nadal przy mnie jest. Chyba czas się odwdzięczyć.
~~
- Chcesz to zakończyć? To chodź. Zakończmy to.
- Skoro tego chcesz. Źle się to dla ciebie skończy skarbie.
- Zobaczymy.
 
~~
Przy drzwiach pojawiła się moja druga postać. Była pewna siebie. Poprosiłam Severusa, by pomógł mi wstać, co uczynił. Stałyśmy na przeciw siebie, gotowe w końcu to zakończyć. Tak samo zacięte i żądne wygranej. Wiedziałam, że  jestem na straconej pozycji, ale miałam dla kogo walczyć. Pierwszy raz w życiu nie czułam się samotna i odrzucona. To mi pomagało. Dzięki temu miałam chociaż odrobinę nadziei na wygraną. A gdzie jest nadzieja, tam są również możliwości. Wyjęłam różdżkę i ustawiłam się w wygodnej dla mnie pozycji. Po chwili w całym pomieszczeniu dało się wyczuć potężną magię. Żadna z nas nie była fair, używałyśmy zaklęć, o których ta druga strona nigdy nawet nie słyszała, co było dziwne zważywszy na to, że dzieliłyśmy myśli, jednak nie przeszkadzało mi to. Mogłam ją zaskoczyć. Obie byłyśmy wykończone. Ona oddzielona od mojego ciała nie miała z czego czerpać siły, ja odczuwająca skutki jej ostatniego ataku na mnie. Po chwili wpadłam na dość absurdalny pomysł. Moim boginem również jestem ja, więc może da się ją pokonać w ten sam sposób. Ostatnim razem byłam zbyt przerażona, jednak teraz nawet jeśli nie zadziała, użyję wszystkich innych zaklęć jakie tylko znam, by się od niej uwolnić. Wyobraziłam sobie kompletną pustkę, nicość, w którą mogłabym ją zmienić. Gdy mi się udało, rzuciłam zaklęcie. Przez moment nic się nie działo. Byłam pewna, że to nie poskutkowało. Usłyszałam nawet jej głos, szydzący ze mnie, wyśmiewający. Jednak po chwili jej głos ustał. Nastała ta pustką, którą sobie wyobrażałam. Spojrzałam w stronę gdzie stała wcześniej. Nikogo tam nie było. Odwróciłam głowę do Severusa.
- To koniec? Udało się?
- Udało się. Udało ci się. Skąd wiedziałaś, że to zadziała?
- Nie wiedziałam. Naprawdę się udało - bezmyślnie powtarzałam te słowa, wciąż nie mogąc uwierzyć, że się od niej uwolniłam. Po raz kolejny wygrałam. - Przepraszam. To co ona robiła. Nie chciałam tego, ale przejmowała nade mną kontrolę. Przepraszam - moje oczy samoistnie zaczęły łzawić. Mężczyzna widząc w jakim jestem stanie jedynie do mnie podszedł i przytulił. Gdy choć trochę się uspokoiłam, zapytał:
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- A uwierzyłbyś mi? - zapytałam zdruzgotana. - Poza tym, nie chciałam żeby coś ci się stało.
- Tobie uwierzyłbym we wszystko. Nie znoszę tych twoich cholernych tajemnic.
- Nieprawda. Uwielbiasz je - spojrzałam mu w oczy. - To co mówiłeś...
- To prawda. Kocham cię.
- Ja ciebie też cholerny nietoperzu.
- Choć nadal uważam, że powinnaś mi powiedzieć nie zważając na... - przerwałam mu całując go. - Dlaczego to zrobiłaś?
- Żebyś się w końcu zamknął - powiedziałam i ponownie go pocałowałam.

Ślady ŚmierciożercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz