Tre

268 17 0
                                    

Jungkook. Jest hybrydą. Cudowne żarty.

Myślał cały czas stojąc w osłupieniu. W książce były podobne informacje. Dowiedział się również, że hybrydy były wykorzystywane bardziej niżeli zwierzęta. Były mądrzejsze od nich, ale nie podobnie, jak normalni użytkownicy dwóch nóg. Wyglądało to na brednię, cuchnęło stęchlizną. Nie wiedział, czy ma wierzyć czy nie, ale nikt inny by tego nie zrobił. Nie mieli żadnych dowodów i tylko wyglądali na chorych psychicznie.

— Jaką jest hybrydą? — spytał minimalnie zaciekawiony. Nie musiał wierzyć. Po prostu zamierzał się dowiedzieć.

— A mnie nie spytasz? — zasmucił się Hoseok i lekko się przechylił do przodu, a palce złączył za plecami

— Nie — zacisnął wargi i wyczekiwał odpowiedzi Seokjina, który tylko westchnął

— Królik. Możesz dostrzec to po zębach, dlatego jest akurat królikiem

— Skoro je trawę to się nie dziwię

— On nie jest trawy! — upomniał się Jung — przecież jest wegetarianinem

— Skąd znasz to pojęcie? Przyznaj, że zgadywałeś — spojrzał na niego wyzywająco. Hybryda zacisnęła palce i potwierdziła głową

— Słyszałem, jak mówił

— Ohh, Hoseokkie — Kim położył palce na skroń — przepraszam, ale musimy zorganizować ci jakieś lekcje

— Hyung. Nie potrzebuję lekcji. Przecież Taehyung mnie uczył, jak poprawnie skakać przez przeszkody. Ja mu mówiłem, jestem koniem, to to potrafię, ale ten nieee. Wolał się upierać i na pewno chciał tresować! Bo jego mama nie pozwala mu kupić kucyka

— W takim razie co z tym Taehyungiem? On też jest hybrydą skoro jest głupi? — zaciekawił się Yoongi

— Taehyung nie jest głupi, ale ma taki temperament. Udaje dla śmiechu — położył dłoń na jego ramię najstarszy — oraz ma czystą obsesję na punkcie koni. Rozróżni ci kilka ras nim zdążysz mrugnąć

— Mam dość. Nie uwierzę, póki nie zobaczę — kusił los. Ale miał rację. Nie każdy mógł uwierzyć w coś takiego. Naprawdę brzmi jak bajka pojawiająca się w telewizji.

Hoseok przekrzywił głowę sprawdzając jego emocje i spojrzał się na Jina, która ruchem głowy pozwolił mu na pokazanie. Nie było świateł, nie było piosenki znikąd się pojawiającej ani tekstu wypowiedzianego. Odetchnął z ulgą.

Tylko że nie mógł nabrać powietrza widząc przed nim konia. Konia, którego widział wcześniej z raną i pilnującego owiec. To był on.

Odwrócił duży łeb, który niechcący natrafił na otwarte drzwiczki od szafy.

Jak on mógł tego nie zauważyć?

— To forma Hoseoka. Nie może się w ten sposób komunikować słownie — poklepał konia po grzbiecie lekarz

— Całe szczęście

— Tak, teraz właź. Pokaże ci coś fajnego — polecił mu. Był tylko jeden problem. Nie wyobrażał sobie, jak próbuje się wspiąć na niego. Z pewnością spadłby przy pierwszej, nawet setnej próbie. Nie miał także siodła, a słyszał, że będzie mu okropnie niewygodnie. Na szczęście Seokjin się domyślił i pomógł mu wejść mimo że protestował. Złapał się mocno grzywy, kiedy Hoseok zerwał się do biegu i ruszył wzdłuż płynącego strumyka. Kopyta były do połowy w wodzie. Zdecydował się skręcić głębiej nie przejmując się kamieniami na dnie.

Chłopak zamykał oczy i kładł się na kłąb i szyję, coraz mocniej zaciskając palce, że wybielały knykcie. Nie skłamie. Był przerażony, a upadek ze zwierza, może człowieka, nie należałby do najprzyjemniejszych.

Ogier, nie wiedział, czy ma go tak nazywać, wybił się w powietrze, aby przeskoczyć większy kamień, głaz, zamiast zmniejszyć tempo i go ominąć. Nogi mu drętwiały i bał się nawet usadowić wygodniej. To było takie nagłe, a Hoseok nawet nie zwalniał. Był to czysty galop, który zmienił się w cwał podczas wybiegnięcia z wody. Mijali mnóstwo drzew, niedaleko budynków czy stad zwierząt.

Przebiegali kilka terenów, aż zdążyli oddalić się od wioski. Spodziewał się, że Hoseok tak samo jak Taehyunga gdzieś wyniesie, jednak oddalił od siebie tę myśl czując, że się powoli zatrzymuje, dopóki nie stanął całkowicie.

Teraz została ostatnia rzecz.

Jak zejść?

Marzenie jest tylko jedno SOPE ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz